Zmiana ordynacji jeszcze przed wyborami samorządowymi?
Treść
Prawo i Sprawiedliwość jeszcze przed wyborami samorządowymi chce zmienić ordynację wyborczą. Celem tych zmian jest ograniczenie układów, które mogły powstać przez lata – podkreśla prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński.
– Są potrzebne zmiany, takie, które zmniejszają prawdopodobieństwo jakichś nadużyć. Nigdy nie można ich (nadużyć – red) wykluczyć, ale jeżeli np. będziemy mieli przezroczyste urny, kamerę internetową w każdym lokalu wyborczym i każdy obywatel będzie po prostu mógł kliknąć i zobaczyć, co się tam dzieje, jeżeli będą pewne nowe reguły, co do sposobu liczenia głosów – z udziałem wszystkich członków komisji, jeżeli karty będą musiały być przechowywane, i to przez lata – to wtedy nadużycia będą trudniejsze, a tych technicznych zmian będzie więcej – mówił Jarosław Kaczyński.
Zmiany mają dotyczyć także kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Mogliby oni piastować swój urząd tylko przez dwie kadencje.
– My chcemy dzisiaj spowodować, żeby te wybory były wyborami równych szans. Chcemy spowodować taką sytuację, aby uniemożliwić budowanie wieloletnich, a często wielodziesięcioletnich nieformalnych powiązań. Chcemy zresztą dać również nową dynamikę w samorządach, bo zawsze każdy nowo przychodzący włodarz przychodzi z nowymi pomysłami, z nową energią – tłumaczy Jacek Sasin, poseł PiS.
Każdy pomysł, który zwiększa kontrolę obywateli nad władzą jest dobry – ocenia prezydencki minister, prof. Krzysztof Szczerski.
– Widzimy w wielu miejscach, niestety, także w wielu samorządach, że władza już wymknęła się spod kontroli obywateli, ustanowiła układ zamknięty, który powoduje, że się replikuje, że się odnawia za każdym razem bez realnej możliwości kontroli – wskazuje Krzysztof Szczerski.
Zmiany wejdą od razu w życie – zapowiada prezes PiS. Jego zdaniem jest to dopuszczalne. Ostateczne rozstrzygnięcie będzie jednak należało do Trybunału Konstytucyjnego.
– To jest niekonstytucyjny pomysł. Po pierwsze, (…) prawo nie może działać wstecz. Po drugie, to jest kwestia zapisów konstytucyjnych, które dają Polakom możliwość wyboru. Nie można w związku z tym pozbawiać w wyborach samorządowych wyboru wszystkich, którzy mają do tego prawo – chęć kandydowania, z jednej strony, a z drugiej strony obywateli, którzy mają prawo wyboru swojego gospodarza – mówi Andrzej Halicki, poseł Platformy Obywatelskiej.
Pozytywnie propozycje ocenia poseł Elżbieta Borowska z Kukiz‘15.
– Powstały w wielu miejscach takie kliki towarzysko-rodzinne i z tą patologią, jak najbardziej, należy walczyć – komentuje polityk.
Cześć pomysłów jest nasza, a poparcie propozycji PiS będzie zależało od ostatecznego ich kształtu – mówi Paweł Rabiej z Nowoczesnej. Ugrupowanie Ryszarda Petru postuluje ograniczenie kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów do dwóch. Wybory samorządowe miałyby się jednak odbywać, co 5 lat.
– Chodzi o to, żeby w samorządach mogła pojawiać się świeża krew, nowe osoby, żeby nie dochodziło tam do powstawania takich lokalnych sitw. Natomiast poparcie dla tego – lub nie poparcie – uzależniamy od tego, jak będzie cała ta ustawa wyglądała, dlatego, że my mamy jeszcze dodatkowe propozycje dotyczące samorządności – chociażby reforma tego systemu polegająca na tym, że likwidujemy stanowiska wojewodów, że przekazujemy więcej władzy w ręce samorządu. Tu niestety mamy obawę, że rząd PiS chce ograniczyć samorządność, a nie ją zwiększyć – wyjaśnia poseł Nowoczesnej.
PiS jednak na likwidacje urzędu wojewody się nie zgodzi. Urzędy wojewódzkie to administracja rządowa w terenie – odpowiada za bezpieczeństwo i nadzór nad samorządami, a dziś nie ma innej instytucji, która mogłaby te zadania przejąć.
TV Trwam News/RIRM
Źródło: radiomaryja.pl, 22 stycznia 2017
Autor: mj