Ziobro nie doleciał na komisję
Treść
Kto bardziej dba o interesy najuboższej części naszego społeczeństwa: Prawo i Sprawiedliwość czy Sojusz Lewicy Demokratycznej? Dzisiaj będziemy świadkami kolejnego starcia tych ugrupowań. W Sejmie odbędzie się bowiem długo oczekiwana przez posłów opozycji debata na temat drożyzny. Walka o głosy uboższej części społeczeństwa zdaje się koncentrować nie tylko na debatowaniu. Prawo i Sprawiedliwość chce pójść krok dalej i cofnąć swoje polityczne poparcie dla wprowadzenia od przyszłego roku - przyjętych przez rząd PiS - dwóch stawek w podatku dochodowym. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, decyzja w tej sprawie jest już niemal przesądzona. O sprawie rezygnacji z popierania wprowadzenia od przyszłego roku dwóch stawek podatkowych w podatku dochodowym od osób fizycznych dyskutowali we wtorek na posiedzeniu klubu parlamentarnego posłowie Prawa i Sprawiedliwości. - Rozmawialiśmy na ten temat. Żadne decyzje jednak nie zapadły. Sprawa pozostaje otwarta. Kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości musi się jeszcze nad tym zastanowić - potwierdził nam wczoraj przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości nieoficjalnie mówią jednak, że cofnięcie politycznego poparcia dla wprowadzenia dwóch stawek podatkowych jest niemal przesądzone. Dla PiS byłaby to jednak duża ofiara. To bowiem rząd koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin przyjął, a ówczesny Sejm uchwalił ustawę wprowadzającą od 2009 roku dwie - w miejsce trzech - stawki podatkowe z wysokim progiem podatkowym. Dzięki temu Prawo i Sprawiedliwość mogło również odpierać zarzuty liberałów z Platformy Obywatelskiej, że nie chce obniżki podatków, a jedynie je podnosi. Rząd Platformy Obywatelskiej uchwalone przez Sejm propozycje podatkowe rządu PiS zresztą podtrzymał i nie miał zamiaru w tym roku ich zmieniać. Dziś sytuacja Prawa i Sprawiedliwości znacznie się zmieniła. Partia jest w opozycji i musi walczyć również o sympatię wyborców z nabierającym wiatru w żagle SLD. - Decyzja w sprawie stawek podatkowych podjęta była na niedługo przed wyborami. Nie mogliśmy wtedy przewidzieć, że tak bardzo wzrosną ceny żywności, a inflacja pójdzie w górę - tłumaczy anonimowo jeden z posłów Prawa i Sprawiedliwości. Jak zaznaczył, pieniądze, które w ramach przyjętej przez PiS obniżki podatków trafiłyby do kieszeni podatników, można jednak przeznaczyć na zwiększenie najniższych emerytur czy też na jakieś działania osłonowe na rzecz najuboższych. Poważnym ciosem dla PiS okazałoby się to, jeżeli pomysł podchwyciłby SLD, kreując się na "wielkiego przyjaciela ludu". Przygotowana przez minister finansów w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Zytę Gilowską ustawa o PIT zakładała obniżenie najniższej stawki podatkowej z 19 do 18 proc., podniesienie 30-procentowej stawki do 32 proc. i likwidację stawki 40-procentowej. Przy czym uchwalona przez Sejm poprzedniej kadencji ustawa wprowadza wysoki próg podatkowy. W konsekwencji 18-procentowy podatek dochodowy płaciłyby w 2009 roku osoby o rocznych dochodach do 85 tys. 528 zł, czyli również wszystkie te, które w tym roku płacą podatek według stawki 30-procentowej. Ówczesne szefostwo Ministerstwa Finansów uzasadniało, że wprowadzenie takiej skali podatkowej w połączeniu z ulgami prorodzinnymi wpłynie na "zmniejszenie ubóstwa i wprowadzenie realnej polityki prorodzinnej poprzez zmniejszenie obciążeń podatkowych i wspieranie wzrostu demograficznego w Polsce". Poselski projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach rodzinnych, który zakładał objęcie ulgą dziecięcą rodzin wiejskich oraz o bardzo niskich dochodach, został odrzucony na posiedzeniu sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny. Głosami koalicji. Walce z drożyzną według koncepcji PiS pomóc może nawet tak drastyczny krok jak zmniejszenie wysokości tzw. dużej ulgi dziecięcej, która była hitem tegorocznych odpisów podatkowych. Poseł Tadeusz Cymański (PiS), przewodniczący podkomisji ds. rodziny i praw kobiet, przedstawił projekt autorstwa SLD ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach rodzinnych. Jego celem była likwidacja błędów i luk, które zawierała dotychczasowa ustawa. - Ten system nie trafiał do szczególnie wrażliwych społecznie grup, takich jak środowisko wiejskie oraz grupa tych płatników, których dochody są bardzo niskie i którzy z tego względu nie byli w stanie z tej szansy skorzystać. Jeżeli ten projekt w takim kształcie zostałby uchwalony, wówczas system obejmowałby wszystkich rodziców i dawałby szansę w równym stopniu korzystania z ulgi przysługującej z tytułu posiadania dzieci - zauważa poseł. Stanisław Szwed (PiS), wiceprzewodniczący Komisji Polityki Społecznej i Rodziny, dziwi się negatywnemu stanowisku rządu wobec projektu. - Uważaliśmy, że ten projekt wyrównuje poczucie sprawiedliwości, że wszyscy będą mieli równe szanse odliczania tej ulgi podatkowej. Niestety, ministerstwo pracy powołuje się na ograniczenia budżetowe. Zaproponowałem zatem pani minister w takim przypadku skorzystanie z propozycji rządu Jarosława Kaczyńskiego, gdzie ulga podatkowa miała wynosić połowę kwoty, tj. 570 złotych. Wtedy można byłoby objąć wszystkie rodziny pomocą, a nie jak jest obecnie, kiedy większą możliwość skorzystania z tej ulgi mają rodziny zamożniejsze. Ta propozycja także nie uzyskała poparcia - powiedział nam poseł Szwed. - Propozycja posła Szweda to przejaw myślenia "każdemu po równo" i rzucanie ochłapów. Nie do przyjęcia jest również, że nie objęto obecnie obowiązującą ulgą rodzin rolników i rodzin gorzej uposażonych. Absurdalne jest motywowanie, że budżetu na to nie stać. Polski nie stać na nieprowadzenie polityki prorodzinnej w świetle faktu, że Polska wymiera. W naszym kraju na politykę rodzinną przeznacza się 1,4 proc. PKB, natomiast w rozwiniętych krajach Unii Europejskiej 7-8 proc. PKB - to pokazuje skalę zacofania - argumentuje Jan Maria Jackowski, autor książki "Czas rodzin". Na rozpatrzenie przez podkomisję oczekuje poselski projekt ustawy o świadczeniach rodzinnych autorstwa PSL. Zdaniem posła Mieczysława Kasprzaka (PSL), brakuje zainteresowania rządu kwestią ulgi dla rodzin rolników. - To jest tylko udawanie, że nie ma problemu. Rozwiązanie jest tutaj potrzebne, staramy się porozumieć w tej sprawie z rządem i znaleźć rozwiązanie, które nie będzie rozwiązaniem siłowym. Mówienie, że rolnicy są bogaci i im się nie powinno należeć, moim zdaniem jest niewłaściwe. Uważam, że jest wielka nieuczciwość społeczna - mówi poseł Kasprzak. Doktor Cezary Mech, doradca prezesa NBP Sławomira Skrzypka i były wiceminister finansów, uważa, że zwiększenie świadczeń na rzecz rodzin nie powinno się dokonywać poprzez zwiększenie opodatkowania innych na rzecz tych rodzin, tylko poprzez zmniejszenie ich obciążeń podatkowych. - W przypadku Polski, gdzie społeczeństwo bardzo szybko się starzeje, ta kwestia ma decydujące znaczenie. Jest dużą niesprawiedliwością społeczną, że głównym wyznacznikiem tego, jak się powodzi w rodzinie, jest kwestia liczby posiadanych dzieci, a więc tak naprawdę ponoszenia dużych wydatków inwestycyjnych na rzecz innych, którzy w przyszłości będą korzystali z podatków, które dzieci z tych rodzin będą płaciły - zaznacza Mech. Artur Kowalski Joanna Kozłowska "Nasz Dziennik" 2008-07-24
Autor: ab