Zawiesić, ale nie umorzyć
Treść
Były szef pionu śledczego Instytutu podkreśla, że nadal nie wiemy, czy wszyscy sprawcy nie żyją, więc nie można postępowania umorzyć, ponieważ dotyczy ono zbrodni ludobójstwa, która nie ulega przedawnieniu.
- Nie wyobrażam sobie postanowienia o umorzeniu owego śledztwa, można natomiast wyrazić postanowienia o jego zawieszeniu. Chodzi bowiem o to, że zbrodnia katyńska należy do kategorii zbrodni, których ściganie nie ulega przedawnieniu - mówi prof. Witold Kulesza, były szef pionu śledczego IPN. Wskazuje, że nadal polskiej prokuraturze nie jest znana pełna lista osób zaangażowanych w zbrodnię, a historycy szacują ją na około 2 tysiące.
- Strona rosyjska nigdy nie udostępniła stronie polskiej wyników swoich ustaleń - kogo uznała za sprawców zbrodni katyńskiej, uwzględniając nie tylko rozkazodawców i tych, którzy przekazywali w dół zbrodnicze rozkazy, ale również tych, którzy rozkazy te, na najniższym szczeblu struktury organizacyjnej zbrodniczej machiny własnoręcznie wykonywali - podkreśla prawnik. - Nie można zatem wydać postanowienia o umorzeniu śledztwa z powodu sprawców, skoro strona rosyjska nigdy listy sprawców nie przedstawiła - wskazuje Kulesza. - Czym innym jest zawieszenie śledztwa, z tym uzasadnieniem, że polska prokuratura zrobiła wszystko, co jest możliwe, by zgromadzić dokumentację znajdującą się w naszym zasięgu, a brak współdziałania ze strony rosyjskiej traktujemy jako przeszkodę uniemożliwiającą kontynuowanie śledztwa, które zawieszamy - zaznacza Kulesza.
Śledztwa tego typu jak katyńskie, określane niekiedy jako historyczne, to takie, które nie mają oskarżać kogokolwiek, ale ustalić jak najpełniejszą wiedzę o danej zbrodni. Nie zgadza się z tym sędzia Maria Trzcińska, która prowadziła postępowania jeszcze w poprzedniczce IPN, Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. - Działamy według kodeksu, była zbrodnia i trzeba przeprowadzić śledztwo, bez oglądania się na jego wynik - podkreśla. - Różni interpretatorzy próbują nam wmówić kierunek, że to jest tylko historyczna sprawa, a więc idąc za tym, to odbierzmy organom tę sprawę i przekażmy jedynie historykom - mówi Trzcińska.
Jakie działania podejmie pion śledczy IPN? Prokuratorzy podkreślają, że cały czas gromadzą materiał dowodowy i przesłuchują świadków. W niedawnym komunikacie warszawskiego pionu śledczego o stanie śledztwa katyńskiego podkreśla się, że "jego celem jest wszechstronne wyjaśnienie okoliczności sprawy". Chodzi nie tylko o ustalenie nazwisk wszystkich ofiar, ustalenie nieznanych miejsc ich kaźni i pochówku, ale także "ustalenie wszystkich osób biorących udział zarówno w podjęciu, jak i w wykonaniu decyzji z 5 marca 1940 r.". Prokuratorzy Instytutu podkreślają, że zamierzeniem śledztwa jest "określenie zakresu odpowiedzialności każdej z nich i o ile to będzie możliwe, pociągnięcie do odpowiedzialności żyjących sprawców". Jednak śledczy zaznaczają, że realizacja tych zamierzeń jest "uwarunkowana możliwością zebrania pełnego materiału dowodowego, pozwalającego na poczynienie stosownych ustaleń".
Trzech prokuratorów prowadzących sprawę koncentruje się w tej chwili na pozyskaniu kopii dokumentacji kserokopii dokumentacji tzw. Komisji Maddena Kongresu USA powołanej do zbadania okoliczności zbrodni katyńskiej, a nade wszystko akt z umorzonego rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Jak na razie udało się uzyskać 148 tomów akt rosyjskich. Nadal Rosjanie nie przekazali ponad 30 tomów, w tym decyzji o umorzeniu śledztwa.
Prokuratura wskazuje, że są to "istotne" materiały, a jedna z partii materiałów zawiera "dużą liczbę protokołów przesłuchania jako świadków byłych funkcjonariuszy NKWD, z których część mogła mieć lub miała związek z rozstrzeliwaniem polskich jeńców".
Jednak duża część tomów niewiele wnosi do ustalenia tożsamości osób odpowiedzialnych. Historyk prof. Wojciech Materski przyznaje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem", że widział pierwsze 60 tomów, ale zawierają one zeznania osób, które "ze swojej wąskiej perspektywy wiedziały bardzo mało".
- Nie sądzę, że te brakujące tomy, których nam do tej pory nie dano, dotyczą procesu decyzyjnego śledztwa i dojścia do tej skandalicznej sentencji, że była to zbrodnia pospolita, która uległa przedawnieniu - ocenia Materski. - Nie sądzę, żeby jakiekolwiek inne wartościowe dokumenty tam się znajdowały, aczkolwiek wykluczyć tego nie mogę, bo wiem, że śledczy rosyjscy objęli kwerendą archiwum FSB, czyli byłego KGB i NKWD, i z tego archiwum na potrzeby śledztwa wykorzystano ponad 180 poszytów akt, z tym że w tym archiwum wszystkich akt dotyczących Katynia jest ok. 800 - mówi historyk. - Dlatego jakieś materiały mogą w przyszłości być jeszcze ujawnione - dodaje.
Według Materskiego, polskie śledztwo katyńskie to "demonstracja". - Ono do niczego nie może doprowadzić, bo nie ma żadnej możliwości pozyskiwania innych materiałów niż te, które zostały przekazane z Federacji Rosyjskiej, chyba że to są materiały od rodzin czy z zagranicy. Ale one w stosunku do tej oryginalnie NKWD-owskiej dokumentacji są bardzo drugoplanowe - podkreśla.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik Środa, 12 października 2011, Nr 238 (4169)
Autor: au