Zapłacimy więcej za gaz
Treść
Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził wczoraj podwyżki cen gazu, o co zabiegało od ponad pół roku Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo. Skutek odczują wkrótce klienci tej firmy, których rachunki za błękitne paliwo wzrosną od blisko 4 do nawet 50 zł za miesiąc. Tak duża rozpiętość wysokości podwyżek wynika przede wszystkim ze zużycia gazu. Gospodarstwa domowe, które wykorzystują to paliwo wyłącznie do kuchenek (taryfa W1), zapłacą średnio o 3,87-5,01 zł więcej miesięcznie. Rachunki klientów, którzy ponadto podgrzewają gazem wodę (W2) - wzrosną od 11,92 do 15,60 złotych. Najbardziej natomiast podwyżki dotkną tych, którzy dodatkowo wykorzystują gaz do ogrzewania domów (W3). Będą musieli zapłacić więcej średnio od 37,49 do 48,43 zł miesięcznie. Podwyżki wejdą w życie 25 kwietnia. Wzrost cen gazu w różnym stopniu dotknie klientów regionalnych oddziałów PGNiG. Największe podwyżki będą na Obszarze Dolnośląskiego Operatora Systemu Dystrybucyjnego (18,3- -22,6 proc., w zależności od taryfy), najmniejsze na Obszarze Karpackiego Systemu Dystrybucyjnego (14,7-17,4 proc.). Średnio w całym kraju wyniosą one 14,3 procent. Firma wnioskowała o 30 procent. PGNiG tłumaczy podwyżki wzrostem cen surowca importowanego do Polski, a więc gazu rosyjskiego, co związane jest z szalejącymi cenami ropy naftowej. To, że PGNiG ma zawarty długoterminowy kontrakt z Gazpromem na dostawy surowca, nie oznacza niestety, iż ceny nie mogą wzrosnąć w trakcie obowiązywania umowy. - Formuła cenowa jest indeksowana cenami oleju opałowego, a te są indeksowane cenami baryłki ropy - tłumaczy były minister gospodarki i były wiceprezes PGNiG Piotr Woźniak. Według firmy, obecne taryfy wprowadzone ponad rok temu były wyliczone na podstawie wskaźników z końca 2006 r., a od tego czasu rynkowe ceny błękitnego paliwa wzrosły o 40 procent. W efekcie - jak twierdzą władze PGNiG - firma traciła 5-6 mln zł dziennie, a od początku tego roku straciła w sumie 400 mln złotych. Przedsiębiorstwo złożyło wniosek o zatwierdzenie nowych taryf już w listopadzie ub.r., ale URE nie zatwierdził wprowadzenia nowych stawek od 1 stycznia br. Firma przekonuje, że gdyby nowe stawki nie zostały zatwierdzone, nie mogłaby realizować rozpoczętych już inwestycji - w zwiększenie krajowego wydobycia gazu, budowę nowych magazynów oraz terminalu na gaz skroplony (LNG) i rurociągu Baltic Pipe, którym mamy otrzymywać gaz z pól norweskich, gdzie niedawno PGNiG wykupiło udziały. Te ostatnie przedsięwzięcia mają pomóc w zmniejszeniu zależności Polski od dostaw błękitnego paliwa z Rosji, co powinno przełożyć się również na zmniejszenie jego cen. Czy to jedyny sposób? Ekspert w dziedzinie surowców energetycznych inż. Witold Michałowski podkreśla, że ciągły wzrost cen gazu jest kolejnym skutkiem "fatalnie wynegocjowanego kontraktu" na dostawy błękitnego paliwa od Rosji. Przyznaje jednak, że bez dywersyfikacji dostaw surowca nie da się skłonić Gazpromu do zmiany warunków kontraktu. Mariusz Bober "Nasz Dziennik" 2008-04-12
Autor: wa