Zamordyzm w teatrze
Treść
Z Markiem Cichuckim, aktorem Teatru Nowego w Łodzi, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska
Dlaczego został Pan wyrzucony z Teatru Nowego w Łodzi?
– Uważam, że powodem jest to, że miałem czelność wypowiedzieć się na temat „Golgota Picnic” i miałem czelność zbojkotować akcję poparcia dla tego spektaklu. Była to akcja teatru, więc podnosi się, że zachowałem się nielojalnie wobec teatru. Miała to być manifestacja za wolnością słowa, więc wykorzystałem to i również mogłem jako wolny człowiek się wypowiedzieć. Żądam, aby moja wypowiedź była oceniona pod kątem wolności słowa.
Dyrektor teatru powiedział Panu, że nie potrzebuje w teatrze „drugiego Chazana”?
– Tak, tak właśnie mi powiedział. Tym samym próbował moje zachowanie wcisnąć w ramki tamtej sprawy.
Co Pana jako aktora najbardziej uderzyło w spektaklu „Golgota Picnic”?
– To, że scenariusz niewiele ma wspólnego z tym, co dzieje się na scenie. Bardzo pachnie to prowokacją. Tekst jest bełkotliwy, niekonsekwentny, jest zlepkiem wulgaryzmów. A na scenie widzimy świat drastyczny, odbiegający od treści.
Pana opinia na temat tego spektaklu jest odosobniona?
– Skądże. Inni aktorzy podzielają moją opinię, ale nie mówią tego głośno. Nie rozmawiałem ze wszystkimi, ale wielu moich kolegów aktorów moją opinię podziela.
Myśli Pan, że zwolnienie Pana skutecznie zamknie im usta?
– Może tak, a może nie. Myślę, że ludzie się otworzą, nie dadzą się zastraszyć.
Będzie się Pan odwoływał do sądu pracy?
– Tak, właśnie szukam adwokata.
Dziękuję za rozmowę.
Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 7 sierpnia 2014
Autor: mj