Zamach na demokrację
Treść
Wraca stare
Wczoraj doszło nie tyle do zamachu stanu, jak stwierdził niedawno premier Donald Tusk, ale do zamachu na wolność słowa i na podstawowe prawa obywatelskie, którego dokonali funkcjonariusze premiera, wysłani w biały dzień do pacyfikacji dobra, jakim jest prawo do wolnej wypowiedzi i ochrony źródła informacji. Tego nie da się ani wytłumaczyć, ani obronić.
Nawet prezydent Richard Nixon nie zdecydował się na wysłanie funkcjonariuszy CIA do spacyfikowania redakcji „The Washington Post” po wybuchu afery „Watergate”, a wydaje się (na razie), że afera taśmowa, chociaż doszczętnie kompromitująca gabinet Tuska jest przy amerykańskiej niewinną igraszką. I stąd nasuwa się podstawowe pytanie. Czy rzeczywiście, jak od samego początku wybuchu afery utrzymywały mainstremaowe media, które za wszelką cenę ratowały skórę Tuska jest ona niewinną rozmową „zatroskanych” urzędników państwowych o stan państwa, czy może wkrótce (w poniedziałek „Wprost” chce wypuścić kolejne nagrania) otrzymamy wiedzę, którą teraz premier szponami ABW i prokuratury (albo pałą, jak utrzymywał w rozmowie z Markiem Belką minister Sienkiewicz) chce w panice i strachu zataić, zataić przed opinią publiczną coś, co utopi jego ekipę i pogrąży przed opinią publiczną w Polsce?
Wkroczenie funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prokuratora i Policji do redakcji „Wprost” jest momentem przełomowym afery taśmowej. Gdyby Tusk i jego ekipa nie drżeli przed kolejnymi wyciekami swoich wypowiedzi, m.in. pani wicepremier Bieńkowskiej, to na pewno do redakcji tygodnika nie wkroczyliby wczoraj funkcjonariusze ABW, policjanci i prokurator.
Nonsensy ludzi "Wyborczej"
Są oczywiście aberracje intelektualne i moralne, w postaci takich nonsensów, jakie wygadywali ludzie „GW”. Wczoraj w TVP Info na przykład red. Blumsztajn, który idąc w zaparte określił aferę taśmową awanturą, przyznał, że czuje się zagrożony, ale nie tyle nielegalnymi i antydemokratycznymi działaniami ABW, co… taśmami „Wprost”. Nie powiedział dlaczego, dlatego pozostaje mi to interpretować explicite.
„Gazeta Wyborcza” stanęła od samego początku po stronie reżimu Tuska. I to akurat nie dziwi. Brak Tuska w rządzie, to chociażby brak rządowych reklam w „GW”.
Z kolei inny redaktor „wolnych mediów”, red. Wojciech Maziarski określił działania ABW jako głupie, samobójcze, bezrozumne. Pomysł, żeby policja i służby specjalne dokonały rewizji, grzebały w komputerach jest pomysłem chorym i samobójczym, z politycznego punktu widzenia. Wprawdzie, podkreślił, dziennikarze mają obowiązek i prawo chronić swoich informatorów, i w tym kontekście odmowa oddania materiałów jest zrozumiała, to jednak jest on krytyczny wobec całej sprawy, ponieważ publikacje „Wprost” są „pozorną sensacją”, a tak zwana afera wygasała.
Dlatego zarówno pan Maziarski, jak i Blumsztajn nie rozumieją rzeczywistości, jaka się właśnie dokonuje, określając wtargnięcie tajnych służb jako „głupie”, „samobójcze”, „niezrozumiałe”. Nie rozumieją, że dla Tuska i jego ekipy niewtargnięcie do „Wprost” byłoby samobójcze, głupie i niezrozumiałe.
„Gazeta Wyborcza” dryfuje w innej galaktyce, dlatego nie ma co się przejmować lewackimi ekstremistami, którzy, na szczęście są kategorią odosobnioną od dość zjednoczonego, w tej sprawie środowiska dziennikarskiego.
Zdrowa tkanka dziennikarska
W swoim oświadczeniu zarząd Press Club Polska wyraził uznanie Sylwestrowi Latkowskiemu i dziennikarzom tygodnika „Wprost” za obronę tajemnicy źródła informacji, co jest jednym z podstawowych standardów niezależnego dziennikarstwa. Jednocześnie wezwał prokuraturę i ABW do natychmiastowego zaniechania działań ingerujących w dziennikarskie prawo do ochrony źródeł informacji. Dalsze ewentualne działania prokuratury i ABW polegające na przeprowadzeniu przeszukań oraz zabezpieczeniu komputerów i materiałów redakcyjnych niosą zagrożenie naruszenia tajemnicy źródeł informacji innych bieżących i przyszłych publikacji. Press Club Polska powiadomił ponadto o zaistniałej sytuacji sekretariat International Association of Press Clubs, skupiający press cluby i kluby korespondentów zagranicznych z ponad 25 krajów.
Zarząd Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich stanowczo zaprotestował w swoim oświadczeniu przeciwko decyzji prokuratury i wkroczeniu funkcjonariuszy ABW i policji do redakcji tygodnika „Wprost”. Skala i charakter działań podjętych wobec dziennikarzy w sprawie ujawnionych przez nich nagrań jest nieadekwatna do sytuacji i wątpliwa prawnie. W ocenie Zarządu, jak czytamy w oświadczeniu „to nie są to standardowe działania instytucji demokratycznego państwa. Domagamy się ich natychmiastowego zaprzestania. W państwie demokratycznym wolność słowa i wolne media powinny być szczególnie chronione”.
Niezależnie od tego, co będzie (czy nie będzie) na tych taśmach, dotychczasowe działania państwa policyjnego Donalda Tuska sprawiają, że polską racją stanu jest natychmiastowe odsunięcie Donalda Tuska od władzy. Służby specjalne i prokuratura wykorzystywane do walki z dziennikarzami to koniec demokracji.
Tomasz M. Korczyński
Nasz Dziennik, 19 czerwca 2014
Autor: mj