Zagrożony termin oddania?
Treść
Czy grozi nam kolejna kompromitacja? Kilka dni po zamieszaniu związanym z towarzyskim meczem piłkarskich reprezentacji Polski i Francji okazało się, że zagrożony jest termin oddania do użytkowania naszej głównej areny Euro 2012, czyli Stadionu Narodowego w Warszawie. Narodowe Centrum Sportu przyznało, że jego inspektorzy wykryli wadę konstrukcyjną schodów.
W poniedziałek PZPN zadecydował, że szlagierowo zapowiadające się spotkanie Polska - Francja odbędzie się na Łazienkowskiej w Warszawie, a nie na planowanej PGE Arenie w Gdańsku. Tamtejsza policja wydała negatywną opinię co do organizacji widowiska, zaznaczając, że stadion wciąż przypomina wielki plac budowy, z wieloma tego konsekwencjami. Gospodarze obiektu co prawda przekonywali, że zdążą z pracami do 2 czerwca, czyli na tydzień przed meczem, ale PZPN nie chciał ryzykować większej kompromitacji na wypadek, gdyby termin nie został dotrzymany.
Jeden wstyd wystarczył, mniejszy, z przeniesieniem potyczki do Warszawy. Teraz okazało się, że nie brakuje problemów ze Stadionem Narodowym. NCS przekonuje co prawda, że wrześniowe spotkanie piłkarskich reprezentacji Polski i Niemiec (na uroczyste, oficjalne, otwarcie) nie jest zagrożone, ale jednocześnie poprosiło organizatorów Red Bull X-Fighters o przesunięcie daty rozpoczęcia sprzedaży biletów. Impreza - zaplanowana na 6 sierpnia - miała być pierwszą sportową na nowym stadionie. Ponoć się odbędzie, ale na razie nie wiadomo, kiedy (i czy w ogóle) wejściówki będą rozprowadzane. NCS przyznało ponadto, że część konstrukcji schodów wykonana jest w sposób wadliwy, co wykryli jego inspektorzy. "Oczekujemy na reakcję Generalnego Wykonawcy oraz plan naprawczy, który pozwoli nam na ocenę konsekwencji i wpływu na budowę" - napisano w specjalnym komunikacie.
To jednak nie koniec kłopotów, które mogą opóźnić termin zakończenia budowy (30 czerwca). Pojawiły się mianowicie informacje, jakoby błędy były również w projektach instalacji sanitarnych i elektrycznych, co miało wywołać spór na linii NCS - wykonawca, konsorcjum Alpine-Hydrobudowa-PBG. Operator stadionu wczoraj poinformował, że wykonawca, "podpisując umowę, zapoznał się i zaakceptował wszystkie projekty, w tym instalacyjne, oraz zobowiązał się do współpracy z projektantem w przypadku jakichkolwiek zmian lub wątpliwości dotyczących dokumentacji". W komunikacie znalazło się też ważne stwierdzenie, że "zgłaszanie jakichkolwiek uwag na obecnym etapie prac nie wpływa na zobowiązania Wykonawcy wobec Inwestora". Wiadomo, że za niedotrzymanie terminów wykonawcy grożą ogromne kary sięgające milionów złotych.
Kontrowersje wzbudziło również zastosowanie na płycie stadionu dużo droższej murawy panelowej zamiast tradycyjnej nawierzchni trawiastej (była we wstępnym projekcie). Według NCS ma to uzasadnienie ekonomiczne, biorąc pod uwagę fakt, że obiekt będzie wykorzystywany do różnego rodzaju imprez kulturalnych, festiwali i innych wydarzeń sportowych, takich jak choćby wspomniany Red Bull X-Fighters. Kwestia murawy, co pokazuje przykład poznański (na stadionie Lecha wymieniano ją już kilka razy, co kosztowało grube miliony; problemu nie udało się wyeliminować, winna jest gleba, na której trawa nie chce rosnąć), też może uprzykrzyć życie i doprowadzić do sytuacji, delikatnie mówiąc, wstydliwych.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-05-26
Autor: jc