Zabronione słowa
Treść
Pewne słowa nie pojawiają się już w mediach. Tak jakby było zabronione ich używanie. W pierwszym rzędzie chodzi mi o następujące: "naród", "tradycja narodowa", "ojczyzna", "miłość do ojczyzny", "obowiązki wobec ojczyzny" itp. Na razie nie istnieją żadne formalne zakazy. To "tylko" dyktat nieformalnej tzw. poprawności politycznej. Coraz więcej jest jednak nacisków, terroryzowania groźbą publicznego napiętnowania, sugerowaniem, że zostanie z tego powodu zamknięta możliwość kariery zawodowej czy naukowej. Coraz więcej pojawia się też głosów ze strony "autorytetów", że trzeba czegoś wręcz formalnie i z całą stanowczością prawa zabronić. Tak jak więc możemy się dziś spodziewać, że za kilka lat zalegalizowane zostaną prawnie związki homoseksualne i będą traktowane tak, jak dotąd traktowane były tylko normalne małżeństwa, tak możemy się spodziewać, że niedługo nie wolno nam będzie publicznie wyrażać swojej narodowej tożsamości i miłości do Polski i wszystkiego tego, co polskie. Takie sytuacje przeżyliśmy w swojej historii wielokrotnie i przeżyjemy je, jeśli zdarzą się w przyszłości. Być może, że to dzięki nim nastąpi jakieś wielkie narodowe odrodzenie. Możemy się już dziś do nich przygotowywać, korzystając z wzorców, które dostarczają nam poprzednie pokolenia. Na początku XIX w. cenzura carska zabraniała używania publicznie, szczególnie w trakcie wydarzeń kulturalnych, wielu polskich słów, między innymi słowa "ojczyzna". Polacy poradzili sobie z tym świetnie. I tak we Lwowie Jan Nepomucen Kamiński, twórca jednego z ówczesnych teatrów, który stał się centrum lwowskiego polskiego życia narodowego i towarzyskiego (w poniedziałki i piątki wszystkie przyjęcia i wieczorki kończono przed godziną 19.00, aby zdążyć na przedstawienie), zastępował w tekstach polskich dramatów słowo "ojczyzna" jakimś innym. Cenzura, sformalizowana i zbiurokratyzowana, nowe wersje polskiej klasyki akceptowała. Skutek był taki, że na scenę wychodził aktor i mówił np.: "Te pod szyszakiem pobielałe włosy, ta pierś poświęcona siwiźnie..." (zamiast: ojczyźnie). Publiczność reagowała śmiechem i oklaskami. Uczucia patriotyczne budziły się i umacniały, a obecny wśród publiczności rosyjski cenzor promieniał z satysfakcji, że polska sztuka została pozbawiona akcentów patriotycznych, a dzięki niemu wywołuje pozytywne reakcje Polaków. Pomimo tych aspektów humorystycznych przyjmowanych z radością Polacy, również ci najmłodsi, zdawali sobie wtedy - i to coraz bardziej - sprawę z tego, że żyją w sytuacji narodowego zniewolenia. Kiedy taka świadomość będzie obecnie udziałem większości? Stanisław Krajski "Nasz Dziennik" 2008-04-24
Autor: wa