Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zabawy Tuska ze zdrowiem

Treść

Rząd nieustannie sonduje, na jak wiele może sobie pozwolić, utrudniając pacjentom dostęp do refundacji leków, aby jak najwięcej oszczędzić na budżetowych dopłatach. Próbując zdjąć z siebie odpowiedzialność za skandaliczny chaos z refundacją, ekipa Donalda Tuska napuszcza jednocześnie jedną grupę zainteresowanych - pacjentów, na drugą - lekarzy bądź aptekarzy.
Gdy już się wydawało, że wywołane przez ekipę Donalda Tuska zamieszanie wynikające z próby obciążenia lekarzy finansowymi konsekwencjami wypisania recepty z refundacją nieubezpieczonemu pacjentowi zostanie zażegnane, wybuchło nowe. Tym razem rząd postanowił wysondować, czy jednak - wbrew wcześniejszym ustaleniom - uda się utrzymać takie sankcje dla aptekarzy.
Po spotkaniach z reprezentantami protestujących lekarzy - którzy faktycznie nie mają możliwości zweryfikowania faktu ubezpieczenia każdego pacjenta, gdyż nie istnieje pozwalający na to system - oraz aptekarzy i pacjentów minister zdrowia Bartosz Arłukowicz zaprezentował nowelizację ustawy refundacyjnej, która m.in. zniesie finansowe kary za wystawienie recepty z refundacją pacjentowi bez ubezpieczenia.
Po posiedzeniu rządu, który ministerialną nowelizację przyjął w ostatni wtorek, okazało się jednak, że z wersji Arłukowicza - którą ten zaprezentował protestującym - w fazie prac nad projektem na posiedzeniu rządu zniknęły niektóre zapisy. Między innymi o niekaraniu aptek za realizację recepty, której treść narusza rozporządzenie w sprawie recept. Tym samym, wbrew uzgodnieniom poczynionym przez Arłukowicza ze środowiskiem lekarzy i aptekarzy, rząd zdecydował inaczej potraktować obie grupy. Nikt z rządu nie odważył się wczoraj "przyznać" do forsowania wykreślenia tego zapisu, który ze stroną społeczną już był uzgodniony. Przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS) przypomniał, że na posiedzeniu komisji w środę dopytywał ministra Arłukowicza, dlaczego zapis zniknął z projektu, a w odpowiedzi - tłumaczył Piecha - minister zdrowia się jedynie uśmiechał. Piecha zaznaczył jednak, że każda uwaga do projektu ustawy, którą zajmuje się Rada Ministrów, jest odnotowywana na piśmie i podpisywana przez osobę uprawnioną - ministra konstytucyjnego. - Minister Arłukowicz przyniósł projekt uzgodniony ze stroną społeczną, który zawierał najbardziej gorące postulaty, a dwie godziny po posiedzeniu rządu ten projekt został amputowany. Jakby ktoś wyrzucił część do kosza. Nie wiem, kto stoi za tą bezczelną amputacją uzgodnień ze stroną społeczną - dodał Piecha.
Z pieczątką nie realizujemy
Naczelna Rada Aptekarska wezwała wczoraj aptekarzy, aby - w przypadku nieuzupełnienia ustawy o wykreślony z projektu sporny zapis - odmawiali realizacji recept, które nie zostały wystawione zgodnie z obowiązującymi przepisami. W takim przypadku nie można byłoby zrealizować np. recept z pieczątką "refundacja do decyzji NFZ", chyba że pacjent zdecydowałby się zapłacić 100-procentową cenę leku. Za realizację niezgodnej z przepisami recepty aptekarzom grozi kara zwrotu kwoty refundacji wraz z odsetkami. Rada zwróciła także uwagę, że w projekcie nie ma przepisu, który umożliwia aptekarzowi odwołanie się od decyzji kontrolera NFZ. Piecha zapowiedział, że PiS nie poprze nowelizacji ustawy refundacyjnej, jeżeli nie zostaną przywrócone zapisy uzgodnione ze stroną społeczną. Dokonane w ostatniej chwili przez rząd zmiany krytykowali również politycy Solidarnej Polski i SLD. Politycy Sojuszu zaapelowali do premiera Tuska, aby jednak wrócił z urlopu i w sprawie nowelizacji ustawy refundacyjnej spotkał się z reprezentantami największych sił politycznych.
Szef Komisji Zdrowia doczekał się wkrótce odpowiedzi reprezentantów partii rządzącej. Jednak nie merytorycznej. Posłowie Platformy zaatakowali Piechę, że ten "robi wiatr" i "wsadza kij w mrowisko", zamiast przyczyniać się do "tonowania nastrojów". Jarosław Katulski (PO) zapewniał jeszcze przed debatą nad ustawą refundacyjną - którą postanowiono wczoraj przeprowadzić pod osłoną nocy, planując jej rozpoczęcie na godzinę 21.45 - że Platforma zgłosi poprawki, które zadowolą zarówno pacjentów, jak i lekarzy czy aptekarzy. Nie potrafił jednak powiedzieć, jakie to będą poprawki.
W całej zabawie rządu w nierefundowanie leków brakuje osób odpowiedzialnych za obecny stan rzeczy. Premier Tusk wyjechał sobie na urlop, była minister zdrowia, a obecnie marszałek Sejmu Ewa Kopacz ucieka - być może się wstydząc - od pytań o jej odpowiedzialność za ustawę refundacyjną, którą przygotowywała. Być może zarówno premier, jak i była minister zdrowia wychodzą z założenia, że całą odpowiedzialność powinien wziąć na siebie - jako rozliczenie za ministerialną pensję i umożliwienie robienia rządowej kariery - minister Bartosz Arłukowicz, popierający dziś rozwiązania, które sam jeszcze niedawno krytykował.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Piątek, 13 stycznia 2012, Nr 10 (4245)

Autor: jc