Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Za referendum

Treść

Z Piotrem Kownackim, szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, rozmawia Izabela Borańska Panie Ministrze, dlaczego prezydent Lech Kaczyński chciałby referendum w kwestii reformy służby zdrowia? - Pan prezydent powiedział we wtorkowym orędziu, i nie podlega to żadnej dyskusji, że służba zdrowia to taka dziedzina, która dotyczy każdego Polaka. Od urodzenia do śmierci praktycznie każdy, jedni częściej, inni rzadziej, ma z nią do czynienia. Zadanie pytania wszystkim obywatelom Polski, jaką mają wizję publicznej służby zdrowia, wydaje się tak uzasadnione i słuszne, jak mało co. Platforma przekonuje, że referendum nie jest w tym przypadku dobrym narzędziem, bo część opieki zdrowotnej już jest prywatna. - To jest tak, że nie można zakładać, iż większość Polaków to głupcy. Naprawdę tak nie jest, ludzie są w stanie ocenić, co jest dla nich dobre, a co złe. W związku z tym, jeżeli rząd przygotowuje fundamentalne, bardzo istotne zmiany w funkcjonowaniu opieki zdrowotnej, to rozumiem, że jest przekonany, że one są dobre dla ludzi i że ich wprowadzenie poprawi jakość opieki zdrowotnej w Polsce. Jestem przekonany, że takie jest założenie rządu i po to je przygotowuje, a nie w jakichś innych celach. Zatem jeżeli są protesty, wyrazy niezadowolenia, to mogą one wynikać z niezrozumienia i z nieznajomości tych zmian, bo skoro są one takie dobre, to albo my ich nie rozumiemy, albo to kwestia naruszenia interesów jakiejś wąskiej grupy, np. lekarzy. A przecież służba zdrowia nie jest dla lekarzy, tylko dla pacjentów. Zatem niech rząd odejdzie od dotychczasowego trybu przygotowywania projektów i prac nad nimi, kiedy robiono to w sposób przedziwny: projekty poselskie, ograniczanie dyskusji na posiedzeniach sejmowej Komisji Zdrowia, uniemożliwianie wypowiadania się stronie społecznej, wprowadzanie poprawek w przedziwnym trybie (w efekcie wbrew wymogom procesu legislacyjnego te najistotniejsze poprawki w ogóle nie zostały skonsultowane ze stroną społeczną), czyli robione jest to tak, jak gdyby było coś do ukrycia. Jeżeli rząd ma dobre intencje, jeżeli chce zwyczajnie poprawić funkcjonowanie opieki zdrowotnej, to referendum zmobilizuje go do jasnego przedstawienia swoich intencji, do wytłumaczenia Polakom ich sensu, do znalezienia poparcia w społeczeństwie dla tych rozwiązań. Pan prezydent przecież bardzo jasno i stanowczo powiedział, że uszanuje wynik referendum. Jeżeli rząd dotrze do społeczeństwa i przekona ludzi o słuszności zmian (przecież ma do swojej dyspozycji media, sztab pijarowców, którzy dzień i noc pracują na rzecz pana premiera i całego rządu), to spokojnie wygra to referendum i będzie chodził w glorii "tego pierwszego w historii, który tak wspaniale zreformował służbę zdrowia". I prezydent Lech Kaczyński, i politycy opozycji apelowali już wczoraj do rządu, aby prace legislacyjne nad projektami ustaw, które są w Sejmie, zostały wstrzymane do momentu wyniku referendum. Jednak przewodniczący PO Zbigniew Chlebowski zapowiedział, że prace nad nimi będą zakończone już w przyszłym tygodniu. Widać, że rządowi bardzo się spieszy. Dlaczego? - Nie wiem. Przeprowadzenie referendum nie wymaga przecież rocznego przygotowania. Oczywiście nie można tego zrobić ot tak z dnia na dzień, to jest jasne, ale nie jest to nic wymagającego jakichś niesamowitych przygotowań. Jest doświadczenie w tej kwestii, to przecież nie będzie pierwsze ogólnokrajowe referendum. Można je przygotować w rozsądnym, dość krótkim czasie. Ale byłoby bez sensu jednocześnie przygotowywać referendum i patrzeć, jak w Sejmie dalej trwają prace nad ustawami. I co? W referendum będziemy wypowiadać się na temat ustaw, które już w Sejmie będą uchwalone? Trzeba się zdecydować: albo, albo. Jeśli brać serio wypowiedź pana Chlebowskiego, to należy odczytać ją w ten sposób, że referendum nie będzie, bo Senat je odrzuci. Senat ma głos decydujący, a w nim większość ma Platforma Obywatelska. Ta arytmetyka jest prosta. A jeśli założylibyśmy taki scenariusz? - Wtedy intencje rządu, które na dziś zakładam, że są dobre, staną pod znakiem zapytania. Bo skoro rząd chce udoskonalić służbę zdrowia, to z czym się tu ukrywać, po co tak gonić i się spieszyć? Dlaczego nie można w tym procesie zapytać najbardziej zainteresowanych, czyli pacjentów? Prezydent powiedział, że zawetuje wszelkie ustawy, które będą przewidywały prywatyzację szpitali. Jakie jest prawdopodobieństwo, że w razie, kiedy referendum się nie odbędzie, prezydent ustawy zdrowotne autorstwa PO zawetuje? - Można mieć stuprocentową pewność, że tak się stanie. Chyba że te projekty ustaw w sposób zasadniczy by się zmieniły, ale mówimy o tych ustawach, które aktualnie są w Sejmie. Już w kampanii wyborczej trzy lata temu prezydent prezentował stanowisko, iż nie powinno się prywatyzować szpitali w Polsce, że jest to złe rozwiązanie. Pan prezydent nie zmienił zdania. A Platforma zmieniła... Wcześniej zarzekała się przed wyborcami, że nie będzie prywatyzować szpitali. - Ma prawo zmienić zdanie. W czasie kampanii wyborczej PO mówiła co innego, dziś mówi co innego. Może to nie jest eleganckie, ale do zmiany zdania ma prawo każdy. Tym bardziej jednak referendum jest uzasadnione. Ponieważ ludzie, głosując na Platformę Obywatelską, byli przekonani, że prywatyzacji służby zdrowia nie będzie. To im Platforma obiecała. Dlatego tym bardziej teraz należy zapytać ludzi o opinię. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-10-09

Autor: wa