Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Z pieśnią na ustach

Treść

W Średniowieczu z wieloma zajęciami łączył się śpiew (...). Istniały piosenki żeńców śpiewane, kiedy żęli, i piosenki żeglarzy, śpiewane, kiedy stawiali żagle. (...) Skoro zatem żeńcy śpiewają podczas żęcia, czemu księgowi nie śpiewają podczas księgowania albo bankierzy podczas operacji bankowych? Jeśli istnieje specjalna piosenka dla każdej czynności, jaką można wykonać na łodzi, czemu nie ma specjalnej piosenki dla każdej czynności, jaką można wykonać w banku? Siedząc w pociągu z Dover, sunącym przez ogrody Kentu, usiłowałem wymyślić parę pieśni, stosownych dla dżentelmenów zajmujących się naszymi kontami. (...) Ledwo opuściłem pociąg wśród londyńskiej mgły, traf chciał, że wpadłem na pewnego znajomego, który jest bankowcem. Niezwłocznie ofiarowałem mu moje piosenki do użytku w pracy dla niego i kolegów. O dziwo, nie wyraził entuzjazmu. Wcale nie dlatego (zapewnił solennie), że rymy mu się nie podobają, lub że ubolewa nad ich niedostatecznym wyrafinowaniem. Nie - ma po prostu wrażenie, że w atmosferze naszego społeczeństwa jest coś nieokreślonego, co sprawia, że śpiewanie w bankach napotyka na psychiczny opór (...). No cóż, banki są prywatne, lecz urzędy pocztowe, jako własność państwa, są socjalistyczne; toteż oczekiwałem, że poczta z entuzjazmem podchwyci socjalistyczną ideę pieśni masowej. Wyobraźcie sobie moje zdumienie, kiedy panienka w urzędzie pocztowym (którą usiłowałem nakłonić do radosnych treli) przyjęła pomysł jeszcze chłodniej niż urzędnik z banku. (...) Im więcej o tym myślę, tym boleśniejszą czuję pewność, że najważniejsze i najbardziej typowe czynności nowoczesnego świata nie mogą być wykonywane z towarzyszeniem chóralnego śpiewu. Nie da się na przykład śpiewać, będąc wielkim finansistą, jako że istotą wielkich finansów jest trzymanie gęby na kłódkę. (...) Urzędnicy bankowi nie posiadają własnych piosenek nie dlatego, że są ubodzy, ale dlatego, że są smutni. Rybacy są znacznie ubożsi. Wracając do domu minąłem niewielki blaszany barak, zajmowany przez jakąś grupę religijną, który cały wibrował od ryku wielu głosów. Oni przynajmniej śpiewali; i przez moment znów ogarnęło mnie uczucie, jakie nieraz miewam: że w naszych czasach to, co ludzkie uchowało się jedynie w tym, co ponadludzkie. Natura człowiecza jest prześladowana i schroniła się w sanktuarium niczym ścigany zbieg. tłumaczenie - Jaga Rydzewska Gilbert Keith Chesterton - fragment eseju "Little birds who won't sing", który ukazał się w zbiorze "Tremendous Trifles", 1909. "Nasz Dziennik" 2007-04-27

Autor: wa