Wyjątkowe Holmenkollen
Treść
Cztery złote, po jednym srebrnym i brązowym, łącznie sześć - Adam Małysz, polski rekordzista w liczbie medali zdobytych na mistrzostwach świata w narciarstwie klasycznym, stanie przed szansą wzbogacenia tej kolekcji o kolejny krążek. Skoczek z Wisły będzie bowiem jednym z faworytów konkursu na skoczni w Oslo-Holmenkollen, miejscu, którego jest żywą legendą.
To w Oslo właściwie rozpoczęła się wspaniała kariera zawodnika, który zdominował światowe skocznie na długie lata, aż do teraz. 17 marca 1996 roku niespełna 19-letni Małysz, uchodzący za wielki talent, wygrał swój pierwszy konkurs Pucharu Świata, potwierdzając drzemiące w nim możliwości. Potem co prawda jego kariera na chwilę znalazła się na zakręcie, ale gdy rozbłysła w pełni, został "królem Holmenkollen". Przydomek ten nadali mu sami Norwegowie, w uznaniu sportowej klasy, zasług i charakteru. - Dla nich ta skocznia to wielka tradycja, no a ja na niej osiągałem spore sukcesy - zaznaczył Polak, który jako jedyny zawodnik w dziejach na legendarnym obiekcie, jednym z najważniejszych w historii skoków, zwyciężał pięciokrotnie - we wspomnianym 1996, a także 2001, 2003, 2006 i 2007 roku. Rok później stary, zasłużony i zabytkowy obiekt został zburzony, a na jego miejscu wybudowano nowy, supernowoczesny, przepiękny - z myślą o rozgrywanych właśnie w stolicy Norwegii mistrzostwach świata. W 2010 roku nastąpiło jego otwarcie, 14 marca odbył się pierwszy konkurs Pucharu Świata. I Małysz potwierdził, że na nowej skoczni czuje się równie dobrze. Po pierwszej serii rozgrywanych w trudnych warunkach zawodów był dopiero 13., ale w drugiej poszybował tak genialnie, że ostatecznie zajął drugie miejsce, tuż za Szwajcarem Simonem Ammannem. Orłowi z Wisły obiekt przypadł do gustu. - Jest piękny, robi ogromne wrażenie, podobnie jak panorama Oslo z wieży startowej. Jeśli tylko będą panowały przyjazne warunki, będzie się na nim dobrze skakało i rywalizowało o medale - przyznał Małysz, który dziś stanie najprawdopodobniej przed szansą zdobycia ostatniego w karierze medalu mistrzostw świata. Wszystko bowiem na to wskazuje, że w sobotę, tuż po zawodach drużynowych, poda datę zakończenia czynnej przygody ze sportem.
Jak będzie dziś? "Król Holmenkollen" marzy oczywiście o sukcesie, ale też wie, że podobne plany ma co najmniej kilku innych groźnych rywali, na czele z Austriakiem Thomasem Morgensternem. - Ale jeśli będę dobrze skakał, to mam szansę powalczyć o medale - powiedział.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2011-03-03
Autor: jc