Władysław Łuszczkiewicz - malarz i badacz zabytków
Treść
Łuszczkiewicz był prekursorem historyzmu w malarstwie polskim dbającym o realistyczne odtworzenie ubiorów przedstawianych na obrazach postaci. Jako profesor w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych wykształcił kilka pokoleń wybitnych malarzy, wśród których znajdowali się m.in. Jan Matejko i Artur Grottger. Znaczną część swojego życia poświęcił na ratowanie zabytków w Polsce, przyczyniając się m.in. do powstania Towarzystwa Miłośników Historii i Zabytków Krakowa.
Urodził się 3 września 1828 r. w Krakowie jako syn Michała Łuszczkiewicza i Emilii z Krzyżanowskich. Od 1838 r. pobierał nauki w Gimnazjum św. Anny, w którym jego ojciec pracował jako nauczyciel. Po jego ukończeniu w roku 1843 zapisał się na dwuletnie studia filozoficzno-historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Kształcił się równocześnie w zakresie rysunku i malarstwa w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych pod kierunkiem Wojciecha Kornelego Stattlera i Jana Nepomucena Głowackiego. Dzięki licznym talentom Łuszczkiewicz zwrócił szybko na siebie uwagę, zyskując stypendium na kontynuację studiów w Paryżu. Studiował w tamtejszej École des Beaux Arts w latach 1849-1850. W Paryżu zaprzyjaźnił się z Henrykiem Rodakowskim, spotkał się także z Juliuszem Słowackim, z którym wdał się w ciekawą dyskusję na temat wyższości poezji nad malarstwem. Wracając w 1850 roku do kraju, zatrzymał się prawdopodobnie na jakiś czas w pracowni Louisa Gallaita, znanego wówczas portrecisty i malarza historycznego. Artysta wiele czasu poświęcał na zwiedzanie muzeów i galerii w Brukseli, Gandawie, Kolonii, Düsseldorfie, Berlinie i Dreźnie.
Człowiek renesansu
Wróciwszy do kraju, Łuszczkiewicz pracował jako nauczyciel w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, ucząc m.in. perspektywy, anatomii, aktu z żywego modela, stylów artystycznych i architektonicznych, a także historii powszechnej oraz historii Polski. W 1857 roku, po odejściu Wojciecha Kornelego Stattlera na emeryturę, został faktycznym kierownikiem Szkoły Sztuk Pięknych. Jako profesor malarstwa wykształcił kilka pokoleń polskich malarzy. Wśród jego wychowanków wymienić należy m.in.: Jana Matejkę, Artura Grottgera, Andrzeja Grabowskiego, Aleksandra Kotsisa, Jacka Malczewskiego, Stanisława Wyspiańskiego, Józefa Mehoffera, Karola Maszkowskiego i Wojciecha Weissa. Co ciekawe, Łuszczkiewicz jako pierwszy w Polsce zapoczątkował wychodzenie ze studentami poza mury uczelni w plener, gdzie prowadził wycieczki naukowo-artystyczne i dokumentował wiele napotkanych zabytków.
Stanisław Tomkowicz, konserwator zabytków i historyk sztuki współpracujący z Łuszczkiewiczem, w tekście "Władysław Łuszczkiewicz" pisze o nim następująco: "Zwłaszcza znajomość zabytków krajowych miał ogromną, zebraną w niezliczonych wycieczkach we wszystkie niemal okolice. Z nielicznymi wyjątkami nie obce mu były wszystkie ziemie, do których kiedyś dotarł był wpływ cywilizacji polskiej, że zaś łatwy był w obejściu, rozmowny i prędko robiący znajomości, a odznaczał się umysłem praktycznym, przeto zapraszano go do dawania rad i wskazówek nieraz w okolice odległe, po wsiach i zapadłych kątach, gdzie był jaki kościół do zrestaurowania, jakaś decyzja do powzięcia, tycząca się zabytków przeszłości. Mir szczególniejszy miał między duchowieństwem; znano go nie tylko w Galicji, lecz w Królestwie i w Poznańskiem, wiedziano, że nikt tak chętnie jak on nie udzieli w trudnym razie praktycznej wskazówki. Wiedziano, że wycieczki podejmuje bezinteresownie, że jest niezmiernie miłym i pożytecznym gościem, że na listy odpisuje prędko i dokładnie. Więc też może nie było nikogo drugiego u nas, do którego by w tym kierunku tak często się udawano, którego by tak, jeżeli wolno powiedzieć, wyzyskiwano, jak Łuszczkiewicza".
Historyzm w malarstwie
Sam Łuszczkiewicz malował głównie sceny historyczne, którymi zapoczątkował krakowską szkołę malarstwa historycznego, kompozycje religijne i portrety. W przedstawianych scenach dbał o realistyczne odtworzenie ubiorów przedstawianych postaci, co Stanisław Tomkowicz określił jako "wierność archeologiczną". Na długo przed Janem Matejką, który fascynował się w młodości twórczością swojego nauczyciela, Łuszczkiewicz przedstawiał wybitnych Polaków i sceny z przeszłości Narodu. Wśród jego obrazów wymienić należy takie dzieła, jak m.in.: "Obrona Częstochowy", "Zygmunt August i Barbara", "Ścięcie Samuela Zborowskiego", "Kazimierz Wielki odwiedzający Esterkę", "Chrzest Litwy" czy "Kochanowski w Czarnolesie". Artysta tworzył równocześnie bardzo wiele rysunków inwentaryzacyjnych, architektonicznych i pomiarowych odnoszących się do badanych przez niego dzieł sztuki i zabytków z terenu trzech zaborów. Pod koniec życia malował coraz mniej, poświęcając się bez reszty ochronie zabytków, bo jak mówił: "Jest dużo takich, którzy malują lepiej ode mnie, ale mało takich, którzy by się zajmowali zabytkami naszej sztuki".
Już w 1856 r. Łuszczkiewicz opublikował w "Czasie" apel o ratowanie trzynastowiecznego kapitularza opactwa cysterskiego w Jędrzejowie. Cztery lata później został przyjęty w poczet członków Towarzystwa Naukowego Krakowskiego, które szybko zdominował swoją niezwykłą osobowością. Był bowiem gorącym zwolennikiem i inicjatorem najróżniejszych działań dotyczących inwentaryzacji i opieki nad zabytkami. Badacza interesowały przede wszystkim średniowieczna i renesansowa architektura polska, głównie romańska. To on jako pierwszy wprowadził do nauki polskiej pojęcie romanizmu. Przyczynił się także do badań na gotykiem polskim, dostrzegł i szczegółowo omówił konstrukcyjne odrębności gotyckich kościołów krakowskich. W jego dorobku znajdują się naukowe monografie niemal wszystkich zabytków romańskich w Polsce.
Zachęcony przez Pawła Popiela, pierwszego konserwatora zabytków w Galicji Zachodniej, rozpoczął czasochłonne zbieranie w terenie materiałów naukowych do serii "Zabytki dawnego budownictwa". We wspomnieniu "Paweł Popiel (1807-1892)" autorstwa Mariana Sokołowskiego i Władysława Łuszczkiewicza czytamy: "Na początku XIX stulecia Kraków zapomniał zupełnie, jakie skarby artystyczne w sobie posiada. Od przejeżdżających cudzoziemców niekiedy dowiadywał się mimochodem, że ma arcydzieła godne pierwszorzędnych stolic. Jeżdżono wprawdzie do Włoch, kolekcjonowano nawet dzieła obcego artyzmu dla mody, ale własnych zabytków nie umiano ocenić, z góry powziąwszy przekonanie, że w Polsce nie może być znakomitego w tym względzie".
Prace w kościele Mariackim
W latach 1865-1868 Łuszczkiewicz działał w komitecie nadzorującym konserwację ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim. Opublikował później "Poradnik dla zajmujących się utrzymaniem i restaurowaniem kościołów i kościelnych sprzętów". 20 grudnia 1870 r. opracował projekt utworzenia Komisji Dziejów Sztuki w Polsce, która miała powstać w ramach Towarzystwa Naukowego Krakowskiego. Artysta chciał, by zajęła się ona sporządzeniem specjalistycznych bibliografii tematycznych, prowadzeniem odrębnych inwentarzy zabytków, gromadzeniem książek do dziejów sztuki, rysunków, fotografii i odlewów gipsowych, a także przygotowywaniem rozpraw i artykułów publikowanych następnie w specjalistycznym periodyku. Jego programem zajęła się Akademia Umiejętności, która powstała z przekształconego Towarzystwa Naukowego Krakowskiego w 1872 roku.
Nie sposób wymienić tutaj wszystkich towarzystw i komisji, które zakładał, współtworzył lub w nich działał. Wystarczy wymienić chociażby Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych, Komisję do Badania Historii Sztuki w Polsce czy Towarzystwo Miłośników Historii i Zabytków Krakowa, którego Łuszczkiewicz był współzałożycielem, a później prezesem. Celem statutowym tego Towarzystwa - jak zaznacza prof. Franciszek Ziejka w pracy: "Ocalić dla potomnych narodowe pamiątki... O społecznym ruchu odnowy zabytków w Krakowie w XIX wieku" - było: "poznawanie dziejowej przeszłości Krakowa i jego okolic, a także obudzenie poszanowania dla pamiątek i zabytków Krakowa wśród ogółu jego mieszkańców". W latach 1870-1876 badacz zasiadał w komitecie restauracji Sukiennic, od 1893 r. działał wraz ze Stanisławem Tomkowiczem w tzw. Komitecie Parafialnym nadzorującym konserwację i powstawanie nowej polichromii wnętrza pędzla Jana Matejki w kościele Mariackim. Łuszczkiewicz zasiadał także w wielu sądach konkursowych, m.in. na pomnik generała Skrzyneckiego (1861 r.), na rzeźby dekoracyjne dla gmachu sejmowego we Lwowie (1889 r.), wchodził również w skład komitetu budowy pomnika Adama Mickiewicza w Krakowie (1884 r.). Jak podkreśla Tomkowicz: "Nie było restauracji zabytku przeszłości w Krakowie, a niemal i w kraju całym, w której by jako doradca nie brał czynnego udziału". Władysław Łuszczkiewicz organizował również wiele wystaw, m.in. portretów osobistości z czasu Sejmu Czteroletniego, zabytków z czasów Jana III Sobieskiego, a także ekspozycję poświęconą Janowi Kochanowskiemu i Insurekcji Kościuszkowskiej.
Co znamienne, był on również pierwszym dyrektorem powstałego w 1879 r. w Krakowie pierwszego Muzeum Narodowego na ziemiach polskich, które za jego rządów przeżywało swoją świetność. Łuszczkiewicz "hołdował zapatrywaniu, że Muzeum Narodowe to nie źródło rozkoszy i pożytku dla nielicznych wybranych, to nie skarb, który powinien być zazdrośnie strzeżony dla uczonych i artystów, ale to miejsce, gdzie ogół powinien szukać godziwej przyjemności i wykształcenia" - pisze Stanisław Tomkowicz. To właśnie Łuszczkiewicz pozyskał dla placówki m.in. pamiątki po Adamie Mickiewiczu, duże zbiory monet, medali i pieczęci. Liczne osiągnięcia tego wspaniałego malarza, pedagoga, historyka sztuki, muzeologa i konserwatora zabytków zostały docenione przez władze Uniwersytetu Jagiellońskiego, które wystosowały uchwałę przyznającą mu doktorat honoris causa UJ. Wręczenie dyplomu zaplanowano na 7 czerwca 1900 r., w pięćsetlecie odnowienia uczelni przez Władysława Jagiełłę, niestety Łuszczkiewicz nie doczekał uroczystości, gdyż zmarł dwa tygodnie wcześniej - 23 maja 1900 roku. Jak wspomina w swojej pracy o artyście Stanisław Tomkowicz, w czasie jego pogrzebu wyrażano powszechnie przeświadczenie, że "przez długie lata nauka polska budować będzie na podwalinach założonych przez Łuszczkiewicza, a historia cywilizacji w Polsce o nim nie zapomni". Pamięć o wielkim Polaku uczczono, poświęcając mu pamiątkową tablicę umieszczoną na południowej ścianie kościoła Mariackiego. "Nie był to człowiek, który by poprzestawał na używaniu wrażeń artystycznych albo na szerzeniu wyników cudzych badań. Umysł jego był samodzielny, myślący, kombinujący, szukający nowych dróg i nowych zdobyczy, nie wystarczyło mu przeżuwanie, on potrzebował i musiał produkować. Wrodzona łatwość przerzucania się od przedmiotu do przedmiotu była mu znakomitym ułatwieniem w korzystaniu dla spraw naukowych z chwil wolnych od zajęć nauczycielskich i malarskich" - wspomina Tomkowicz.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-03-28
Autor: wa