Wizja lokalna w MSZ
Treść
Prokuratura prowadząca postępowanie w sprawie kradzieży obrączki, zegarka, portfela i zniszczenia dowodu Tomasza Merty chce ustalić miejsca, w których mogło dojść do tego procederu. Wiele wskazuje na to, że stało się to, niestety, na terenie Ministerstwa Spraw Zagranicznych
W sprawie przesłuchany ma zostać wkrótce były ambasador w Moskwie Jerzy Bahr. Wydział V Śledczy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzi dwa odrębne postępowania: w sprawie kradzieży obrączki, zegarka i portfela oraz zniszczenia dowodu wiceministra kultury Tomasza Merty, który zginął w katastrofie pod Smoleńskiem. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Na poczet drugiego śledztwa śledczy przesłuchali już kilkunastu świadków. W tym dwóch dyrektorów gabinetu ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego: dyrektora generalnego oraz dyrektora centrum operacyjnego MSZ. Przesłuchano też wszystkie osoby, które miały jakikolwiek kontakt z pocztą dyplomatyczną, zabezpieczono całość dokumentacji dotyczącej obiegu korespondencji. Jak dotąd śledczy nie przesłuchali szefa polskiej dyplomacji Radosława Sikorskiego. Ale prokuratura nie wyklucza takiego wariantu.
W związku z postępowaniem w sprawie niszczenia dowodu Tomasza Merty prokuratura planuje przesłuchanie także pięciu kolejnych świadków, w tym trzech pracowników Ministerstwa Spraw Zagranicznych przebywających obecnie na placówkach za granicą: w Nairobi, Moskwie i we Włoszech. Są to urzędnicy polskich konsulatów i ambasad. - Zwróciliśmy się w ramach pomocy prawnej o przesłuchanie pracowników MSZ, którzy obecnie przebywają na placówkach w innych krajach. Czekamy na odpowiedź - wskazuje w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Dariusz Ślepokura. Prokuratura planuje też podjąć działania zmierzające do ustalenia miejsca, w którym mogło dojść do zniszczenia dowodu. - Wszystko opiera się na przesłuchaniu świadków, którzy mieli dostęp do tej rzeczy. Jeżeli to miejsce zostanie ujawnione, prokuratura planuje jego oględziny - deklaruje Ślepokura. - Nie wiem, czy to jest w MSZ. Chodzi o miejsce, w którym mogło dojść do spalenia tej rzeczy. Prokurator opiera się na zeznaniach świadków. Jeśli na podstawie tych zeznań uda się wskazać to miejsce, to oczywiście takie oględziny zostaną przeprowadzone - deklaruje prokurator Ślepokura.
Podczas oględzin miejsce się fotografuje, zabezpiecza pod kątem ewentualnych śladów czy przedmiotów świadczących o zajściu zdarzenia. Efektem tych prac jest protokół oględzin. We wcześniejszej rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prokurator Radosław Wasilewski, naczelnik wydziału V śledczego warszawskiej prokuratury okręgowej, stwierdził, że wersja, iż do zniszczenia dowodu Merty mogło dojść na terenie należącym do resortu spraw zagranicznych, "jest absolutnie weryfikowana". Zapewniał przy tym, że prokuratura przyjmuje możliwość, iż do spalenia dowodu doszło właśnie na terenie polskiego MSZ. Wiadomo ponadto, że na to, iż do zniszczenia dowodu wiceministra Tomasza Merty mogło dojść właśnie w którejś z jednostek resortu Radosława Sikorskiego, wskazują zeznania jednego ze świadków, pracownika resortu wyższego szczebla. Miał zeznać, że dowód znajdował się w worku, który zamierzano zutylizować, czyli po prostu spalić. Magdalena Pietrzak-Merta dowód osobisty męża odebrała w maju 2010 r. z jednostki Żandarmerii Wojskowej w Mińsku Mazowieckim, do której trafiły rzeczy ofiar po 10 kwietnia 2010 roku. - Od ręki oddano mi wszystkie rzeczy, które ewidentnie były rzeczami męża i których przynależność nie budziła żadnych wątpliwości. (...) Osobiście skłaniam się jednak ku wersji, iż dowód mego śp. męża został zniszczony w katastrofie. Ślady zniszczeń wskazują na to, iż dowód "przeszedł" przez katastrofę - nosi on wyraźne ślady nadpalenia. Ale tu kluczowe będą ustalenia prokuratury - mówi Pietrzak-Merta. Jak informuje prokurator Ślepokura, w kwestii postępowania w sprawie zaginięcia obrączki, zegarka i portfela wiceministra kultury śledczy zamierzają przesłuchać byłego ambasadora RP w Moskwie Jerzego Bahra. Do tej pory na poczet tego śledztwa przesłuchano już wielu świadków, w tym m.in. osoby, które identyfikowały ciało byłego wiceministra kultury, jego żonę, osoby, które odbierały rzeczy osobiste z miejsca katastrofy, oraz osobę, która "przekazała wszystkie rzeczy Merty" ambasadzie RP w Moskwie.
- Liczę na to, że prokuratura wykona te wszystkie czynności i że uda się ustalić miejsce, gdzie został zniszczony dowód osobisty i jak doszło do zaginięcia obrączki śp. Tomasza Merty. Gdyby się ona odnalazła, byłby to z jednej strony duży sukces. Ale z drugiej strony byłaby to niewyobrażalna kompromitacja instytucji, które doprowadziły do tego, że przez dwa lata nie było wiadomo, gdzie obrączka jest. Sprawa jest rozwojowa, mam nadzieję, że uda się ją pozytywnie zakończyć - kwituje mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik wdowy.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik Wtorek, 8 maja 2012, Nr 106 (4341)
Autor: au