Wisła mistrzem Polski
Treść
Koszykarki Wisły Can-Pack Kraków po raz trzeci z rzędu i dwudziesty w historii zostały wczoraj mistrzyniami Polski. W siódmym, decydującym spotkaniu finału podopieczne trenera Wojciecha Downar-Zapolskiego pokonały w Gdyni tamtejszy Lotos 92:85 (22:19, 18:13, 15:20, 24:27, 13:6). Wiślaczki tytuł mogły już sobie zapewnić w piątek, przed własną publicznością. Potrzebowały tylko (lub "aż") zwycięstwa, i tego dnia sztuka ta im się nie udała. Były blisko. Po wyraźnie przegranej pierwszej kwarcie w dwóch kolejnych wzniosły się na wyżyny umiejętności i po akcjach Kary Brown-Braxton (w całym meczu zdobyła 17 punktów), Anny Wielebnowskiej (14) i Candice Dupree (11) odrobiły straty i wyszły na prowadzenie. - Nie wiem, co się w tym momencie stało - przyznał później szkoleniowiec "Białej Gwiazdy". W ostatniej odsłonie jego podopieczne straciły bowiem całkowicie pomysł na grę, oddały pole rywalkom i przegrały. Przyjezdne do sukcesu poprowadził niesamowity duet Dominique Canty, Chamique Holdsclaw (po 22) - w ubiegłym sezonie broniący barw... Wisły. Ostatecznie Lotos wygrał 69:60 (24:16, 17:21, 10:15, 18:8). O wszystkim miał zatem zadecydować wczorajszy, siódmy pojedynek wielkiego finału. I był to jeden z najwspanialszych i najbardziej dramatycznych meczów w historii walki o mistrzostwo Polski - godny dwóch niezwykłych rywali. Lepiej rozpoczęły go krakowianki, które w drugiej kwarcie prowadziły już różnicą 10 punktów. Fantastycznie w tym okresie spisywała się Wielebnowska, która raz po raz trafiała za trzy, jak zwykle świetnie kierowała koleżankami Jelena Skerović. Lotos się jednak nie poddał. Niesione dopingiem publiczności gospodynie rozpoczęły pogoń za wiślaczkami, uwieńczoną sukcesem w ostatniej odsłonie. W końcówce gdynianki osiągnęły 4-punktową przewagę i wydawało się, że ją utrzymają. Na trzy sekundy przed ostatnią syreną doszło jednak do wydarzenia, które zapisze się na trwałe na kartach historii naszej koszykówki. Na linii rzutów wolnych stanęła Anna DeForge, Lotos prowadził 79:75. Pierwszy rzut Amerykanka trafiła, drugi celowo odbiła o poręcz, błyskawicznie zebrała piłkę, wyszła zza linię trzypunktową, i z niesamowitej pozycji celnie rzuciła, doprowadzając do dogrywki. W doliczonym czasie gry załamane gdynianki nie były już w stanie podjąć walki i tytuł powędrował do Krakowa. - Wierzyłem do końca, jak widać, marzenia się spełniają - powiedział Downar-Zapolski. Dodajmy, że bohaterkami wczorajszego spotkania były Skerović (19), Wielebnowska (18), Brown-Braxton, DeForge (po 14) oraz Dupree (11). Ta piątka poprowadziła Wisłę do mistrzostwa. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-05-05
Autor: wa