Wisła gra o awans
Treść
Bez Ivicy Ilieva, za to z Patrykiem Małeckim zagra dziś Wisła Kraków o awans do czwartej, decydującej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Podopieczni Roberta Maaskanta po zwycięstwie w Łoweczu nad Liteksem 2:1 są w bardzo dobrym położeniu, chociaż pewni swego być jeszcze nie mogą.
- Nie patrzymy na rywali, tylko na siebie. Mamy wystarczająco duży potencjał i jeśli zagramy, jak potrafimy, to awansujemy - powiedział holenderski trener mistrzów Polski. Wiślacy tydzień temu wywalczyli bardzo solidną zaliczkę i mają tego świadomość. Jednocześnie na każdym kroku podkreślają, że nie mogą zlekceważyć Bułgarów i wyjść na boisko z myślą, że wszystko jest już rozstrzygnięte. - Rywalizacja się jeszcze nie skończyła. Litex to dobry zespół, ale to my znaleźliśmy się w korzystniejszym położeniu - zauważył Maaskant. Szkoleniowiec nie będzie dziś mógł posłać do boju Ilieva, który musi pauzować za żółte kartki. Na uraz narzeka też Cezary Wilk. Na szczęście zdrowy jest już Małecki, podobnie jak Sergei Pareiko, który wróci między słupki mimo wysokiej formy Milana Jovanicia. Dla Holendra to Estończyk jest numerem jeden. Maaskant, podobnie jak przed pierwszym spotkaniem, postraszył rywali "niespodziankami" w składzie. Być może zdecyduje się na wariant bardziej ofensywny, z Łukaszem Gargułą oraz Dudu Bitonem, zwłaszcza że na własnym stadionie Wiśle nie wypada czekać na ruch rywala. - Bardzo chcielibyśmy w rewanżu szybko strzelić bramkę, to zdecydowanie ułatwiłoby nam sprawę - przyznał trener. "Biała Gwiazda" będzie faworytem, nawet większość bułgarskich mediów nie daje Liteksowi dużych szans, ale Lubosław Penew nie stracił wiary w możliwość odrobienia strat. - Wciąż mamy duże szanse na sukces, musimy tylko być skuteczniejsi. W Łoweczu stworzyliśmy sobie mnóstwo sytuacji, ale wykorzystaliśmy jedną - powiedział. O determinacji Bułgarów świadczy fakt, że w sobotę odpuścili prestiżowy mecz o superpuchar swego kraju, wystawiając rezerwowy skład. Efekt? Porażka z CSKA Sofia 1:3, którą Penew w ogóle się nie przejął.
Wisła, by awansować, może zremisować albo nawet przegrać 0:1. Rywale, żeby odrobić straty, muszą strzelić co najmniej dwie bramki. Zwycięzca rywalizacji awansuje do IV rundy kwalifikacji i nawet jeśli w niej odpadnie, zagra w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Stawka dzisiejszego pojedynku dla obu stron będzie ogromna.
Pisk
Nasz Dziennik 2011-08-03
Autor: jc