W Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu ustawy budżetowej na 2010 rok
Treść
W cieniu afery hazardowej odbyła się wczoraj w Sejmie debata budżetowa. Chociaż pół miliarda złotych, jakie mogłaby przynieść w przyszłym roku ustawa hazardowa, wstrzymywana podobno na zlecenie lobbystów przez byłego już szefa Komisji Finansów Publicznych "Zbyszka" z Platformy Obywatelskiej, kasy państwa by nie uratowało, to jednak mogłoby stanowić poważny zastrzyk finansowy w wielu dziedzinach. Minister finansów Jacek Rostowski, tak jak przed rokiem, forsując budżet, który już w momencie uchwalenia nie nadawał się do realizacji, i tym razem przekonywał, że projekt budżetu na przyszły rok jest odpowiedzialny.
- Bezpiecznie zwiększamy deficyt budżetowy i znacząco ograniczamy wydatki. Nie zwiększamy obciążeń podatkowych, a tam, gdzie jest to społecznie lub ekonomicznie uzasadnione, jesteśmy gotowi zwiększać wydatki. Decyzja o pozostawieniu podatków na tegorocznym poziomie wynika z troski o kondycję polskiej gospodarki - charakteryzował przyszłoroczny budżet minister finansów. Minister Rostowski przekonywał, że przygotowany budżet jest kamieniem milowym na naszej drodze wyjścia z kryzysu światowego. Podtrzymał prognozę, że Polska nie przekroczy w przyszłym roku progu 55 proc. relacji długu publicznego do produktu krajowego brutto. Przekroczenie tej granicy przewidywali jednak eksperci Narodowego Banku Polskiego. Prognozy rządu wskazują, że będziemy balansować na tym progu. Przekroczenie progu 55 proc. oznaczać będzie, że w 2011 roku doszłoby do zamrożenia w kolejnym roku podwyżek płac w budżetówce i ograniczenia waloryzacji emerytur i rent. A w przyszłym roku mamy mieć rekordowy deficyt budżetowy - 52 mld złotych. Dla porównania, faktycznie zrealizowany deficyt w 2006 r. wyniósł 25 mld zł, w 2007 r. - 16,9 mld, w 2008 - 24,5 miliarda. W bieżącym roku deficyt wyniesie podobnie, ponad 20 mld złotych. Połowę z 52-miliardowego deficytu rząd chce pokryć dochodami z prywatyzacji. Zaplanowano, że w przyszłym roku ze sprzedaży państwowych firm wpłynie 25 miliardów. - Deficyt budżetowy w wysokości ponad 52 mld zł byłby do zniesienia. Ale w rzeczywistości będzie on dużo większy - oceniał prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Zdaniem Kaczyńskiego, faktycznie wyniesie on 80 mld, a 52 mld udało się rządowi uzyskać jedynie dzięki zmianie w konstruowaniu budżetu państwa. W ocenie prezesa PiS, mamy bardzo poważny kryzys finansów publicznych. - To, co dzisiaj dzieje się w polskiej gospodarce, jest wynikiem skrajnie nieudolnych rządów. Ten rząd szkodzi Polsce i to jest jedyny do końca sformułowany wniosek z tego budżetu - dodał Jarosław Kaczyński. Dochody budżetu mają wynieść w przyszłym roku 248 mld 868 mln zł, a wydatki nie więcej niż 301 mld 82 mln złotych. Przy konstruowaniu budżetu państwa założono, że wzrost gospodarczy w przyszłym roku wyniesie 1,2 proc., a inflacja 1 procent. Bezrobocie skoczyć ma do 12,8 procent.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-10-09
Autor: wa