W piątek piłkarze ekstraklasy powracają na ligowe boiska
Treść
Przed rokiem już po rundzie jesiennej piłkarskiej ekstraklasy bez obaw o pomyłkę można było typować mistrza Polski, bo przewaga Wisły Kraków nad rywalami była przeogromna. Teraz sytuacja jest inna i zdecydowanie ciekawsza. Kandydatów do tytułu jest bowiem co najmniej czterech, każdy z nich ma podobne ambicje i równe szanse na realizację celów. Po zimowej przerwie nasi ligowcy wracają na boiska już w piątek, zmagania zapowiadają się pasjonująco. Na razie tabelę otwiera Lech Poznań, ale czwartą Wisłę wyprzedza zaledwie o trzy punkty. Ba, szósty Śląsk Wrocław traci do lidera tylko sześć oczek...
Taki scenariusz zapowiadał ekscytujące zimowe okienko transferowe. Wydawało się, że "możni" ligi zrobią wszystko, co w ich mocy, by optymalnie wzmocnić składy i zadbać o odpowiednio wysoką siłę rażenia, tymczasem wyścig zbrojeń wyglądał dość ociężale. Czy to kryzys finansowy i potrzeba większego niż zazwyczaj zaciskania pasa, czy też mało operatywne działania osób odpowiedzialnych za politykę kadrową spowodowały, iż nie doczekaliśmy się spektakularnych ruchów. Niby Wisła podpisała umowę z Łukaszem Gargułą z Bełchatowa, ale obowiązującą dopiero od lipca, zatem wiosną nie będzie miała z niego żadnego pożytku. Co gorsza, reprezentant Polski kilka dni temu doznał poważnej kontuzji i przez najbliższe pół roku w ogóle nie pojawi się na boisku. Nie doszły do skutku zapowiadane transfery Jacka Krzynówka do Legii Warszawa, Macieja Żurawskiego do Wisły i Kamila Kosowskiego do Górnika Zabrze. Oczywiście nie znaczy to, że w ogóle było miernie, mizernie i nieciekawie. Kilku piłkarzy o głośnych nazwiskach zimą zmieniło barwy klubowe, kilku wróciło do Polski po latach gry za granicą i to powinno cieszyć. Wśród nich są bowiem gracze w optymalnym wieku, mający przed sobą ciekawe perspektywy.
Prowadzący w tabeli Lech o mistrzostwo Polski walczyć będzie w niezmienionym składzie. Zimą niby trafiło do niego trzech zawodników z Bałkanów, ale trener Franciszek Smuda nie pokłada w nich (na razie?) zbyt dużych nadziei. Może jutro, kto wie, dziś jednak rutynowany szkoleniowiec nie ma zamiaru ryzykować i postawi na sprawdzoną grupę. Ta gwarantuje określony poziom: Robert Lewandowski, Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Semir Stilić czy Hernan Rengifo są prawdziwymi gwiazdami ligi, indywidualnościami zdolnymi w pojedynkę rozstrzygać o losach pojedynków. Smuda dysponuje świetnym składem, praktycznie bez słabych punktów, ogranym w pucharowych bojach, świadomym swojej wartości. Jeśli tylko poznaniakom uda się uniknąć wahań formy, a co za tym idzie - niepotrzebnych wpadek i strat punktów w meczach z drużynami z końca tabeli, prostą drogą podążą do mistrzostwa. To jedyny cel, od którego realizacji zależeć może przyszłość Smudy.
Oczywiście o takim scenariuszu nawet nie chcą myśleć w Warszawie. Tradycyjnie już ogromne aspiracje ma Legia, choć zimą została osłabiona. Odeszli Aleksandar Vukovic i Edson (za darmo), a potem Jakub Wawrzyniak (za półtora miliona euro - świetny interes). Na ich miejsce działacze sprowadzili Marcina Komorowskiego (Polonia Bytom), Krzysztofa Ostrowskiego (Śląsk Wrocław) oraz Tomasza Jarzębowskiego (Bełchatów). Trener Jan Urban liczy na eksplozję talentu młodego napastnika Adriana Paluchowskiego, jednak czy to wystarczy do tytułu? Trudno powiedzieć, ale Legia dysponuje dobrym składem. Ma najlepszego w lidze bramkarza Jana Muchę, rewelacyjnie dysponowanego jesienią rozgrywającego Macieja Iwańskiego i dwie chimeryczne gwiazdy, od których wszystko może zależeć. Mowa o Rogerze Guerreiro i Takesure Chinyamie. Obaj potrafią wznieść się ponad ligę, ale i przejść obok gry. Jeśli wykorzystają drzemiący w nich potencjał - Legia będzie do końca liczyła się w wyścigu o tytuł.
Rewelacją jesieni była druga stołeczna drużyna - Polonia. Trener Jacek Zieliński w błyskawicznym tempie ją poskładał, nadał szlifu i charakteru, choć wydawało się to zadaniem wyjątkowo trudnym. Zimą udało się utrzymać stan posiadania, żaden z kluczowych zawodników nie odszedł, a udało się pozyskać kilku obiecujących: świeżo upieczonego reprezentanta Łukasza Trałkę (Lechia Gdańsk), rutynowanego środkowego obrońcę, Piotra Dziewickiego oraz wszechstronnego pomocnika Adriana Mierzejewskiego (Wisła Płock). Zespół jest mocny, ale też odczuje na sobie presję wyniku. O ile przed sezonem o tytule nikt nie wspominał, o tyle teraz włodarze klubu mówią już o nim głośno. A bagaż oczekiwań potrafi często przygnieść.
Ciężkie zadanie czeka Wisłę. Jesienią raczej zawodziła, z nielicznymi wyjątkami grając poniżej oczekiwań. Trener Maciej Skorża liczył na solidne wzmocnienia, tymczasem działacze zafundowali mu tylko Brazylijczyka Beto, którego postawa jest wielką niewiadomą. Mimo błagań szkoleniowca nie trafił do zespołu klasowy bramkarz, testowane zaciągi wolnych graczy prezentowały poziom niegodny ekstraklasy. Z drugiej strony - czy to mogło dziwić, skoro Wisła poszukiwała tylko piłkarzy bez kontraktów? Głośny transfer Garguły w żaden sposób nie przeniesie się na wiosenne zmagania o tytuł, zresztą poważny uraz zawodnika może przeciągnąć znacznie w czasie jego debiut w koszulce z białą gwiazdą. Nie wiadomo, jak prezentować się będą Marek Zieńczuk i Marcin Baszczyński (latem kończą się im umowy), formy wciąż szuka Wojciech Łobodziński, zagubił ją Mauro Cantoro. W tym momencie Wisła ma w składzie największą osobowość ligi - Pawła Brożka, perspektywicznych Rafała Boguskiego i Juniora Diaza oraz... równe szanse na tytuł, jak i miejsce poza podium. Działacze nie zrobili nic, by pomóc Skorży w osiągnięciu celu, a za niepowodzenie zapłaci trener...
Wspomniana czwórka powinna stoczyć między sobą walkę o najwyższe cele, tuż za ich plecami czają się marzące o niespodziance Bełchatów i Śląsk. Ci pierwsi stracili jednak Gargułę i Jarzębowskiego oraz trenera Pawła Janasa, który był architektem jesiennych sukcesów. I choć ambicji nie ukrywają - brakuje im atutów. A Śląsk? Jest głodny zwycięstw, ma charakter, pozyskał Jarosława Fojuta, ale na razie chyba dysponuje zbyt małą siłą ognia, by zrealizować swe plany. Z drugiej strony - trener Ryszard Tarasiewicz deklaruje wprost, iż jego podopieczni mają spoglądać wyłącznie w górne rejony tabeli i myśleć o podium. Co z tego wyniknie, zobaczymy.
Pozostałych ligowców czeka walka o miejsca w środku tabeli i zachowanie bytu. Spokojna powinna być Arka Gdynia, także Ruch Chorzów i Polonia Bytom, mające dość solidną zaliczkę wypracowaną jesienią. Pewna swego byłaby także Jagiellonia Białystok, gdyby nie perspektywa degradacji za czyny korupcyjne sprzed lat. Działaczom tego klubu udało się bowiem przeprowadzić kilka ciekawych transferów, sprowadzili m.in. Tomasza Frankowskiego i Kamila Grosickiego, ale może się okazać, że wiosną białostoczanie grać będą tylko o honor i... uniknięcie spadku do 2. ligi.
Zimą najaktywniej penetrowali rynek menedżerowie dwóch ostatnich drużyn tabeli - Cracovii i Górnika Zabrze. To nie mogło dziwić, bo oba zasłużone kluby nie dopuszczają nawet do siebie myśli o degradacji i przyznać trzeba, iż rozmach ich pracy budzi uznanie. Prowadzący zabrzan Henryk Kasperczak aż zacierał ręce, gdy na treningach pojawiali się Robert Szczot (Jagiellonia), Paweł Strąk (SV Ried), Damian Gorawski (Szinnik Jarosław) i Mariusz Przybylski (Polonia Bytom). Górników czeka szaleńcza walka o utrzymanie, nie mogą sobie pozwolić na chwilę słabości, od pierwszego meczu muszą się prezentować optymalnie i wygrywać, wygrywać. Czy to realne? Tak, bo nie po to wydaje się miliony na wzmocnienia, by celu nie osiągnąć.
W równie trudnej sytuacji jest Cracovia, ale zrobiła dużo, by z dna się podźwignąć. Przede wszystkim udało się namówić na przeprowadzkę pod Wawel Bartosza Ślusarskiego, który powinien stać się jedną z pierwszoplanowych postaci całej ligi. Spokój w szatni zapewni charyzmatyczny Maciej Murawski, spore ożywienie wniosą błyskotliwi pomocnicy Paweł Sasin oraz Mariusz Sacha. "Pasom" będzie pod górkę, ale w takim składzie muszą sobie poradzić.
Lechia Gdańsk? Straciła Trałkę, pozyskała doskonale znanego z gry w Legii Łukasza Surmę i liczy na spokojne miejsce w środku tabeli. Podobne nadzieje ma Odra Wodzisław, do której trafił niezły, rosły napastnik Piotr Bagnicki z Kmity Zabierzów. Najcięższe zadanie czeka zatem ŁKS Łódź i Piast Gliwice. Łodzianie jako jedyni w ekstraklasie nie wyjechali na zagraniczne zgrupowanie, borykają się ze sporymi problemami finansowymi. Są jednym z głównych kandydatów do spadku, choć udało się im załatwić ciekawy transfer Marcina Smolińskiego z Legii. Ślązacy również nie należą do krezusów, pozyskali Piotra Bronowickiego z Legii i Mateusza Kowalskiego z Wisły, ale stracili Adama Banasia (Górnik) i Marcina Radzewicza (Polonia Bytom). Być może na pierwszy rzut oka nie prezentują się słabo, ale rywale są mocniejsi. Dużo...
Wiosną odbędzie się tylko 13 kolejek rundy rewanżowej, pierwsze dwie rozegrano już w grudniu. Ligowcy powracają na boiska w piątek, sezon zakończą 30 maja. Przez ten czas dziać się będzie wiele ciekawego, nie zabraknie efektownych, dramatycznych meczów. Co ważne, każdy ma o co walczyć i o co się bić. Batalia o tytuł już elektryzuje kibiców, bo od lat nie było sytuacji, w której jest czterech mocnych kandydatów do mistrzostwa. Pasjonująco zapowiada się także rywalizacja o utrzymanie, zwłaszcza że dwie ostatnie drużyny w tabeli skompletowały wyjątkowo interesujące składy.
Piotr Skrobisz
Tabela ekstraklasy:
1. Lech 17 36 11-3-3 32:11
2. Legia 17 36 11-3-3 31:10
3. Polonia W. 17 35 10-5-2 25:9
4. Wisła 17 33 10-3-4 28:13
5. Bełchatów 17 31 10-1-6 22:18
6. Śląsk 17 30 8-6-3 26:20
7. Arka 17 23 6-5-6 16:17
8. Ruch 17 22 6-4-7 12:17
9. Polonia B. 17 21 6-3-8 21:26
10. Jagiellonia 17 18 4-6-7 13:19
11. Lechia 17 18 5-3-9 15:26
12. Odra 17 17 4-5-8 14:22
13. ŁKS 17 16 4-4-9 11:24
14. Piast 17 15 4-3-10 8:17
15. Cracovia 17 14 3-5-9 10:21
16. Górnik 17 12 3-3-11 8:22
"Nasz Dziennik" 2009-02-25
Autor: wa