Przejdź do treści
Przejdź do stopki

W. nie trafił za kraty, PZPN pod lupą

Treść

Janusz W., zatrzymany w środę w związku z aferą korupcyjną były selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski, nie trafił do aresztu, jak chciała tego wrocławska prokuratura krajowa. Podobną decyzję sąd podjął odnośnie do innego podejrzanego, obserwatora PZPN Krzysztofa P. A nad futbolową centralą zbierają się po raz kolejny czarne chmury. W poniedziałek urząd skarbowy ma zablokować jej konta, co może wpłynąć nawet na termin wyborów nowego prezesa, zaplanowanych na czwartek. W. i P. zostali zatrzymani przez policję w środę w swych mieszkaniach w - odpowiednio - Warszawie i Poznaniu, następnie przewieziono ich do Wrocławia, gdzie stanęli przed śledczymi. Spektakularne było przede wszystkim przesłuchanie byłego selekcjonera i byłego posła Samoobrony W., które rozpoczęło się w czwartek tuż po godz. 10.00 rano, a zakończyło niedługo przed północą. Mężczyzna usłyszał jedenaście zarzutów. Wszystkie dotyczyły okresu, gdy pracował w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, a dokładnie ośmiu meczów rozegranych wiosną 2004 r. Prokuratorzy zarzucają mu wręczenie łapówek na łączną sumę przekraczającą pół miliona złotych. Według nich, działał "wspólnie i w porozumieniu" z Ryszardem F., czyli "Fryzjerem", głównym oskarżonym w śledztwie dotyczącym kupczenia polską piłką. Sam W. nie przyznał się do winy, ale potwierdził większość przedstawionych faktów. Prokuratorzy chcieli, by trafił na trzy miesiące do aresztu, sąd postanowił, że po zapłaceniu 150 tysięcy złotych poręczenia majątkowego może wyjść na wolność. Nie może jednak opuszczać kraju. Podobnie sąd postąpił z P. (w jego przypadku jedynie poręczenie było niższe, wyniosło 50 tysięcy). Były obserwator usłyszał dziesięć zarzutów, prokuratorzy podejrzewają go o przyjęcie ok. 130 tysięcy złotych łapówek i wręczenie 30 tysięcy - mężczyzna nie przyznał się do winy. Co ciekawe, P. był już raz skazany prawomocnym wyrokiem w aferze korupcyjnej, ciąży na nim wydany przez Wydział Dyscypliny PZPN dożywotni zakaz sprawowania jakichkolwiek funkcji w futbolu. Tymczasem wczoraj pojawiły się informacje, jakoby w poniedziałek urząd skarbowy miał zablokować konta piłkarskiej centrali. Wszystko przez 18,5-milionowe zaległości podatkowe (z tytułu niezapłaconego VAT i podatku dochodowego), które miała wykryć kontrola rozpoczęta jeszcze w lipcu 2006 r., a zakończona w kwietniu tego roku. Nieoficjalnie wiadomo, że roczny budżet PZPN wynosi ok. 40 milionów, zatem gdyby to okazało się prawdą, związek stanąłby pod ścianą. Przedstawiciele centrali przekonywali, że nie ma żadnych długów i nic o planowanej kontroli nie wiedzą, lecz jak sprawa się potoczy, zobaczymy w poniedziałek. Pewne jest, że zablokowanie konta i dalsze kroki mogłyby doprowadzić do bankructwa centrali, a wówczas zaplanowane na czwartek wybory nowych władz pewnie by się nie odbyły. Skąd by się bowiem wzięły pieniądze na wykwintne jadło i napitki dla delegatów? Pisk "Nasz Dziennik" 2008-10-25

Autor: wa