Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Upadłość na zlecenie

Treść

Członkowie świata przestępczego szczególnie na Dolnym Śląsku bez większych problemów przenikają do wrocławskiego wymiaru sprawiedliwości "wyspecjalizowanego" w tzw. przestępczości gospodarczej oraz do terenowych organów administracji skarbowej. Jak mówią wrocławscy gangsterzy - dziś "szanowani biznesmeni", do których udało nam się dotrzeć - taki "układ" pozwala chronić zaprzyjaźnione firmy i niszczyć konkurencję. I to za stosunkowo niewielką "gratyfikację finansową". Wszystko wskazuje na to, że w taki sposób doprowadzono do upadku wrocławską firmę branży komputerowej "JTT Computer" oraz potentata w tej branży, poznański "Bestcom". Kulisy zniszczenia "Bestcomu" są - jak się dowiedzieliśmy - badane przez służby specjalne. "Jest poważny problem z wchodzeniem przestępców do prokuratur, świata polityki i biznesu" - mówił pod koniec marca br. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w Radiu Maryja. Jak wykazało nasze - prowadzone od października ub.r. - dziennikarskie śledztwo, w trakcie którego dotarliśmy m.in. do wpływowych osób ze świata gangsterskiego Dolnego Śląska, dziś "poważanych biznesmenów", mafia nie musi obecnie próbować przenikać do wrocławskich organów wymiaru sprawiedliwości. Ścisłe związki pomiędzy niektórymi dolnośląskimi prokuratorami a przestępczością zorganizowaną istnieją już od pierwszej połowy lat 90. - Wrocław to miasto prywatne - śmieje się nasz informator, związany ze światem przestępczym Dolnego Śląska, świadek w jednej z dużych spraw prowadzonych obecnie przez Centralne Biuro Śledcze. Jak mówi, pozyskanie życzliwości prokuratora na tym terenie to żaden problem. A koszty jeszcze mniejsze. W połowie ubiegłego roku głośno było o wrocławskim prokuratorze Stanisławie O., który za 50 tys. zł łapówki wypuścił z aresztu gangsterów podejrzewanych o dokonanie morderstwa. W listopadzie ub.r. zawieszono w obowiązkach dwóch wrocławskich śledczych: Zbigniewa S. i Marka S., którzy sprzedawali informacje przestępcom i za łapówki wypuszczali ich z aresztu. Miesiąc wcześniej prokuratura w Opolu postawiła zarzuty dwóm innym prokuratorom z Wrocławia. Sami gangsterzy, dziś już "emerytowani", mówią, że "życzliwość" wrocławskich prokuratorów była spora. Ukrywający się od 8 lat poza Polską "Olsen" nie tai, że swoją wolność zawdzięcza właśnie… prokuratorowi. "Olsen" robił "szemrane" interesy z wpływowymi - nie tylko we Wrocławiu - ludźmi, w tym z politykami dzisiejszej lewicy. Za nadzwyczajną pomoc w interesach miał się regularnie "opłacać". Kiedy przestał, natychmiast wszczęto przeciwko niemu śledztwo. Jednocześnie usłyszał, że jak zacznie "sypać", to zginie. - Prokurator B. powiedział mi, że jak chcę żyć, to mam znikać z kraju. No to wyjechałem - mówi "Olsen". "Biznesmen" chce teraz wrócić. Jak mówi, jest gotów zeznawać przed wskazanymi prokuratorami i ujawnić swoją wiedzę: kto, komu, za ile i dlaczego. Stawia jednak warunek - gwarancje bezpieczeństwa. Twierdzi, że w Polsce bałby się o swoje życie. Konkurencja zleca... Jak twierdzą nasi informatorzy z kręgów przestępczych Wrocławia, dobre kontakty z prokuraturą pozwalają nie tylko rozwijać biznes, ale też i zniszczyć konkurencję. Zwłaszcza firmy, które rywalizując o atrakcyjny segment rynku, są zagrożeniem dla ludzi niepowiązanych z "rodziną". - Te, które się opłacają, są chronione, a inne się niszczy - słyszymy. Jak udało nam się ustalić, najprawdopodobniej "na zlecenie" zniszczono wrocławską firmę "JTT Computer" oraz poznański "Bestcom". Mechanizm był podobny: śledztwo nieudolnie prowadziła wrocławska prokuratura, działania organów wymiaru sprawiedliwości doprowadziły do poważnych problemów finansowych firm, wreszcie wymierzone we właścicieli przedsiębiorstw śledztwo podjęto w chwili, gdy były blisko zapewnienia sobie pozycji lidera w branży. - W przypadku działań prokuratury w sprawie "Bestcomu" nieprawidłowości de facto wykazanych przez Prokuraturę Krajową jest tak wiele, że można się zastanawiać, czy rzeczywiście w grę wchodziła tylko zwykła niekompetencja prokuratora, czy były też inne pozaprawne przesłanki - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), wiceprzewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Bo byli za mocni? Jacka Karabana i Roberta Nowaka, prezesów i zarazem właścicieli "Bestcomu", aresztowano w czerwcu ub.r. Kontrola wrocławskiego śledztwa w tej sprawie przeprowadzona przez Prokuraturę Krajową wykazała, że ich aresztowanie było nieuzasadnione. Co stało więc za działaniami wrocławskiej prokuratury podjętymi na kilka dni przed wdrożeniem systemu, którego realizacja dałaby "Bestcomowi" 200 sklepów partnerskich i pozycję niekwestionowanego lidera na rynku komputerowym w Polsce? W podobnych okolicznościach w 2000 r. wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko firmie "JTT Computer". Stało się to krótko po tym, jak "JTT" wygrało przetarg na dostawę komputerów do informatyzacji polskich szkół. Punktów wspólnych jest więcej - śledztwo przeciwko właścicielom "Bestcomu" wszczęto w oparciu m.in. o dwa anonimowe donosy, których źródła pochodzenia nigdy nie wyjaśniono; w przypadku "JTT Computer" - po kontroli Urzędu Kontroli Skarbowej przeprowadzonej na zlecenie "kogoś z prokuratury". Właściciele "JTT Computer" uniewinnieni przez sąd wygrali już gigantyczne odszkodowanie, jakie zapłaci budżet państwa. W przypadku właścicieli "Bestcomu" sytuacja może się powtórzyć. CBA sprawdzi? - Mam nadzieję, że sprawę działań wrocławskiej prokuratury i kontrowersje, jakie wiążą się ze zniszczeniem "Bestcomu", wyjaśni CBA - mówi poseł Zbigniew Girzyński (PiS). - Materiały dotyczące Wrocławia zostały przekazane do analizy - poinformował nas na początku kwietnia Tomasz Frątczak, dyrektor gabinetu szefa CBA. Sygnały dotyczące "niebezpiecznych związków" wrocławskich prokuratorów ze światem przestępczym do służb specjalnych docierały już wcześniej. W styczniu o przenikaniu środowisk przestępczych do prokuratur rozmawialiśmy z ministrem Zbigniewem Wassermannem, koordynatorem służb specjalnych. Wówczas potwierdził, że nadzorowane przez niego służby analizują przynajmniej kilka spraw dotyczących docierania środowisk przestępczych do prokuratur. Mówił, że praca wrocławskiej prokuratury powinna zostać dokładnie zbadana. Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, tak też się stało, jednak działania, jakie podjęto w tej sprawie, na razie są tajemnicą. - Służby specjalne nie informują o prowadzonych procedurach operacyjnych ani o szczegółach operacji śledczych. Nie możemy tego ujawnić - tłumaczy Krzysztof Łapiński, rzecznik ministra Zbigniewa Wassermanna. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-04-23

Autor: wa