Unijna propaganda sukcesu
Treść
Według danych publikowanych na stronach internetowych www.europa.eu, Polska i Niemcy "zatwierdziły" traktat lizboński, choć w rzeczywistości prezydenci obu tych państw nie złożyli jeszcze swoich podpisów pod dokumentem ratyfikacyjnym. Zdaniem Witolda Tomczaka, posła do Parlamentu Europejskiego, takie przedstawianie sprawy ma charakter czysto propagandowy i ma na celu wywołanie "efektu wrażenia" na społeczeństwach państw, które zwlekają z przyjęciem dokumentu. Na opublikowanej na stronach www.europa.eu mapie Unii Europejskiej, obrazującej stan ratyfikacji traktatu lizbońskiego, użyto trzech kolorów - na zielono zaznaczono państwa, które zatwierdziły dokument, na niebiesko państwa, w których toczy się postępowanie ratyfikacyjne, oraz na pomarańczowo Irlandię, która jak dotąd jako jedyna traktat odrzuciła. Co ciekawe, Polska i Niemcy, kraje, których prezydenci nie podpisali traktatu - według użytego schematu kolorystycznego - znalazły się w takiej samej sytuacji jak Francja, Portugalia czy inne państwa, w których procedura ratyfikacyjna zakończyła się wynikiem pozytywnym. - Stosowane są różne metody socjotechniki, aby wywrzeć "efekt wrażenia" i naciskać na opornych w sprawie ratyfikacji. Ukazuje się odbiorcom, że oto już prawie wszystkie kraje UE ochoczo zakończyły ratyfikację, a tylko jeden czy dwóch maruderów się ociąga - podkreślił Witold Tomczak w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". W opinii Tomczaka, autorom strony albo zabrakło precyzji, albo przyświecał im cel propagandowy. - Jest to swego rodzaju obłuda urzędników unijnych, którzy uznają demokrację, ale tylko wówczas, gdy wynik jest po ich myśli - dodał. Jego zdaniem, w dyskusjach na temat traktatu błędem jest także używanie określenia "zatwierdzono". - Takiego pojęcia jak "zatwierdzenie" nie powinniśmy w ogóle używać. Jest zgoda na ratyfikację przez parlamenty albo przez narody i potem jest złożenie podpisu końcowego na akcie ratyfikacyjnym przez prezydenta państwa. Aktem końcowym ratyfikacji traktatu lizbońskiego w Polsce jest podpis prezydenta RP. W naszym kraju na ten temat wypowiedział się jedynie parlament, odbierając głos Narodowi. Jak wiemy, prezydent Lach Kaczyński jeszcze podpisu nie złożył - dodał Tomczak. Eurodeputowany zauważył, że w podobnej sytuacji znajdują się Niemcy, co nie przeszkadza politykom tego kraju ponaglać naszego prezydenta do zakończenia procedury ratyfikacyjnej. - Kolejnym krajem są Czechy. Prezydent Vaclav Klaus jest mocno krytyczny wobec traktatu i mam nadzieję, że go nie podpisze i namówi pana Lecha Kaczyńskiego, by także tego nie czynił. Zarówno w Niemczech, jak i w Czechach czekamy na wynik rozstrzygnięcia w Trybunałach Konstytucyjnych tych państw. Sprawy traktatu nadal nie rozwiązała Szwecja - dodał Tomczak. Ponadto w opinii posła, w sytuacji, kiedy Irlandia powiedziała "nie" traktatowi, jego dalsza ratyfikacja powinna zostać przerwana. - Dla mnie sprawa jest bezsporna, ponieważ naród irlandzki wyraźnie odrzucił traktat. Wiemy, że zgodnie z panującymi zasadami, jeżeli jedno z państw członkowskich UE nie przyjmie traktatu, powinien on trafić do kosza. Teraz możemy rozmawiać, ale o tym, w jakim kierunku ma się rozwijać UE - dodał. Podobne przeoczenie znalazło się na stronach internetowych Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej (http://www.ukie.gov.pl). Tu w tabeli obrazującej stan ratyfikacji traktatu nie uwzględniono Czech i Szwecji, a z opisu tego procesu odnośnie do Niemiec wynika, że kraj traktat ratyfikował. Niejasna jest też sytuacja Polski, przy której znalazła się adnotacja, że Sejm i Senat wyraziły zgodę na ratyfikację traktatu z Lizbony, ale bez wzmianki o braku podpisu prezydenta. Biuro prasowe UKIE odpowiedziało, że "w zakładce Ratyfikacja Traktatu lizbońskiego jest tabela, aktualizowana na bieżąco, z informacjami dotyczącymi kolejnych ratyfikacji Traktatu (zazwyczaj parlamentarnych), jakie miały miejsce od grudnia 2007 r. System prezentowania danych jest uzależniony od daty ratyfikacji parlamentarnej w kolejnych państwach członkowskich UE (...). Z tego też względu w tabeli brak jest informacji o Republice Czech oraz Szwecji (...). Niewątpliwie jest to fakt przedstawiony w sposób nie dość ścisły ze strony Urzędu, za co przepraszam" - napisała Lidia Brandt z biura prasowego UKIE. Traktat lizboński będzie mógł wejść w życie, jeśli zostanie ratyfikowany przez wszystkie 27 państw członkowskich. Zakładano, że wejdzie on w życie do 1 stycznia 2009 roku, tak aby jego przepisy obowiązywały już przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w czerwcu 2009 roku. Choć po negatywnej odpowiedzi Irlandczyków, wyrażonej w referendum, ratyfikacja powinna zostać przerwana, to w UE głośno mówi się wyłącznie o oddaleniu terminu przyjęcia dokumentu. Marcin Austyn "Nasz Dziennik" 2008-10-17
Autor: wa