Uderzenie na wojska specjalne
Treść
Planowane przez resort obrony narodowej "uproszczenie struktury kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi" może przynieść odwrotne skutki i zaprzepaścić dorobek wojsk specjalnych - oceniają posłowie opozycji.
Jak wskazują parlamentarzyści, szczególnie nierozważna wydaje się ingerencja w struktury dowodzenia wojskami specjalnymi. Polska ma ambicje, aby być tu postrzegana jako europejski lider, a Dowództwo Wojsk Specjalnych jest na etapie przygotowań do certyfikacji w zakresie uzyskania zdolności do dowodzenia operacjami specjalnymi w ramach NATO.
- Dowództwo Wojsk Specjalnych jest młodym dowództwem. Przypomnę, że sejmowa Komisja Obrony Narodowej niedawno wizytowała tę jednostkę i widzieliśmy, czym DWS się zajmuje i jaki ma dorobek. Uważam, że wojska specjalne dobrze funkcjonują i nie ma potrzeby zmian w tej strukturze. Szczególnie że DWS przygotowuje się do certyfikacji - mówi Marek Opioła, poseł PiS. W jego ocenie, zmiany w strukturze dowodzenia wojskami specjalnymi spowodują, że staniemy się niepoważnym partnerem w oczach sojuszników.
- Niby mówimy, że naszą domeną narodową będą wojska specjalne, a równocześnie chcemy wprowadzić zamieszanie w tej dobrze działającej strukturze. To jest nam niepotrzebne - dodaje.
Zdaniem parlamentarzysty, reforma nie ma uzasadnienia i może jedynie doprowadzić do zaprzepaszczenia dotychczasowego dorobku Sił Zbrojnych. Szczególnie zaangażowani we współpracę z wojskami specjalnymi są Amerykanie, którzy zainwestowali w nie i postawili na Polskę jako kraj specjalizujący się w tym zakresie w Europie.
- Boję się, że nieodpowiedzialne reformy DWS mogą zakończyć dobrą współpracę, a tego nie chcemy - tłumaczy Opioła. W jego ocenie, rozbudowywany potencjał wojsk specjalnych sprawdził się w Afganistanie i należy go dalej rozważnie rozwijać.
- Mamy doświadczonych żołnierzy, a to daje duże możliwości do dalszego zgrywania kolejnych komponentów, jednostek, by wykorzystywać je w misjach. Na poligonach tego rodzaju doświadczeń zdobyć nie można - dodaje.
Sztab myślicieli
Według założeń reformy, poważnie zmieni się również rola Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, który stanie się placówką planistyczną, doradczą, pozbawioną możliwości dowodzenia.
- Sztab Generalny jest dziś pełną, kompatybilną jednostką, która ma swoje odpowiedniki w armiach zachodnich. Jest połączony z natowskimi dowództwami i nagle wszystkie te koneksje trzeba będzie przerobić? Tymczasem SG ma być swego rodzaju think-tankiem, w którym naukowcy będą zastanawiali się, jak będzie wyglądała nasza armia np. za 30-40 lat lub będą obmyślać taktyki. Nie potrzebujemy tego rodzaju zmian. One nic nie wniosą. Będzie to kolejna reforma na papierze. To złe działanie i z naszej strony nie będzie na nie zgody - zaznacza Opioła.
W ocenie posła, proponowane zmiany, wbrew zapewnieniom, nie ułatwią dowodzenia, a wprowadzą jedynie zamieszanie, którego wojsko dziś nie potrzebuje.
- Czasy, kiedy armia przechodzi generalne przemodelowanie, powinny się już skończyć. Trzeba uspokoić sytuację, by żołnierze wiedzieli, jak będą służyć, by ci, którzy kończą szkoły, wiedzieli, jak będzie wyglądała ich ścieżka kariery. Reforma wprowadzi tylko zamieszanie. Do tego dochodzą zmiany w systemie emerytur mundurowych. To wszystko służy tylko temu, abyśmy przestali mieć armię - kwituje Opioła.
Parlamentarzysta wskazuje na potrzebę wypracowania nowej koncepcji ustawy pragmatycznej, dostosowania przepisów do nowej sytuacji i skoncentrowania się na modernizacji armii, której gwarantem będą przejrzyste procedury przetargowe i szkolenie żołnierzy.
Co dalej?
Podobnie propozycje zmian ocenia Dariusz Seliga (PiS). Przypomina, że jeszcze Bogdan Klich jako minister obrony narodowej zapełniał, że wprowadzone przez niego zmiany w armii są ostateczne. Tymczasem rok później przygotowywana jest kolejna reforma. To obnaża brak długofalowej spójnej koncepcji funkcjonowania Sił Zbrojnych w dłuższej perspektywie czasowej.
- Przede wszystkim brakuje tu głosu premiera i prezydenta na temat tego, jaka ma być to armia i jakie ma spełniać zadania. Nie odbyła się też na ten temat żadna dyskusja w parlamencie, w Komisji Obrony Narodowej, nie jest to poddane żadnej opinii, ocenie. Stąd też nawet trudno jednoznacznie ocenić, czy proponowane zmiany są dobre, czy też złe - wylicza Seliga.
Myśląc o jakichkolwiek zmianach w armii, nie można zapominać, że Polska jest jednym z ogniw bezpieczeństwa państw NATO i jeśli sami wymagamy, by w razie zagrożenia uzyskać pomoc sojuszników, to musimy być wiarygodnym partnerem. Nierozważne, szeroko zakrojone reformy struktur dowodzenia armią z pewnością nie będą temu służyły.
Resort: To tylko projekt
Przygotowany przez MON projekt założeń do nowelizacji ustawy o Urzędzie Ministra Obrony Narodowej przewiduje uproszczenie struktury kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi.
Służyć ma temu połączenie odrębnych dowództw rodzajów Sił Zbrojnych w Dowództwo Generalne Sił Zbrojnych - odpowiedzialne za ogólne dowodzenie wojskami. Funkcjonować będzie też Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych, które będzie odpowiadać za dowodzenie operacyjne w czasie wojen, kryzysów oraz dowodzenie wojskami poszczególnych rodzajów SZ wydzielonych do zagranicznych misji pokojowych.
Dowódcy tych dowództw będą faktycznie kierować istniejącymi rodzajami SZ. Ponadto obecny Sztab Generalny WP zostanie przekształcony w organ planowania, doradztwa strategicznego i nadzoru.
Do projektu spokojnie podchodzi MON, które zapewnia, że choć struktury się zmienią, to przed poszczególnymi rodzajami Sił Zbrojnych pozostaną te same zadania.
- Jesteśmy przed reformą systemu dowodzenia i można się spodziewać, że jakieś zmiany zajdą, w tym także w DWS. Natomiast zadania pozostaną niezmienne - zaznacza Jacek Sońta, rzecznik ministra obrony.
Jak wskazuje, zmiany popierają prezydent i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Przypomina również, że reforma jest dopiero na etapie projektu, nad którym prowadzona będzie jeszcze szeroka dyskusja.
Nasz Dziennik Czwartek, 2 sierpnia 2012
Autor: au