[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: Przyczyn kryzysu kulturowego musimy szukać na uniwersytetach
Treść
Jeśli mamy do czynienia z kryzysem wśród elit, to praprzyczyna leży w uniwersytetach. A uniwersytet musi najpierw obronić się w perspektywie filozoficznej. Trzeba o tym myśleć, bo inaczej – mimo taktycznych zwycięstw – strategicznie można przegrać wszystko – powiedział w felietonie „Myśląc Ojczyzna” politolog prof. Mieczysław Ryba.
Warto podsumować kilka lat rządów prawicy w Polsce. Po eurowyborach pewien etap się zakończył. Trudno mówić opozycji, że prawica nie ma prawa do zmian, które czyni. Niektórzy mówią, że jest duża szansa zwycięstwa prawicy jesienią. Już od września będziemy mieli do czynienia z intensywną kampanią wyborczą. Można powiedzieć, że prawica osiągnęła bardzo duży sukces, również wyborczy.
Ale pamiętajmy, że w tle dzieje się coś ważnego. Niejednokrotnie wspominaliśmy o zmaganiach kulturowych i rewolucji seksualnej obrazowanej przez marsze LGBT, walkę w szkołach i urzędach. Pytanie brzmi: kto tę walkę wygra. Odpowiedź na pytanie znajduje się nie tylko w przestrzeni aktów wyborczych większości społeczeństwa. Bardzo ważne jest, jaka jest elita. Strajki w szkołach pokazały i to, co dzieje się na przykład w teatrze pokazuje, że mamy tu do czynienia z kryzysem. Pokazuje nie tylko mocno antyprawicowe nastawienie, ale też mocno rewolucyjne nastawienie. Niektórzy mówią, że do teatru nie da się już iść, bo jest tam tak wulgarnie.
Dlaczego tak jest? Gdzie jest ta podstawowa batalia, na którą należałoby zwrócić uwagę. Jeśli mamy do czynienia z kryzysem wśród elit, to praprzyczyna leży w uniwersytetach. Mimo zmagań, polityki prospołecznej, prób reform wymiaru sprawiedliwości, to niewiele się tutaj zmieniło. Nie chodzi o nauki techniczne, bo one rządza się swoimi prawami. Nie chodzi tylko o patrzenie, by nauka dobrze współpracowała z gospodarką. To jest ważne, ale jeszcze ważniejsze jest, jakie elity humanistyczne będziemy kształcić. Bo te kształtują światopogląd. To, że mamy do czynienia z kryzysem jest wywołane z jednej strony obciążeniem postkomunistycznym, z drugiej – potężny wpływ na środowiska akademickie ma filozofia neomarksistowska. Zachłyśnięcie się tym, co idzie z zachodu, powoduje później złe wykształcenie lub wykrzywienie poglądu na świat.
Trzeba patrzeć, co będzie po kilku latach, jeśli zostawimy uniwersytety w takim stanie. Żadnym lekarstwem nie są reformy biurokratyczne, które tylko odbierają naukowcom czas. Znaczenie mają personalia, wykształcenie nowej elity głęboko zakorzenionej w filozofii klasycznej. A tu nie dzieje się aż tak dobrze.
To są rzeczy, na które trzeba absolutnie zwrócić uwagę, jeśli chcemy znaleźć filtr, który będzie czyścił rewolucje kulturową z naleciałości ideologicznych, który będzie powodował, że coś, co zdroworozsądkowe się obroni. A obronić musi się najpierw na gruncie uniwersyteckim. A uniwersytet musi najpierw obronić się w perspektywie filozoficznej. Trzeba o tym myśleć, bo inaczej – mimo taktycznych zwycięstw – strategicznie można przegrać wszystko.
RIRM
Źródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj