[TYLKO U NAS] Prof. A. Nalaskowski: Jeśli chodzi o pandemiczne skutki w edukacji, stoimy wobec potężnego wyzwania cywilizacyjnego. Zarys niewiedzy jest tak duży, że szkoła próbuje to tuszować
Treść
Jeśli chodzi o pandemiczne skutki w edukacji, stoimy wobec potężnego wyzwania cywilizacyjnego. Szkoły były zamknięte, całe życie było zamrożone, a okazało się, że uczniowie zdali maturę tak jak w zeszłym roku. Można przez trzy czy cztery miesiące nie chodzić do szkoły, a przystępując do egzaminu końcowego, i tak go zdać. Zarys niewiedzy jest tak duży, że szkoła próbuje to tuszować – zwracał uwagę prof. Aleksander Nalaskowski, wykładowca UMK w Toruniu, w niedzielnym wydaniu „Rozmów niedokończonych” na antenie TV Trwam.
W czasie pierwszej fali epidemii koronawirusa w Polsce nauczanie w szkołach i uczelniach wyższych odbywało się w formie zdalnej. Po wakacjach uczniowie wrócili do szkół. Jednak od poniedziałku, ze względu na przyrost nowych zakażeń, szkoły średnie znajdujące się w żółtej strefie przeszły na nauczanie hybrydowe – częściowo zdalne. Z kolei w strefie czerwonej nauka w liceach i technikach odbywa się całkowicie online. Bez zmian mają działać przedszkola i szkoły podstawowe. [czytaj więcej]
– Szkoła i edukacja znalazły się w otoczeniu nienormalnym. Analizując sytuację szkoły – długofalowo i krótkofalowo – musimy zdawać sobie sprawę, że mówimy o sytuacji, do której szkoła nigdy nie była przystosowana. (…) Mam wrażenie, że część nauczycieli i uczniów zabiega o to, żeby przedłużyć czas wolny, bo nauczanie zdalne jest wygodniejsze, niż bieganie codziennie rano do szkoły; jest też inna odpowiedzialność nauczycieli – stwierdził prof. Aleksander Nalaskowski.
Profesor nazwał stan zamrożenia gospodarki, z którym mieliśmy do czynienia na początku kwietnia, „wielkim zatrzymaniem”. Jak podkreślił, zamknięcie szkół i uczelni wyższych ma potężne skutki dla ludzkości.
– Jeśli chodzi o pandemiczne skutki w edukacji, stoimy wobec potężnego wyzwania cywilizacyjnego. Mam wrażenie, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Dzieje się to na kilku płaszczyznach. (…) Szkoła przede wszystkim ma nauczać, dawać wiedzę. Możemy się spierać, czy ma to być wiedza praktyczna, czy bardziej teoretyczna; czy ma być „wkuwana”, czy poznawana poprzez działanie. (…) Tak czy inaczej – istotą jest wiedza – akcentował wykładowca akademicki.
– Szkoły były zamknięte, całe życie było zamrożone, (…) a okazało się, że uczniowie zdali maturę tak jak w zeszłym roku – niektórzy lepiej, niektórzy gorzej, ale generalnie zdali. Można przez trzy czy cztery miesiące nie chodzić do szkoły, a przystępując do egzaminu końcowego, i tak go zdać. (…) Zarys niewiedzy jest tak duży, że szkoła próbuje się przed tym ratować i tuszować to poprzez mówienie o twórczości, o tym, że uczeń ma być twórczy. Istnieje pojęcie twórczości jako mechanizmu tworzenia, ale istnieje też pojęcie tworzywa, z którego trzeba coś stworzyć. Materiałem dla twórczości jest nieodmiennie wiedza – zaznaczył.
Gość programu „Rozmowy niedokończone” powiedział o konieczności przyswojenia przez nauczycieli umiejętności skutecznego przekazywania wiedzy poprzez wykorzystywanie zdalnego modelu nauczania.
– Bezpośredni kontakt z nauczycielem ma tyle zmiennych dodatkowych, ma tyle atutów. (…) Teraz mamy do czynienia z zupełnie nową techniką nauczania. To jest osobne wymaganie dla nauczycieli – umiejętność prowadzenia lekcji zdalnej. (…) Zdalne nauczanie wymagałoby niewyobrażalnego zaangażowania, przede wszystkim uczeń musiałby chcieć. (…) To jest przekaz w jedną stronę. Przekaz słowny bez możliwości interakcji jest tylko fragmentem tego, czym jest normalna lekcja – zauważył pedagog.
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl, 19
Autor: mj