[TYLKO U NAS] Prof. A. Gil: Działamy jak państwo lokajskie wobec USA
Treść
Organizacja konferencji bliskowschodniej w Warszawie to nie żaden prestiż. To jest pokazanie naszej – powiedziałbym brutalnie – lokajskości. W tym momencie działamy jak państwo lokajskie wobec Stanów Zjednoczonych – powiedział na antenie Radia Maryja w środowych „Aktualnościach dnia” politolog prof. Andrzej Gil.
W Warszawie rozpoczęła się konferencja bliskowschodnia. Jak powiedział wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, chodzi w niej o to, „żeby – jak rozumiem intencje prezydenta Donalda Trumpa – armia amerykańska została wycofana z miejsc na Bliskim Wschodzie, gdzie jest dzisiaj, a rolę takiego strażnika, przede wszystkim skierowanego przeciwko Iranowi, przejęła Arabia Saudyjska”.
– Sądzę, że w tym najszerszym schemacie można by tę konferencję tak opisać. Natomiast Polski w tym wszystkim nie ma, dlatego że nie mamy tam jakichś wielkich interesów, a na pewno nie mamy żadnych możliwości. (…) Mieliśmy naprawdę dobre relacje z Iranem. Nie ma jakichś zasadniczych sprzeczności między tym państwem rządzonym przez ajatollahów a Rzeczpospolitą. Kilka lat temu mieliśmy nawet dobre pomysły na robienie biznesu z Iranem. Chodziło przede wszystkim o ich ropę, ale nie tylko. Zapominamy, że to jest naprawdę duży kraj, gdzie żyje ponad 80 mln ludzi, i z którym można robić naprawdę dobre interesy. To wszystko, niestety, zostało złożone na ołtarzu wierności Stanom Zjednoczonym i w tym momencie działamy – jako państwo – przeciwko sobie – wskazał prof. Andrzej Gil.
Politolog zaznaczył, że „obecność amerykańska to jest pewien mit, w który – zdaje się – wielu z nas wierzy. Druga rzecz, przypomina mi się przykład Viktora Orbana, który niedawno miał być zmuszany do kupienia amerykańskiego gazu skroplonego. On powiedział, że go nie kupi, ponieważ jest on o 20 proc. droższy od gazu kupowanego przez Rosjan. W tym momencie wybuchła wielka afera. Oczywiście Orban został oskarżony o podejście antyamerykańskie”.
– Wydaje mi się, że mylimy politykę z biznesem. Dla USA jest to biznes. Za to, że Arabia Saudyjska zostanie regionalnym mocarstwem, będzie musiała zapłacić, bo będzie musiała kupować amerykańską broń. Zdaje się, że my idziemy tym śladem. Ostatnia decyzja resortu spraw obrony pokazuje, że chyba wpadliśmy w pułapkę samozadowolenia z obecności amerykańskiej, a jednocześnie ponoszenia ogromnych kosztów. A efekt jest naprawdę mierny. Przypomnę 1975 r. i to, co się działo, kiedy południowi Wietnamczycy uwierzyli w obecność amerykańską w ich kraju i jak to się skończyło. Warto pamiętać o tej strasznej lekcji historii – zwrócił uwagę.
Były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss powiedział, że organizacja konferencji bliskowschodniej w Warszawie to prestiż dla RP, a on daje siłę. Z tymi słowami prof. Andrzej Gil się nie zgodził.
– To nie jest żaden prestiż. To jest pokazanie naszej – powiedziałbym brutalnie – lokajskości. W tym momencie działamy jak państwo lokajskie wobec Stanów Zjednoczonych. Zresztą robimy to już od dłuższego czasu. Także nie przywiązywałbym wagi do tych słów. To nie jest prestiż, a upadek tego prestiżu czy szacunku, jaki mieliśmy jeszcze gdzieś na Bliskim Wschodzie – zaznaczył gość Radia Maryja.
Cała rozmowa z prof. Andrzejem Gilem dostępna jest [tutaj].
RIRM
Źródło: radiomaryja.pl, 13 lutego 2019
Autor: mj
Tagi: Prof. A. Gil