[TYLKO U NAS] Dr A. Bartoszewicz: Stopy depozytowe powinny być przynajmniej na poziomie 7 proc. przy tak wysokiej inflacji
Treść
Mamy inflację na poziomie 12 proc., kredyty poszybowały w kosztach, a depozyty są na poziomie 1 procenta. Dzieje się tak dlatego, że sektor bankowy ma nadpłynność – powiedział dr Artur Bartoszewicz, ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, podczas programu „Polski punkt widzenia” w TV Trwam.
W odpowiedzi na rosnącą inflację Rada Polityki Pieniężnej (RPP) po raz ósmy podniosła stopy procentowe. Kredytobiorcy są obecnie w trudnej sytuacji, a prawdopodobnie to jeszcze nie koniec podwyżek. Jedną z głównych przyczyn rosnącej inflacji jest wojna na Ukrainie, którą rozpoczął Władimir Putin, prezydent Rosji.
– Trzeba jednoznacznie powiedzieć, że zakłócenie, które pochodzi z konfliktu przy naszej granicy, jest jednym z czynników decydujących o inflacji. Rzeczywiście prezydent Rosji gra na rozchwianie rynków surowcowych. Producenci korzystają z tych surowców, które stają się coraz droższe. Ponadto my, jako konsumenci, również odczuwamy to, np. kupując paliwo – powiedział ekonomista.
Gość programu wskazał, że narracja „putinflacji” jest celowo stosowana przez polskich polityków, by całą odpowiedzialność za rosnące ceny w naszym kraju zrzucić na Władimira Putina.
– Pojęcie „putinflacji” jest wykorzystywane po to, żeby przedstawić głównego winnego za rosnącą inflację. Według mnie jest to mechanizm, który w zbyt łatwy i manipulacyjny sposób „rozgrzesza” rzeczywistą odpowiedzialność na poziomie kraju. Mamy Narodowy Bank Centralny, Radę Polityki Pieniężnej i inne instytucje odpowiedzialne za bezpieczeństwo polskiego złotego. Ci ludzie pobierają pieniądze za to, żeby swoimi kompetencjami bronić naszego bezpieczeństwa finansowego – ocenił dr Artur Bartoszewicz.
Rozmówca wyjaśnił, że za rosnące ceny w Polsce odpowiada kilka czynników i nie można wskazać trwającej wojny na Ukrainie jako jedyne źródło tej sytuacji.
– Trzeba wziąć pod uwagę, że jest to również część inflacji importowanej. Część spowodowana jest naszymi decyzjami lub ich zaniechaniem. Mamy Narodowy Bank Polski i Radę Polityki Pieniężnej. Gdyby wczas były podejmowane decyzje adekwatne do problemu, dziś sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej – wyjaśnił gość „Polskiego punktu widzenia”.
Zdaniem ekonomisty ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie polskie instytucje finansowe zbyt długo zwlekały z podjęciem działań, przekonując, że rosnąca inflacja jest chwilowym problemem, który wkrótce zostanie opanowany.
– Problem zaczynał się już w 2020 roku, kiedy rozpoczął się kryzys covidowy, podjęto decyzję o interwencji w oparciu o ogromne pieniądze. Przecież wpompowaliśmy ponad 200 mld zł w polską gospodarkę. To samo zrobiły Stany Zjednoczone i inne kraje europejskie. Wiadome jest, że jeżeli uruchamia się w ten sposób politykę fiskalną, to wcześniej czy później pojawi się problem rosnącej inflacji (…). NBP uczestniczył w tworzeniu instrumentów pomocowych dla polskich przedsiębiorców i wiedział, jakie przyniesie to skutki. Dlatego polityka pieniężna od razu powinna być na to przygotowana. Niestety nie podjęto adekwatnych działań – wskazał dr Artur Bartoszewicz.
Rozmówca podkreślił, że obecnie osoby odpowiedzialne za wysoką inflację nie poniosły żadnej odpowiedzialności. Dr Artur Bartoszewicz ocenił, że „nie ma żadnych konsekwencji za brak odpowiednich kroków w walce z inflacją, a Prezes Narodowego Banku Polskiego ubiega się o reelekcję”.
– Musimy wyraźnie powiedzieć, że w na czele Rady Polityki Pieniężnej i Narodowego Banku Polskiego powinien zasiąść człowiek, który ma ogromne kompetencje. Dzisiaj stoimy przed niepewnymi zjawiskami. Musimy zgromadzić ogrom kompetencji wokół NBP, ponieważ w przeciwnym razie nic nie stanie na przeszkodzie, żeby inflacja wzrosła jeszcze bardziej (…). Pamiętajmy, że konsekwencje złych działań instytucji finansowych dotykają każdego z nas – powiedział ekonomista.
Zdaniem gościa programu można rozpocząć walkę ze wzrostem inflacji poprzez emisje obligacji. Kolejnym rozwiązaniem powinno być podniesienie oprocentowania depozytów.
– Musimy wprowadzić narzędzie, które pozwoli ściągnąć z rynku pusty pieniądz. Ponadto powinniśmy dobrze oprocentować obligacje, żeby ludzie zechcieli oddać pieniądz, kupując obligacje. Obecnie ściąganie pieniądza z rynku objawia się podwyższeniem kosztu kredytu, jednak jest to bolesne rozwiązanie w tych warunkach. Drugim rozwiązaniem, zupełnie ignorowanym, jest stopa depozytowa. Mamy inflację na poziomie 12 proc. kredyty poszybowały w kosztach, a depozyty są na poziomie 1 procenta. Dzieje się tak dlatego, że sektor bankowy ma nadpłynność. Trzeba zwiększyć rezerwy obowiązkowe, zakazać sektorom bankowym wypłacać dywidendy, nakazać wytworzenie w sektorze bankowym funduszy bezpieczeństwa, które będą przygotowane na niewypłacalność wielu klientów. Musimy przebudować system bankowy tak, aby zaczął on rzeczywiście konkurować i karać bank za to, że ignoruje podwyższanie stóp procentowych i nie przenosi tego na stopy depozytowe. Stopy depozytowe powinny być przynajmniej na poziomie 7 proc. przy tak wysokiej inflacji – wskazał dr Artur Bartoszewicz.
Gość programu „Polski punkt widzenia” podkreślił, że państwo oraz instytucje finansowe muszą uruchomić mechanizmy, które będą realne pomagały najbiedniejszym obywatelom polskim, którzy mają niewielkie oszczędności.
– Musimy wytworzyć „obligacje dla ciułaczy”, by chronić najbiedniejszych, bo bogaci znajdą sposób na tę sytuację. Będą oni m.in. inwestować w kruszce, waluty i różne fundusze. Trzeba znaleźć sposób, dzięki któremu oszczędności najbiedniejszych zostaną utrzymane na wartości. W przeciwnym razie będziemy mieli do czynienia z sytuacją, gdy ludzie wylądują na ulicy – dodał ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Rozmówca nawiązał również do problemu, jakim jest mieszanie się instytucji. Pierwszym krokiem, który warto podjąć, jest rozdzielenie dwóch światów. Wprowadźmy zasadę, że „jeżeli pracujesz dla Komisji Nadzoru Finansowego, to nie możesz pracować dla sektora bankowego i na odwrót” – polecił ekonomista.
– Musimy zacząć porządkować system. Państwo musi być jednoznacznie oddzielone od świata biznesu i pieniędzy. To właśnie państwo powinno mieć rolę nadzorcy. Komisja Nadzoru Finansowego musi być surowym nadzorcom tam, gdzie banki nadużywają swojej pozycji – podsumował dr Artur Bartoszewicz.
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl, 6
Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy Cię o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl
Autor: mj