Tuskowi brakuje pieniędzy
Treść
Grzegorz Schetyna poinformował z kolei, iż "trzeba być przygotowanym na trudne scenariusze". W samo południe w piątek premier Donald Tusk wygłosi w Sejmie exposé. Wcześniej, o godz. 10.00, w Pałacu Prezydenckim odbędzie się zaprzysiężenie nowego rządu. Premier Donald Tusk może ogłosić ograniczenie ulg na dzieci oraz plan podwyżek podatków.
Tuż przed październikowymi wyborami parlamentarnymi było tak samo jak w czasie wszystkich ostatnich kampanii wyborczych. Sytuacja gospodarcza była niezła, przygotowany przez rząd projekt budżetu państwa realny do przeprowadzenia, a minister finansów Jacek Rostowski wykpiwał wypowiedzi tych, którzy ostrzegali, że rząd Donalda Tuska znowu podniesie obciążenia podatkowe. Takiego działania wymagała - zdaje się - strategia wyborcza Platformy Obywatelskiej. Teraz, gdy Donald Tusk będzie miał kilka lat spokoju od kampanii wyborczych i wyborów, rozpoczyna się nowa gra. Przed tygodniem okazało się, iż przyjęty przez rząd przed wyborami projekt budżetu nie przystaje do rzeczywistości. W związku z czym resort finansów pracuje nad nowym projektem, i to w trzech wersjach, w każdej kolejnej uwzględniając potrzebę wysupłania dodatkowo kolejnych miliardów złotych, czy to przez podniesienie podatków, czy cięcia w wydatkach budżetowych. Zaszczepienie w umysłach obywateli aż trzech wersji budżetu jest niezbędne, by rząd mógł pokazać, iż dzięki swoim staraniom będzie mógł wybrać do realizacji wcale nie tę najgorszą z możliwych. Przed zapowiedzianym na piątek exposé premiera Donalda Tuska zaczynają się również pojawiać doniesienia o tym, jak wielkie cięcia szef rządu zamierza zapowiedzieć do przeprowadzenia, ile ulg podatkowych zlikwiduje i jak wysoko podniesie podatki. Dzięki zapoczątkowanej już obecnie akcji propagandowej wielu wyborców po wysłuchaniu piątkowego exposé premiera będzie zapewne mogło odetchnąć z ulgą, gdyż wbrew akcji czarnych zapowiedzi premier nie poinformuje, iż zlikwiduje wszystkie wskazywane teraz do likwidacji ulgi, lecz "tylko" np. połowę z nich, a podatki podniesie nie aż tak bardzo, bo po ich opłaceniu nawet coś na chleb jeszcze zostanie. Już w ciemno można przyjąć, że premier Tusk po raz kolejny posłuży się również nieśmiertelnym argumentem, iż dzięki staraniom jego ekipy nie zawiesi wypłacania rent i emerytur. Wobec tak radosnych doniesień o cięciach, likwidacji ulg czy wzroście podatków zaginą gdzieś, zagłuszone przez westchnienie ulgi, ostrzeżenia opozycji - jeszcze sprzed wyborów - zwracającej uwagę, iż działania rządu Donalda Tuska opierają się na zdobywaniu środków na działalność gigantycznym zadłużaniem kraju wspomaganym bezpośrednim sięgnięciem - w wyniku podwyżki podatków - do kieszeni zwykłych obywateli.
Rząd oszczędzi na dzieciach?
Przed tygodniem minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział prace nad trzema nowymi projektami budżetu państwa na przyszły rok. Ten właściwy miałby zostać wybrany w grudniu. Poszczególne wersje różnić się mają przede wszystkim założonym wzrostem gospodarczym. W pierwszej wersji przyjmuje się 3,2 proc. wzrostu PKB, w drugiej - 2,5 proc. wzrostu gospodarczego i konieczność "znalezienia" dodatkowych 9 mld zł, a w trzecim wariancie założono spadek PKB o 1 procent. Minister Rostowski zapowiadał, iż w przypadku konieczności realizacji tej najgorszej wersji nie wyobraża sobie uniknięcia podwyżki podatków. Przyjęty pod koniec września - a więc tuż przed wyborami - projekt budżetu zakłada 4 proc. wzrostu PKB. Kolejnej podwyżki podatku VAT rząd Donalda Tuska nie musiałby przeprowadzać przez Sejm. Podwyżka VAT została bowiem już uchwalona podczas poprzedniej kadencji, teraz jedynie wystarczy odpowiednia decyzja rządu, by mogła wejść w życie. Wicepremier Waldemar Pawlak, próbując przekonywać dziennikarzy na konferencji prasowej, iż premier Donald Tusk faktycznie podzielił się ze swoim koalicjantem chociaż fragmentem treści przygotowywanego exposé, zapowiedział, że w przemówieniu Donalda Tuska mogą znaleźć się nawet bardziej radykalne propozycje niż te, które obecnie media przepowiadają. Lider ludowców poinformował, iż razem z Platformą będą pracować nad znalezieniem "kompromisowego rozwiązania" dotyczącego Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Chodzi m.in. o kwestię wysokości składki płaconej na ubezpieczenie zdrowotne rolników. Wicepremier nie przewiduje natomiast, aby od razu premier ogłosił podwyżkę podatków. - W tej sprawie nie spodziewam się, żeby pojawiła się informacja. Raczej może to być zapowiedź warunkowa, że jeśli realizowałby się czarny scenariusz ministra Rostowskiego, to wtedy mogą być tego typu decyzje - zaznaczył. Waldemar Pawlak nie odrzucił pomysłu "dobrania się" przez rząd do ulgi na dzieci. - Są dość powszechne postulaty mówiące o tym, że te elementy wspierające nie powinny być adresowane do osób, które mają wysokie dochody. Oczywiście, jeśli ktoś jest przyzwoity, to nie korzysta z takiego prawa i nie musi na przykład korzystać z becikowego - dodał Pawlak, zaznaczając, iż pomoc tego typu powinna być raczej adresowana do tych, którzy mają trudną sytuację materialną. Grzegorz Schetyna (PO) stwierdził, że na razie "nikt nic nikomu nie zabiera", a kwestia likwidacji ulg podatkowych może się rozstrzygnąć podczas prac nad budżetem państwa. Zaznaczył jednak, iż "trzeba być gotowym na trudne scenariusze".
Artur Kowalski
Nasz Dziennik Środa, 16 listopada 2011, Nr 266 (4197)
Autor: a