Tusk zaszkodził wizerunkowi Polski
Treść
Polska powinna inwestować w odnawialne źródła energii - przekonywał tuż przed rozpoczęciem Międzynarodowej Konferencji Klimatycznej ONZ w Poznaniu minister środowiska Maciej Nowicki. Tyle że rządowe deklaracje nie idą w parze z czynami. Przedstawiciele rządu, jak i urzędnicy od szeregu miesięcy starają się zablokować i uniemożliwić z przyczyn politycznych największy i najbardziej nowatorski w Polsce badawczy projekt geotermalny Fundacji "Lux Veritatis". Otwarciu konferencji klimatycznej towarzyszyła masa deklaracji i sloganów, w których przodował premier Donald Tusk. I choć bardzo dbał o swój medialny wizerunek, to zdaniem ekologów i klimatologów, jego wystąpienie było mdłe i mało konkretne, a na dodatek zaszkodziło wizerunkowi Polski. Miało być pięknie, interesująco i nowocześnie. I było, ale za sprawą poznańskich organizatorów Międzynarodowej Konferencji Klimatycznej ONZ. Jednak efekt starań organizatorów zepsuł premier Donald Tusk, który otwarcie międzynarodowego sympozjum wykorzystał bardzo koniunkturalnie - do poprawy swojego wizerunku. I chociaż, w opinii polskich ekologów i klimatologów, nie zabrakło w jego wystąpieniu sloganów, gładkich słówek i deklaracji, tylko w ciągu kilku poniedziałkowych godzin premier Tusk przyczynił się do pogorszenia wizerunku Polski na arenie międzynarodowej. Jak podkreślali przedstawiciele polskich organizacji ekologicznych zrzeszeni w Koalicji Klimatycznej, postawa rządu jest niegodna gospodarza Konferencji Stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmiany klimatu. Ekolodzy i klimatolodzy podkreślali, nie bez racji, że w wystąpieniu premiera Tuska zabrakło jasnego stanowiska w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych, a także wyraźnego i czytelnego stanowiska w sprawie przyjęcia przez Polskę pakietu klimatycznego. Zdaniem ekologów, Tusk nie przedstawił w Poznaniu żadnych deklaracji dotyczących polskiej polityki klimatycznej, a powinien zaproponować program szybkiego rozwoju odnawialnych źródeł energii. Energia odnawialna - tak, ale nie u wszystkich? Zaskakujący był natomiast wywiad, jakiego TVP Info udzielił przed otwarciem konferencji klimatycznej minister środowiska prof. Maciej Nowicki. Członek rządu dokładającego wszelkich starań, by zablokować prowadzoną przez Fundację "Lux Veritatis" inwestycję geotermalną w Toruniu, przekonywał, że Polska powinna inwestować w energię odnawialną (sic!). - Warto rozwijać odnawialne źródła energii. Mogę powiedzieć: w każdej gminie biogazownia. I te wszystkie odpady rolnicze i gnojówka mogłyby być biomasą. I z tego można produkować prąd, to mniej więcej da tyle, co duża elektrownia jądrowa - przekonywał Nowicki, wybrany wczoraj na prezydenta Konwencji Klimatycznej ONZ. Czas naprawić krzywdy! Profesor Jan Szyszko, minister środowiska w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, przyznaje, że konferencja zorganizowana w Poznaniu jest potrzebna. - Cieszę się, że zorganizowano ją w Polsce. Dziś nie mówi się jednak, że jej przygotowanie wymagało trzech lat pracy, którą zaczęto jeszcze za rządów PiS - wskazuje. Zwraca jednak uwagę, że władze nie wykorzystały do końca możliwości, jakie ona daje. - To tutaj, w Polsce, chcieliśmy pokazać całemu światu, że Polska to kraj sukcesu i nasz kraj winien być przykładem realizacji koncepcji zrównoważonego rozwoju, koncepcji tak ważnej dla polityki klimatycznej świata. To my przecież zredukowaliśmy emisję gazów cieplarnianych na poziomie 30 proc., dokonując równocześnie szybkiego rozwoju gospodarczego, czego nie dokonało żadne z wysoko rozwiniętych gospodarczo państw świata. Tymczasem teraz okazuje się, że te decyzje, które miały zapaść w Polsce, zostaną podjęte dopiero na następnym szczycie w Kopenhadze, a Polska, jak powiedział minister środowiska, nie zaprezentuje swego stanowiska i rola jej ograniczy się do spraw logistycznych (kawa, herbata, hotele) - podkreśla prof. Szyszko. - Nie po to chcieliśmy zorganizować tę konferencję, która kosztowała około 90 mln zł - dodaje. Profesor Jan Szyszko skrytykował też wcześniejsze wypowiedzi premiera Tuska, w których ten pośrednio oskarżył prezydenta Lecha Kaczyńskiego o wynegocjowanie niekorzystnych dla Polski zapisów pakietu klimatycznego. - Chciałbym, żeby premier przekonał swoich współpracowników, by przekazywali mu informacje zgodne z prawdą. On nie musi się znać na wszystkim, ale jego współpracownicy powinni przekazywać mu rzetelne dane. Tymczasem wskazując na prezydenta Lecha Kaczyńskiego (mimo że nie wymienił go z nazwiska), jako winnego treści negocjowanego pakietu klimatyczno-energetycznego, całkowicie mija się z prawdą - zaznaczył Jan Szyszko. W jego ocenie, to właśnie rząd koalicyjny PO - PSL ponosi odpowiedzialność za negocjacje, które winien intensywnie prowadzić od momentu objęcia władzy, a ślamazarnie rozpoczął je od marca tego roku i zrobił wrażenie, iż przekonał się wreszcie w połowie października, podczas szczytu UE, że "wynegocjował" stanowisko, które może być bardzo szkodliwe dla polskiej gospodarki. - To właśnie obecny rząd i jego wysocy urzędnicy podlegli premierowi zaniedbali swoje obowiązki i zamiast uderzyć się w piersi, szukają winnych w osobie prezydenta Kaczyńskiego - dodał profesor. Urzędnicy winni są także innych decyzji, które przyczyniają się do tego, że Polska wciąż nie wypełnia zobowiązań do zwiększenia udziału energii odnawialnej w ogólnym bilansie energetycznym. Dopiero kryzys gospodarczy, który obecnie dotknął większość krajów na świecie, zmusił rząd przynajmniej do złożenia nowych obietnic podjęcia działań w tym zakresie. Na niedzielnej konferencji prasowej premier Donald Tusk zapowiedział m.in. wsparcie finansowe dla inwestycji w odnawialne źródła energii (OŹE). Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ma przeznaczyć na ten cel 1,5 miliarda złotych w formie poręczeń. Ten sam fundusz w tym roku zerwał umowę z Fundacją "Lux Veritatis" na sfinansowanie odwiertu geotermalnego w Toruniu. Profesor Jan Szyszko podkreśla, że może kryzys i zobowiązania naszego kraju zmuszą rząd do zrewidowania tej decyzji. - Mam nadzieję, że premier zrozumie, że nadszedł najwyższy czas, by naprawić krzywdę wyrządzoną Fundacji "Lux Veritatis", i poprosi ministra środowiska, by jeszcze raz przyjrzał się niesłusznej decyzji o zerwaniu umowy z nią na sfinansowanie odwiertu geotermalnego w Toruniu. Ta haniebna decyzja bije przecież w polskie zobowiązania do zwiększenia udziału odnawialnych źródeł energii w ogólnym bilansie energetycznym - podkreśla. Były minister wskazuje też na fakt, że przedstawianie roli NFOŚiGW w finansowaniu inwestycji w OŹE jako sukces jest nieporozumieniem. - Przecież fundusz jest powołany właśnie po to, by uczestniczyć w finansowaniu inwestycji proekologicznych. Więc najwyższy czas, by zaczął spełniać rolę, do której został powołany, a nie czekał na to, by nie wydać pieniędzy - zaznacza Jan Szyszko. Gala pięknych słówek Przez blisko dwa tygodnie w Poznaniu kilka tysięcy ekspertów z całego świata będzie dyskutować na temat porozumienia w sprawie ograniczenia niekorzystnych zmian klimatu, które - obok kwestii związanych z emisją CO2 - powinno uwzględniać m.in. ułatwienie transferu zielonych technologii i mechanizm finansowy wspierający kraje rozwijające się. Jednak otwarcie konferencji klimatycznej sprawiało wrażenie swoistego wyścigu na deklaracje, zapewnienia i slogany. Konkretów było niewiele. Opinia publiczna miała zapewne otrzymać obraz spójnej, solidarnej postawy delegacji rządowych z całego świata, pozór mówienia jednym głosem - i tak się stało. Ale sami eksperci przed oficjalnym rozpoczęciem konferencji zapewniali, że o kompromis w ciągu najbliższych czternastu dni wytężonej pracy wcale nie będzie łatwo. - Negocjacje w kwestii ochrony klimatu nie będą łatwe, ale mam nadzieję, że uda się wypracować i przyjąć sprawiedliwe rozwiązanie - przyznał w oficjalnym wystąpieniu Anders Fogh Rasmussen, premier Danii. Jakie będą propozycje szukania kompromisów, międzynarodowa opinia publiczna jednak wczoraj w żaden sposób nie mogła się dowiedzieć. Za to - jak można było się spodziewać - wystąpienia oficjeli obfitowały w gładkie słówka oraz zapewnienia o solidarności i współpracy. - Potrzebne jest globalne porozumienie w tej sprawie. Z sympatią obserwuję, że prezydent elekt Stanów Zjednoczonych Barack Obama planuje wprowadzenie polityki efektywności energetycznej jako lek na recesję - mówił Rasmussen. - Zmiany klimatyczne będą miały ogromny wpływ na nasze życie, jeśli nie zostaną zatrzymane - przekonywał z kolei Yvo de Boer, sekretarz UNFCC. Premier Donald Tusk mówił o globalnej solidarności, ponadczasowym charakterze działań, współpracy. - Polska jest gotowa do przyjęcia zobowiązania, jakim jest redukcja emisji CO2 o 20 proc. w 2020 r., i możemy sprostać temu wyzwaniu - zapewniał szef polskiego rządu. Problem polega na tym, że jak ostrzegają uczeni, Pakiet Klimatyczno-Energetyczny jest przedsięwzięciem ambitnym dla Unii Europejskiej, ale może być bardzo groźnym instrumentem dla rozwoju gospodarki Polski. A rząd negocjacje w tej sprawie prowadzi wbrew naszym interesom. - Nieumiejętne negocjowanie lub też pomijanie tego, co nam się prawnie należy, może doprowadzić do uzależnienia gospodarczego kraju od importowanych źródeł energii. Stanie się tak na pewno, o ile pozwolimy sobie narzucić rok 2005 jako rok bazowy i nadal będziemy postępowali wbrew logice, jak to ma miejsce w przypadku geotermii w Toruniu - od wielu tygodni ostrzega prof. Jan Szyszko. Podczas wczorajszego przemówienia Tusk skrupulatnie dbał też o to, by jego transmitowane przez media wystąpienie zapewniło mu odpowiedni PR w Polsce, zwłaszcza wśród grup zawodowych, które redukcja dwutlenku węgla może dotknąć najbardziej, co przełoży się na masowe protesty. - Walczymy również o trwałe miejsca pracy dla polskich górników - zapewniał Tusk. Wojciech Wybranowski Mariusz Bober "Nasz Dziennik" 2008-12-02
Autor: wa