Trudna współpraca z prokuraturą
Treść
Szef grupy doradców premiera minister Michał Boni oraz Zbigniew Derdziuk, obecnie prezes Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, a wcześniej przewodniczący Komitetu Stałego Rady Ministrów, staną dziś przed hazardową komisją śledczą. Wczoraj komisja spotkała się na zamkniętym posiedzeniu z prokuratorami prowadzącymi dochodzenia w związku z aferą hazardową.
Dwóch urzędników z kancelarii premiera Donalda Tuska przesłucha dzisiaj hazardowa komisja śledcza. Minister Michał Boni po wybuchu afery referował Sejmowi prace nad ustawą hazardową w rządzie Tuska. Pracował również nad nową ustawą hazardową obowiązującą od początku tego roku, którą w błyskawicznym tempie rząd przeprowadził przez Sejm. Zbigniew Derdziuk natomiast, chociaż zdążył już być awansowany przez szefa rządu na prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, brał czynny udział w pracach nad ustawą hazardową. Po wybuchu afery pojawiały się wątpliwości co do jego intencji. Derdziuk interweniował bowiem u wiceministra finansów Jacka Kapicy w sprawie przedłużania zezwoleń na prowadzenie działalności przez kasyna. Według propozycji Derdziuka, właściciele kasyn mogliby przedłużyć zezwolenie na prowadzenie działalności tylko raz i aby przedłużyć po raz kolejny - stawaliby do przetargu. Pojawiły się podejrzenia, że działania na rzecz utrudnienia funkcjonowania kasyn mogły mieć na celu forowanie mniejszych firm, właścicieli "jednorękich bandytów", których te obostrzenia by nie dotyczyły. Derdziuk zaprzeczał tej tezie, którą postawił tygodnik "Newsweek", tłumacząc m.in., że chciał walczyć z monopolem wielkich kasyn.
Wczoraj śledczy nie przesłuchiwali świadków, ale spotkali się z prokuratorami prowadzącymi sprawy związane z aferą hazardową. Między innymi po to, by dowiedzieć się, na jakim etapie jest śledztwo, a także by przekonać prokuraturę do przekazania komisji prokuratorskich materiałów. Do tej pory prokuratura nie była też zbyt szczodra, by dzielić się zgromadzonymi w tych sprawach dowodami. Sejmowi śledczy praktycznie nie mogą np. korzystać ze stenogramów podsłuchanych rozmów między bohaterami afery hazardowej. Bo choć prokuratura stenogramy - odtajnione swego czasu przez szefa CBA Mariusza Kamińskiego - do komisji przekazała, to jednak opatrzyła je pismem przewodnim, na które nałożona została klauzula tajności. To dotychczas uniemożliwiało śledczym korzystanie ze stenogramów podczas publicznych przesłuchań świadków. Komisja ma również kłopoty z zamówionymi billingami rozmów telefonicznych głównych bohaterów afery. Choć zostały one przekazane komisji, to jednak cztery tysiące stron billingów nie zostało przeanalizowanych pod kątem tego, kto z kim i kiedy rozmawiał.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-01-26 Nr 21
Autor: jc