Przejdź do treści
Przejdź do stopki

To będzie sąd nad Platformą

Treść

Z posłem Antonim Macierewiczem (PiS), wiceministrem obrony narodowej i szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, rozmawia Wojciech Wybranowski Złożył Pan zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa dotyczącego ujawnienia tajnych informacji na rzecz obcego podmiotu zagranicznego, czyli "Dziennika", należącego do niemieckiego koncernu Axel Springer. Kto mógł popełnić przestępstwo? - Zawiadomienie dotyczy przekazania informacji gazecie "Dziennik", która zresztą jest przedsiębiorstwem zagranicznym, a ustawa bardzo wyraźnie rozróżnia sytuacje złamania tajemnicy na rzecz podmiotu krajowego a podmiotu zagranicznego. W związku z tym restrykcje związane ze złamaniem tajemnicy państwowej w tym przypadku są większe i konsekwencje dalej idące. To jest oczywiste i zasadne. Trzeba sobie uświadomić, iż wszystko wskazuje na to, że tajny raport przygotowany przez pana Reszkę został najpierw przekazany "Dziennikowi", czyli dziennikarzom, a dopiero później dowiedzieli się o nim członkowie Kolegium Służb Specjalnych, którzy obradowali na jego temat. Dziennikarze więc wcześniej od nich dysponowali treścią raportu, treścią, co trzeba podkreślić, objętą klauzulą "tajne". Mamy więc do czynienia ze złamaniem tajemnicy państwowej, a wszystko wskazuje na to, że te informacje wyciekły ze Służby Kontrwywiadu Wojskowego, i to zapewne z kierownictwa tej służby, które przygotowywało ten raport. Co więcej, zachodzi tutaj podejrzenie popełnienia przestępstwa nie tylko niedopełnienia obowiązków, ale także z art. 132, czyli artykułu mówiącego o wprowadzeniu w błąd najwyższych organów państwa przy pełnieniu funkcji wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Pana zdaniem, raport Reszki, a przynajmniej jego fragmenty, które wyciekły do "Dziennika", zawierają nieprawdziwe informacje? - Część informacji, jakie zostały opublikowane na łamach "Dziennika", które miały pochodzić z jego tajnego raportu, to są informacje w sposób oczywisty nieprawdziwe. Jak na przykład ta mówiąca o czterystu pozytywnie zweryfikowanych oficerach byłych WSI. Jeżeli taką informację rzeczywiście zawierał raport Reszki, a zanim podała ją gazeta, to organa państwowe zostały wprowadzone w błąd. Takich informacji nieprawdziwych jest tam zdecydowanie więcej, np. ta o siedemnastodniowym kursie oficerskim. To oczywista nieprawda. A także informacje mówiące o kopiowaniu i wynoszeniu tajnych informacji zagrażających bezpieczeństwu państwa. To też jest nieprawda! A więc mamy do czynienia nie tylko ze złamaniem tajemnicy państwowej, ale jeszcze do tego z wprowadzeniem w błąd organów państwa, co może rzeczywiście doprowadzić do daleko idących szkód i zagrożeń dla bezpieczeństwa państwowego. Przecież na tej podstawie komisja ds. służb specjalnych wyciągnęła wniosek o konieczności zablokowania działania kontrwywiadu wojskowego, a to by już zagroziło bezpieczeństwu państwa. Szkody spowodowane przez pułkownika Reszkę niosą ze sobą zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa i dlatego też złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez pana płk. Grzegorza Reszkę. Sądzi Pan, że ten raport nie wyciekł przypadkowo? Że to celowe działanie osób z kierownictwa służb specjalnych? - Chcę powiedzieć więcej. Ta sprawa jest jednym z ostatnich przejawów systematycznej akcji dezinformacyjnej poprzez przecieki i ujawnianie tajnych informacji przez szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego gazecie jako narzędzia prowadzenia walki politycznej przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, w tym wypadku przeciwko Komisji Weryfikacyjnej i poprzedniemu kierownictwu Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Ostatnie tygodnie to cykl publikacji prasowych zawierających informacje, jakie wyciekły z SKW. Najpierw twierdzenia, że aneks do raportu z likwidacji WSI można kupić na Bazarze Różyckiego, później o rzekomym nielegalnym wywożeniu dokumentów z siedziby Komisji Weryfikacyjnej, teraz raport Reszki... - Tak. Są dwa pisma, którym są udzielane tajne informacje. To jest "Dziennik" i "Gazeta Wyborcza". Myśli Pan, że te przecieki pochodzą bezpośrednio od pana Reszki? - Chcę powiedzieć, iż nie mam żadnych przesłanek, żeby powiedzieć, czy to on personalnie udziela takich informacji, czy nie. To musi ustalić prokuratura. Ale wszystkie znane informacje wskazują na to, że przecieki pochodzą ze ścisłego kierownictwa obecnego SKW. Czy to on personalnie, czy poleca komuś, czy robi to ktoś inny bez jego wiedzy - to musi ustalić prokuratura, ja nie mam w tej sprawie żadnych miarodajnych informacji. Mogę powiedzieć, że krąg jest ograniczony do bezpośredniego kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Nie zastanawia Pana zbieżność w czasie przecieków z SKW z informacjami pochodzącymi z klubu Platformy o przygotowywaniu wniosku o postawienie Pana przed Trybunałem Stanu? Jednego dnia pojawia się informacja o harcerzach rzekomo werbowanych do pracy w SKW, a chwilę później Zbigniew Chlebowski publicznie ogłasza, że już pracują nad wnioskiem o Trybunał. - Chcę powiedzieć, że ten atak na harcerstwo polskie, jaki został przypuszczony przez środowisko postkomunistyczne, uważam za jeden z najbardziej żenujących przejawów działania rządu pana Tuska. To, że ludzie PZPR, że nomenklatura komunistyczna nienawidzi niepodległościowego harcerstwa, to do tego przywykłem, ale że robi to człowiek, który twierdzi, iż wywodzi się z obozu solidarnościowego - to jest po prostu żenujące, dyskwalifikujące moralnie i politycznie tych ludzi. Zatrudniano w SKW harcerzy? - Mówimy o ludziach, którzy w przeszłości mieli doświadczenie harcerskie. Chcę powiedzieć, że ja takie doświadczenie też miałem i chętnie sięgam po swoich współpracowników z lat młodzieńczych, którzy tę szkołę patriotyzmu i indywidualnej zdolności działania przeszli. To jest bardzo dobra szkoła. Generał Marek Dukaczewski, były szef WSI, mówi o konieczności zamknięcia, wręcz zlikwidowania Służby Kontrwywiadu Wojskowego. - Zgadza się. Dwóch ludzi celuje w tych atakach i prowadzi walkę przeciwko mnie i przeciwko nowo utworzonej Służbie Kontrwywiadu Wojskowego, rozumiejąc, że jest to dla nich po prostu rywalizacja, że to alternatywa dla służb wywodzących się z układu komunistycznego. To jest pan Dukaczewski, człowiek kształcony przez GRU, i pan Janusz Zemke, były pierwszy sekretarz KW PZPR w Bydgoszczy. To jest to zaplecze i doradztwo pana Tuska obecnie. Chcę jeszcze zwrócić uwagę, że ci ludzie - i Zemke, i Dukaczewski - to ludzie, którzy byli głównymi bohaterami zarówno raportu z likwidacji WSI, jak i aneksu. Oni walczą więc we własnej sprawie. Atakują mnie, próbując obronić siebie, im bardziej atakują Komisję Weryfikacyjną i SKW pod moim kierownictwem, tym bardziej sądzą, że obronią się w przyszłości przed zarzutami, także finansowymi, jakie na nich spadają. Wróćmy do zapowiedzi posła Chlebowskiego, szefa klubu Platformy Obywatelskiej, który powiedział, że jest przygotowywany wniosek o postawienie Pana przed Trybunałem Stanu. - Wie pan, poczekam, aż ten wniosek będzie, wtedy się do niego ustosunkuję. Mogę powiedzieć tylko jedno, w sprawie budowy pierwszej niepodległościowej struktury służb specjalnych i pierwszej kadry służb specjalnych w Polsce chętnie stanę przed każdym sądem i wierzę, że będzie to sąd nad Platformą. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-02-21

Autor: wa