Testy F1 w Jerez
Treść
Po trwającej prawie trzy miesiące przerwie bolidy Formuły 1 powróciły na tor. Większość zespołów zaprezentowała swoje tegoroczne maszyny na przełomie stycznia i lutego, tuż przed rozpoczęciem testów w Jerez. Właśnie zakończyły się pierwsze, trwające cztery dni przedsezonowe jazdy. Czy można już wyciągać z nich jakieś wnioski?
Jedyne wymierne dane, jakie możemy otrzymać z tego typu testów to czasy okrążeń oraz liczba przejechanych kółek danego toru. Jak przypominają nieustannie eksperci, nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków tylko na podstawie tego, kto uzyskał najlepszy czas w czasie testów. Warto jednak mimo wszystko się nim zainteresować, wziąwszy choćby pod uwagę przypadek nieistniejącego już dziś zespołu Brawn GP, który na testach w 2009 roku wygrywał z pozostałymi zespołami o ponad sekundę, po czym w następującym po nich sezonie sięgnął po koronę mistrzowską.
W tym roku w Jerez nie było tak dominującej ekipy. Większość z czołowych zespołów oznajmiła, że nie przywiozła na pierwszy sprawdzian wszystkich najnowszych części. Między innymi Ferrari i Red Bull poinformowały, iż pełny pakiet zmian w bolidach zobaczymy dopiero na testach w Barcelonie, które odbędą się za niespełna dwa tygodnie. Williams jeździł zeszłoroczną konstrukcją, jednakże testując już sporo nowych rozwiązań.
Niemniej jednak najlepszy czas całej "czterodniówki" uzyskał Felipe Massa za kierownicą Ferrari F138. Brazylijczyk podczas swojego najszybszego kółka wykręcił czas 1:17.879. Było to o blisko 0,3 sekundy lepiej niż drugi w czasie całych testów czas Kimiego Raikkonena. Częśc komentatorów zwróciła za to uwagę na wyjątkowo dobre okrążenie Jensona Buttona już pierwszego dnia testów. Podkreślają oni, że tor w Jerez należy do tych obiektów, na którym czas poprawia się znacznie wraz z ilością gumy naniesionej przez bolidy w ciągu kolejnych dni. Dlatego wynik 1:18.861 uzyskany przez lidera McLarena na zupełnie nienagumowanym torze robi bardzo dobre wrażenie.
Mimo że tegoroczne maszyny zmieniły się stosunkowo niewiele w porównaniu z zeszłym sezonem, to jednak awarii w ciągu tych czterech dni było sporo. Kłopoty nie ominęły praktycznie żadnej z czołowych drużyn minionego sezonu, a które do grona najlepszych będą aspirować także i w tym roku. Najbardziej pechowo zaczął zespół Mercedesa, który pierwszego dnia zdołał zrobić zaledwie 11 okrążeń, po czym z powodu problemów z układem wydechowym musiał zakończyć dzień pracy. Nie lepiej wyglądała sytuacja podczas drugiego dnia jazd, kiedy za kierownicą niemieckiego bolidu zasiadł nowy nabytek stajni Lewis Hamilton. Brytyjczyk rozbił samochód zaledwie na 15 kółku. Choć wypadek nie był spowodowany z winy byłego mistrza świata, to jednak należy stwierdzić jednoznacznie, że nie zaliczył on debiutu marzeń w nowym teamie. W kolejnych dniach kierowcy Mercedesa, robiąc w sumie ponad 200 okrążeń toru Jerez, nadrobili na szczęście straty.
Usterek nie ustrzegli się także byli pracodawcy Hamiltona w McLarenie, ich auto odmówiło posłuszeństwa już w pierwszych godzinach testów. Z kolei Ferrari duże kłopoty przeżywało ostatniego dnia, podobnie jak szwajcarski zespół Sauber, który również korzysta z silników od włoskiego producenta. Najmniej problemów technicznych wydawał się mieć Red Bull, który od czasu pamiętnego sezonu 2010, kiedy o mały włos nie stracił tytułu właśnie przez usterki techniczne, bardzo mocno stawia na niezawodność bolidu.
Jak stwierdziliśmy na wstępie, nie należy wyciągać zbyt daleko idących wniosków tylko na podstawie pierwszych testów, możemy zaryzykować twierdzenie, że układ sił w czołówce nie powinien się zmienić. Choć jak uważa obecny wicemistrz świata F1 Fernando Alonso, w nadchodzącym sezonie nie będziemy świadkami zwycięstw aż sześciu ekip, ale jedynie co najwyżej trzech, nie należy przekreślać szans takich zespołów jak Mercedes czy Lotus, które stawiają sobie najwyższe cele. Więcej odpowiedzi na nurtujące nas pytania powinny dać testy, które odbędą się w Barcelonie w dniach 19-22 lutego.
Nasz Dziennik Sobota, 9 lutego 2013Autor: jc