Terlikowski: Obudźmy się!
Treść
Festiwal potępiania „wyznawców teorii spiskowych” w polskich mediach trwa w najlepsze. Każdy, kto nie uznaje, że za wszystko odpowiada Lech Kaczyński (choćby dlatego, że – jak skwapliwie doniósł „Wprost” – „załoga go nie lubiła”), piloci lub generał Błasik, jest już niebezpiecznym oszołomem. A podważanie szczerości lub wiarygodności „ekspertów” z Moskwy zakrawa już na zbrodnię stanu.
Wszystko oczywiście w imię „zdrowego rozsądku”, inteligencji i normalności, których to cech rzekomo nie mają zwolennicy „teorii spiskowych”, będący zwyczajnymi szaleńcami. Ich podejrzenia przesłaniać im mają obraz rzeczywistości, który jest całkowicie oczywisty dla normalnych i zdrowych. Obraz, wedle którego Rosjanie nie kręcą, są czyści jak łza, a winny wszystkiemu jest Lech Kaczyński (i tak dobrze, że nie Jarosław). Problem polega tylko na tym, że to właśnie ta teoria zupełnie nie trzyma się kupy, a uwierzenie w nią wymaga ogromnie dużo ślepej wiary (by nie powiedzieć naiwności). Pytania mnożą się bowiem, jak króliki. Zadajmy tylko kilka, z ostatnich dni.
- Dlaczego, choć od katastrofy minęło już pół roku, wciąż nie mamy wiarygodnego i pełnego zapisu „czarnych skrzynek”? Co takiego się stało, że Rosjanie nie są w stanie nam ich przygotować, a nasi „wysłannicy”, choć podpisują protokoły zgodności, przywożą do badań niewiele warte barachło? Czy rzeczywiście można wierzyć, że to tylko wypadek przy pracy Rosjan?
- Dlaczego minister Kopacz okłamała Polaków w kwestii uczestnictwa polskich lekarzy w sekcji zwłok? Dlaczego naszych lekarzy tam nie było? I dlaczego nie pozwolono rodzinom ofiar zobaczyć zwłok swoich bliskich? Wyjaśnienie, że były one strasznie zmasakrowane, jakoś mało trzyma się kupy…
- Dlaczego nikt nie domaga się zwrotu zabranych (oficjalna wersja - zagubionych) telefonów i komputerów służbowych ofiar katastrofy?
- Dlaczego nie protestowano, gdy Rosjanie niszczyli dowody, choćby dewastując Tu 154?
- Dlaczego, co wynika ze śledztwa „Wprost”, polscy prokuratorzy bardziej zajmują się tym, czy załoga lubiła Lecha Kaczyńskiego i czy zgadzała się z generałem Błasikiem, niż tym, czy nie doszło do zamachu?
- Skąd paniczne i w gruncie rzeczy niespójne prostowanie informacji o telefonach, które miały wykonywać ofiary do rodzin?
- Jak wyjaśnić nagły, silnie prorosyjski zwrot naszego rządu? Skąd taka odwaga w relacjach z Komisją Europejską, i tak z trudem ukrywany strach w relacjach z Rosją premiera Donalda Tuska?
- Skąd tak dobrze widoczny brak woli do wyjaśnienia tej sprawy, i tak z trudem ukrywana chęć ukrycia symboli przypominających tamte wydarzenia?
Obraz, który szkicuję, przypomina już nie tyle czasy saskie (porównanie takie zaprezentowałem kiedyś we „Frondzie”), ile końcówkę przedrozbiorowej Polski. Tańczymy, cieszymy się i zmierzamy ku przepaści. Przepaści, w której państwo, choć teoretycznie będzie istniało, nie będzie już w niczym chroniło swoich obywateli. A co najwyżej będzie im odbierało pewną część dochodów. Szkoda, ale jest jeszcze czas, by ten trend odwrócić.
Tomasz P. Terlikowski
Fronda.pl 2010-11-04
Autor: jc