Tajemnice szefa ABW
Treść
Po długim oczekiwaniu prezydent doczekał się wreszcie odpowiedzi na pytania dotyczące powołania Krzysztofa Bondaryka na stanowisko szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Centrum Informacyjne Rządu wyjaśnienia umieściło na swoich stronach internetowych. I jak można wnioskować z ich treści, przedstawiciele kancelarii premiera nie sprawdzili dokładnie przeszłości Bondaryka albo też usiłują bagatelizować budzące wątpliwości elementy jego życiorysu. Chodzi m.in. o związki z Zygmuntem Solorzem, właścicielem Polsatu. Jak ujawnił wczoraj jeden z tygodników, tuż po objęciu przez Bondaryka stanowiska szefa ABW odsunięto oficera Agencji prowadzącego śledztwo w sprawie interesów Solorza. Krzysztofa Bondaryka, budzącego wiele kontrowersji nowego szefa ABW, powołano na to stanowisko ze złamaniem przepisów, które nakazywały premierowi wystąpić do prezydenta z wnioskiem o zaopiniowanie kandydatur szefów służb specjalnych. Choć opinia prezydenta nie jest w tym wypadku wiążąca, to jednak procedura i dobry obyczaj wymagały zachowania wszelkich reguł. Jak się okazało, Bondaryka powołano na stanowisko szefa ABW w wielkim pośpiechu, jeszcze przed udzieleniem prezydentowi odpowiedzi na przesłane przez niego pisemne zastrzeżenia i pytania odnośnie do tej kandydatury. Lech Kaczyński stawiał bowiem pytania o to, w jakich firmach i na jakich stanowiskach pracował Bondaryk i czy ABW prowadzi postępowanie wobec którejś z tych firm, a także czy wyjaśniono przyczyny odwołania Bondaryka z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka i czy jest prawdą, że próbował przejąć i wykorzystać dokumentację tzw. akcji "Hiacynt" (SB rozpracowywała środowiska homoseksualne). Dopiero kilka dni po ujawnieniu przez Kancelarię Prezydenta faktu, iż do momentu nominacji Bondaryka nie otrzymała ona odpowiedzi m.in. na te pytania, CIR zdecydowało się odpowiedzieć. Wyjaśnienia są jednak bardzo lakoniczne. Ograniczają się do stwierdzeń, że pytania i sugestie dotyczące podejmowanych przez Bondaryka działań to "insynuacje". Prezydent pytał m.in., czy w śledztwie dotyczącym wycieku tajnych informacji z Ery GSM mogą być w przyszłości postawione zarzuty Bondarykowi. "Śledztwo jest prowadzone w sprawie, a nie przeciw konkretnej osobie. Jak wiele innych osób zatrudnionych w PTC sp. z o.o. pan Krzysztof Bondaryk był w nim świadkiem. Śledztwo trwa od kilku lat. Wszelkie insynuacje jak też jakiekolwiek sugestie władzy wykonawczej wobec prokuratorów co do możliwości postawienia zarzutów są niedopuszczalne w demokratycznym państwie prawa" - odpowiada CIR. Lech Kaczyński chciał także wiedzieć, czy wyjaśniono przyczyny odwołania Bondaryka z funkcji wiceministra spraw wewnętrznych. "Przyczyny odwołania są znane i nie budzą jakichkolwiek wątpliwości, w szczególności co do kwalifikacji i zdolności do pełnienia funkcji Szefa ABW" - pisze CIR. Szczególne zastrzeżenia może budzić informacja udzielona w związku z pytaniem o związki Bondaryka z Zygmuntem Solorzem. "Szczegółowe informacje dotyczące przebiegu kariery zawodowej Pana Krzysztofa Bondaryka prezentowane były na forum Kolegium ds. Służb Specjalnych. Wszelkie uwagi lub wątpliwości przedstawiciela Pana Prezydenta, który był tam obecny, zostały wyjaśnione" - czytamy w rządowym komunikacie. CIR, przyznając, że Bondaryk pracował m.in. w Invest-Banku, w Elektrimie i piastował tam stanowiska kierownicze, zastrzegł zdecydowanie, że "wszelkie publiczne insynuacje wobec Pana Krzysztofa Bondaryka w związku z jego pracą są daleko idącym nadużyciem i nie odpowiadają prawdzie". Tymczasem wszystko wskazuje na to, że to nominacja Bondaryka na szefa ABW może być daleko idącym nadużyciem zaufania publicznego. Jak ujawnił wczoraj na swoim portalu internetowym tygodnik "Newsweek", wkrótce po tym jak Bondaryk objął szefostwo ABW, odsunięto oficera prowadzącego duże śledztwo w sprawie interesów Solorza. Szef ABW był też udziałowcem spółki Medycyna i Farmacja, oskarżanej o to, że posłużyła do wyprowadzania majątku z państwowego Cefarmu. Krzysztof Bondaryk od 1 czerwca 2003 r. do września 2005 r. był członkiem Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej. Nowy szef ABW w przeszłości miał do czynienia z informacjami niejawnymi i działaniem służb specjalnych, dwukrotnie został usunięty z pracy w atmosferze "przecieków" i gromadzenia "kwitów" na niewygodnych polityków. W 1996 r. Bondaryk pełniący funkcję szefa białostockiej delegatury UOP został odwołany przez Zbigniewa Siemiątkowskiego za "przecieki". Podobna sytuacja miała miejsce już podczas ministerialnej kariery nowego szefa ABW. Pełniąc funkcję wiceministra spraw wewnętrznych w rządzie Buzka, nadzorował Zespół do Współpracy z Biurem Rzecznika Interesu Publicznego, który przekazywał wszystkie dokumenty z Centralnego Archiwum MSW potrzebne w procesach lustracyjnych. W sierpniu 1999 r. dziennikarze ujawnili informacje wskazujące, że resort spraw wewnętrznych gromadzi dane z archiwów peerelowskiej milicji mogące kompromitować polityków. Miesiąc później, we wrześniu 1999 r., Bondaryk został zdymisjonowany. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-01-28
Autor: wa