Tabor marnieje
Treść
Po decyzji PKP Cargo, że w ramach oszczędności ta państwowa spółka rezygnuje z naprawy wagonów w specjalistycznych zakładach naprawy taboru kolejowego, większość z nich upadło. Teraz się okazuje, że wewnątrzzakładowe warsztaty PKP, które miały przejąć rolę zakładów naprawy taboru kolejowego, nie są zdolne utrzymać go w należytym stanie technicznym. Tabor nie jest też zasilany odpowiednią liczbą nowych wagonów, co prowadzi do jego degradacji.
Spółka PKP Cargo w 2009 r. zaprzestała przetargów na naprawy wagonów w sześciu polskich specjalistycznych zakładach naprawy. W najgorszej sytuacji znalazł się ZNTK w Łapach. Jego upadłość ogłoszono wkrótce potem. Po niemal 150 latach funkcjonowania firma zakończyła działalność, zwalniając 750 osób - co dla mieszkańców małego miasteczka, jakim są Łapy, do dziś jest tragedią. Zakład ten zajmował się remontem i produkcją wagonów towarowych. Jego pracownicy posiadali doświadczenie w swoim fachu, a ta praca była w wielu przypadkach tradycją wielopokoleniową.
W roku 2009 w Łapach powstała firma Warsztaty Wagonów Kolejowych, która do dziś zajmuje się naprawą platform towarowych. Stworzyli ją byli udziałowcy ZNTK. Obecnie zatrudnia około 100 osób, przeważnie byłych pracowników ZNTK. Wagony, które naprawia, trafiają do niej głównie od prywatnych przewoźników kolejowych. Z pozyskanych przez "Nasz Dziennik" informacji wynika jednak, że również wiele wagonów należących do PKP Cargo jest tu naprawianych. Dzieje się tak, ponieważ PKP Cargo swoje wagony wypożycza prywatnym firmom zajmującym się transportem kolejowym, a te reperują je w byłych ZNTK, m.in. w Łapach. Warsztaty zakładowe PKP Cargo, które dziś zajmują się remontem wagonów tej firmy, niektórych poważnych napraw nie są w stanie wykonać, gdyż nie posiadają do tego odpowiedniego sprzętu ani pomieszczeń. Dlatego wagony Cargo wymagające poważnych napraw tą okrężną drogą trafiają do byłych ZNTK.
W zakładach naprawczych PKP Cargo remontuje się jedynie wagony lekko uszkodzone. - W warsztatach PKP Cargo niewiele się naprawia. A te wagony, które są tam obsługiwane, naprawia się tak, aby tylko jakoś jeździły. Po prostu nie są w stanie swoimi siłami wyremontować wagonów specjalistycznych, najwyżej mogą dokonywać bieżących napraw. Ta sytuacja prowadzi do degradacji taboru - ocenia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Zbigniew Kowalski, szef sekcji krajowej NSZZ "Solidarność" Zaplecza Przedsiębiorstw Kolei, czyli byłych ZNTK. - Z tego, co wiem z rozmów z pracownikami warsztatów PKP Cargo, którzy odbierają tam wagony po remoncie, nie jest to solidnie zrobiona robota. Ale muszą ją odebrać, bo inaczej mogliby nawet stracić pracę - dodaje nasz rozmówca. Informacja, ile wagonów PKP Cargo lub innych państwowych przewoźników stoi zepsutych na bocznicach, ile wymaga remontu lub w jakim stanie jest cały tabor - jest tajna. Takie statystyki nie są przez firmy PKP udostępniane. Udało się nam jedynie ustalić, że średni wiek taboru PKP wynosi 30 lat. To sporo.
Po takim czasie eksploatacji tabor powinien być wymieniany na nowy. Jednak inwestycje PKP w tym kierunku są znikome. Produkcją wagonów towarowych zajmuje się obecnie w Polsce kilka firm powstałych na gruzach ZNTK, których po ich prywatyzacji na początku lat 90. funkcjonowało jeszcze 24. Dziś pozostało ich sześć. Większość produkcji tych specjalistycznych firm nie zostaje jednak w kraju, a idzie na eksport. Wagony te są cenione, dlatego trafiają do odbiorców nie tylko w Europie, ale na całym świecie (80-90 proc. produkcji).
Adam Białous
Nasz Dziennik Wtorek, 13 marca 2012, Nr 61 (4296)
Autor: au