Szczęście Lecha w losowaniu kwalifikacji Ligi Europejskiej
Treść
Spełniło się życzenie sztabu szkoleniowego i działaczy poznańskiego Lecha. Rywalem "Kolejorza" w walce o fazę grupową Ligi Europejskiej będzie Club Bruges, czyli rywal przeciętny, jak najbardziej do pokonania. Podopieczni Jacka Zielińskiego jako ostatnia polska drużyna pozostali jeszcze w europejskich pucharach. W czwartek odpadły warszawskie: Legia i Polonia.
Awans do czwartej, decydującej fazy kwalifikacji Lech zapewnił sobie już przed tygodniem, gromiąc na wyjeździe norweski Fredrikstad FK 6:1. Rewanż nie wypadł już tak efektownie, poznaniacy nie znaleźli w sobie motywacji i przegrali 1:2. W kiepskim stylu. - Wszystko rozstrzygnęło się w naszych głowach. W szatni mobilizowaliśmy się, ale na boisku robiliśmy coś zupełnie innego, niż założyliśmy. Chciałbym, by ta porażka podziałała na nas pozytywnie. Oczywiście wynik mnie zmartwił, ale cieszę się, że gramy dalej - powiedział trener Jacek Zieliński. Wczoraj mógł się uśmiechnąć, gdy poznał rywala w walce o fazę grupową. W trzeciej rundzie Belgowie szczęśliwie wyeliminowali FC Lahti (3:2 i 1:1), lechici w normalnej dyspozycji nie powinni mieć z nimi większych problemów. I oby tak było, bo w tej chwili bronią honoru polskiej piłki klubowej.
Legii zabrakło szczęścia, kropki nad "i", szczegółu. Większej koncentracji pod własną bramką po stałych fragmentach gry, skuteczności na polu karnym rywala. Po remisie 1:1 na wyjeździe, była w dobrej sytuacji, ale jej nie wykorzystała. Broendby Kopenhaga, chwilami rozpaczliwie się broniące, wywiozło korzystny dla siebie wynik 2:2 i awansowało dalej. Podopiecznym Jana Urbana pozostał gigantyczny niedosyt i mało pocieszająca świadomość, że rozegrali dobry mecz. Chwilami nawet bardzo dobry. - Boli, że odpadliśmy, nie przegrywając meczu. Pretensje możemy mieć tylko do siebie o niewykorzystane sytuacje. Mimo to nie mogę piłkarzom niczego zarzucić, zareagowali po szybko straconej bramce, przy stanie 2:2 postawili wszystko na jedną kartę. Nie udało się. Koncentrujemy się na lidze w walce o mistrzostwo Polski - przyznał Urban.
Druga stołeczna drużyna, Polonia, przegraną rywalizację z NAC Breda kończyła w jeszcze gorszych nastrojach. Była słabsza, ani przez moment nie podjęła rękawicy na tyle, by Holendrów przestraszyć. Uległa u siebie 0:1, na wyjeździe 1:3, pożegnała się z pucharami i trenerem Jackiem Grembockim, którego posadę mógł uratować tylko awans.
I na koniec ciekawostka. VSC Debreczyn, z którym rywalizowałaby Wisła Kraków, gdyby nie potknęła się na Levadii Tallin, w czwartej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów spotka się z Lewskim Sofia.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-08-08
Autor: wa