Sprawa wojskowych na wokandzie
Treść
Zamiast spodziewanego wyroku w sprawie zbrodni komunistycznych popełnionych przez stalinowskich śledczych Wojskowy Sąd Okręgowy wznowił ich proces. Sprawa może się zakończyć nawet umorzeniem.
Sąd wojskowy chce zbadać, czy jeden z oskarżonych dopuścił się zbrodni komunistycznej, czy też było to zwykłe przestępstwo kryminalne. Chodzi o byłego funkcjonariusza śledczego Głównego Zarządu Informacji WP Tadeusza J., na którym ciąży zarzut znęcania się nad płk. Franciszkiem Skibińskim. Według oskarżenia IPN, wielokrotnie przesłuchiwał więźnia, pozbawiając go snu w celu złamania go, tak by ten przyznał się do udziału w szpiegowskiej organizacji w wojsku. Gdyby sąd nie uznał, że mamy do czynienia ze zwykłym przestępstwem kryminalnym, oznaczałoby to jego przedawnienie, a w konsekwencji umorzenie sprawy.
Na kolejnej rozprawie wyznaczonej na 7 marca prokurator pionu śledczego IPN zamierza przedstawić argumenty za tym, że mamy jednak do czynienia ze zbrodnią komunistyczną, której przedawnienie ulega dopiero za kilka lat.
Drugim oskarżonym w tym procesie jest były stalinowski prokurator Kazimierz G. Ciążą na nim zarzuty bezprawnego przedłużania w 1951 r. aresztów oficerom Wojska Polskiego. Chodzi o płk. Stefana Biernackiego i kmdr. Wacława Krzywca, oskarżanych przez komunistyczną władzę o udział w rzekomym "spisku w wojsku". Pion śledczy wskazuje, że G. podpisał odpowiednie nakazy już po wcześniej określonym terminie upływu aresztu tymczasowego, z tej racji żołnierze powinni zostać wypuszczeni na wolność.
Kazimierz G. nie przyznaje się do zarzutu, za który grozi do 10 lat więzienia. Według obrony, uchybienia przy przedłużeniu aresztu nie są równoznaczne z popełnieniem przestępstwa. - IPN nie wykazał, by moja decyzja o przedłużeniu aresztu stanowiła przestępstwo - mówił G. Były prokurator broni się, że wówczas w przypadku podejrzeń o szpiegostwo wymagane było zastosowanie aresztu, a Biernacki przyznał się do zarzutu. - Nic nie wskazywało, że zeznania były wymuszone; nie znalazłem podstaw do uchylenia aresztu wobec Biernackiego - oświadczył podczas procesu G.
Akt oskarżenia wobec obu śledczych trafił do sądu w 2008 roku. Ale początkowo sąd wojskowy ich uniewinnił. IPN i syn płk. Biernackiego odwołali się od wyroku. W 2010 r. Sąd Najwyższy uznał, że WSO zbyt pobieżnie ocenił sprawę i zwrócił ją do ponownego rozpatrzenia. SN stwierdził, że Biernackiego przesłuchiwano wielokrotnie, również w nocy, i G. nie może zasłaniać się tym, że przyznał się do stawianych mu zarzutów.
W okresie stalinowskim Kazimierz G. oskarżał kilkunastu żołnierzy Armii Krajowej. A nawet osobiście uczestniczył w ich rozstrzeliwaniu, jak w 1946 r. w Siedlcach. Jednak brak zachowanych akt nie pozwala wyjaśnić w pełni jego roli w tym procesie. Jego żona Alicja Graff była również prokuratorem i była zamieszana w mord sądowy na Auguście Fieldorfie "Nilu".
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik Poniedziałek, 27 lutego 2012, Nr 48 (4283)
Autor: au