Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Specustawa stoczniowa z naruszeniem prawa?

Treść

Rząd, Sejm i Senat, mając wiedzę na temat działalności senatora Tomasza Misiaka i jego firmy Work Service, doprowadziły do przyjęcia specustawy stoczniowej, która naraża Skarb Państwa na miliardowe straty - uważa mecenas Jan Piątkowski, były minister sprawiedliwości. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa działania na szkodę Polski oraz korupcji w Sejmie i Senacie miesiąc temu trafiło do rąk Andrzeja Czumy, ministra sprawiedliwości. Teraz sprawę ma zbadać warszawska prokuratura apelacyjna.

W swoim zawiadomieniu mecenas Jan Piątkowski zauważył, że zarówno premier Donald Tusk, jak i wicepremierzy Grzegorz Schetyna, Waldemar Pawlak, minister Aleksander Grad, oraz marszałkowie Bogdan Borusewicz i Bronisław Komorowski, przy domniemanym działaniu korupcyjnym senatora Tomasza Misiaka, współwłaściciela formy Work Service, doprowadzili do uchwalenia szkodliwej dla Polski specustawy stoczniowej. Jak podkreślił, regulacja ta doprowadza do likwidacji stoczni szczecińskiej i gdyńskiej, a więc i tysięcy miejsc pracy, naraża też Skarb Państwa na miliardowe straty.
- Wymienieni przedstawiciele rządu przed uchwaleniem ustawy powoływali się na decyzje czy też stanowisko Komisji Europejskiej co do takiego załatwienia sprawy, których prawdopodobnie nie było - podkreślił mecenas Piątkowski, były minister sprawiedliwości w rządzie Hanny Suchockiej. W jego ocenie, nawet jeżeli KE dawała jakieś wytyczne, to zadaniem polskiego rządu była zdecydowana obrona polskich stoczni. Zauważył, że rządy kilku państw członkowskich UE potrafiły zadbać o swoje zakłady i nie dopuściły do likwidacji fabryk samochodowych czy banków, a KE nie sprzeciwiła się udzieleniu pomocy finansowej tym firmom przez rządy państw.
- Rząd polski, zamiast stanąć w obronie Polaków, pracowników stoczni, realizuje likwidację wielu setek miejsc pracy i doprowadza do zwiększenia bezrobocia. Równocześnie szkodliwymi dla Polski decyzjami naraził Skarb Państwa na wielomilionowe, a nawet miliardowe straty - uważa Piątkowski. W jego ocenie, na przyjęciu ustawy miała skorzystać firma senatora Misiaka, który jako przewodniczący komisji senackiej tak nad nią pracował, by firma Work Service mogła otrzymać od Skarbu Państwa 50 mln zł za szkolenie zwolnionych pracowników stoczni, a te realia musiał znać rząd. - Sejm uchwalił więc ustawę o likwidacji stoczni w wyniku korupcji. Za uchwalenie takiej ustawy powinien ponieść odpowiedzialność nie tylko senator Misiak, lecz także marszałkowie Sejmu i Senatu, którzy musieli znać okoliczności, w jakich doszło do uchwalenia szkodliwej dla Polski ustawy - podkreślił. Piątkowski zauważył też, że usunięcie Misiaka z Platformy nie było wystarczającym działaniem, a premier i władze PO powinni wypełnić ustawowy obowiązek i skierować do prokuratury doniesienie, z uwagi na podejrzenie popełnienia przestępstwa. W ocenie Piątkowskiego, zamiast sprzedaży majątków stoczni, należało udzielić im pomocy finansowej, by mogły kontynuować produkcję statków.
Zawiadomienie mecenas Piątkowski miesiąc temu skierował na ręce ministra sprawiedliwości, który sprawę przekazał do Prokuratury Krajowej, a ta "oddała" ją Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie, w celu nadania biegu sprawie.
Tymczasem wczoraj w Warszawie ogłoszono wyniki przetargu na majątek stoczni w Gdyni. Część zakładu kupi katarska spółka United International Trust, co ma gwarantować kontynuowanie produkcji statków. Takie zapewnienia złożył wczoraj minister skarbu Aleksander Grad. Według Agencji Rozwoju Przemysłu, "w ramach rozstrzygniętego w czwartek przetargu majątek Stoczni Gdynia sprzedano za około 288 mln zł". To, czego nie udało się wczoraj sprzedać, będzie zbywane podczas drugiej aukcji, która została zaplanowana na przyszły czwartek, 21 maja. Związkowcy ze stoczni wyrażali wczoraj zadowolenie z rozstrzygnięcia przetargu, twierdząc, że zależało im na znalezieniu inwestora, który chciałby produkować statki. Podkreślali jednocześnie, iż nic nie wiadomo na temat katarskiej spółki, tego, ile statków chce produkować i ile osób zatrudnić. W Stoczni Gdynia przed rozpoczęciem procesu zwolnień zatrudnionych było ponad 5 tys. osób. Natomiast dziś ma odbyć się licytacja składników majątku stoczni w Szczecinie.
Marcin Austyn, PPT
"Nasz Dziennik" 2009-05-15

Autor: wa