Śledztwa sprawiały prokuratorom kłopoty
Treść
Materia historyczna prowadzonych śledztw sprawiała im pewne kłopoty - uzasadnia prezes Instytutu Pamięci Narodowej Janusz Kurtyka przeniesienie prokuratorów z pionu śledczego Instytutu do prokuratury powszechnej. Szef IPN nie chciał komentować zapowiedzi złożenia pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko niemu przez tych prokuratorów za nazwanie ich "dysfunkcjonalnymi". Z Instytutu odeszło dziesięciu prokuratorów.
Kurtyka powiedział wczoraj, że użył tego określenia "nie w odniesieniu do konkretnych osób z nazwiska". Jak napisała "Gazeta Wyborcza", grupa przeniesionych prokuratorów chce złożyć pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko prezesowi IPN. Są oni oburzeni tym, że prezes powiedział o nich, iż są "prokuratorami dysfunkcjonalnymi, którzy nie radzą sobie ze specyfiką śledztw".
- Przypomnę, że jest to określenie wymyślone przez pana profesora Kuleszę, gdy był on jeszcze dyrektorem Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, i dotyczyło takich sytuacji, kiedy prokurator przeniesiony z prokuratury powszechnej musi się mierzyć z materią śledztw historycznych i ta materia sprawia mu pewne kłopoty - tłumaczył szef IPN. Witold Kulesza przyznaje, że używał takiego określenia, chociaż również nie w odniesieniu do konkretnych osób. Był też inicjatorem wprowadzenia do ustawy zapisu o możliwości przeniesienia z powrotem do prokuratury powszechnej tych osób, które nie radziły sobie ze specyfiką śledztw. Kulesza zastrzega jednak, że brak mu wiedzy do oceny zasadności wyłączenia tych prokuratorów z pionu śledczego Instytutu.
Kurtyka podkreślił, że przepisy ustawowe precyzyjnie regulują zaistniałą sytuację. - Prezes IPN może zaproponować ministrowi sprawiedliwości przesunięcie prokuratora z Instytutu do prokuratury powszechnej, co się stało. Minister sprawiedliwości podjął taką decyzję, wszystko jest zgodne z normami prawnymi i ustawami - wyjaśnił.
Szef resortu sprawiedliwości Andrzej Czuma kilka dni temu powiedział, że nie widzi "absolutnie żadnych niegodziwych motywacji, które mogłyby powodować panem Januszem Kurtyką". Stwierdził, że prezes Instytutu uzasadnił swój wniosek tym, iż "nie ma już potrzeby zatrudniania tych panów, bo zmniejsza się drastycznie ilość przestępców komunistycznych, a zatem zmniejsza się ilość pracy w dziedzinie ścigania tych zbrodni". - Trzeba zmniejszyć ilość prokuratorów w tym pionie i to jest zupełnie zrozumiałe - dodał Czuma.
Doktor hab. Mieczysław Ryba, członek Kolegium IPN, powiedział nam, że są to "konieczne działania oszczędnościowe", ponieważ budżet Instytutu realnie się zmniejszył. I koniecznych oszczędności poszukano w pionie śledczym. Ryba podkreśla, że ci prokuratorzy nie zostali zwolnieni, ale przeniesieni do swoich dawnych miejsc pracy w powszechnych prokuraturach.
W obronie przeniesionych prokuratorów występuje natomiast, pragnący zachować anonimowość, jeden z dawnych pracowników pionu śledczego, wskazując, iż problem jest bardzo złożony. - Nie jest dobrze, mam na myśli prowadzone sprawy prokuratorskie - podkreśla. Prokurator ten powiedział, że w pionie śledczym IPN silna jest opinia opowiadająca się za wydzieleniem go ze struktur Instytutu i włączeniem do zwykłych prokuratur okręgowych jako odrębnego wydziału. - Zastanawiałem się nad tym - przyznaje prof. Kulesza. - Nie wiem, czy w związku z ilością spraw jest to uzasadnione, trzeba by sprawdzić - dodaje.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-04-21
Autor: wa