Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śledczy mają już dość nacisków

Treść

Posiedzenie sejmowej komisji śledczej szukającej nielegalnych nacisków, które miały być dokonywane przez rządy Prawa i Sprawiedliwości, nie mogło się wczoraj odbyć. Na posiedzenie przybyło jedynie dwóch śledczych, co oznacza, iż zwyczajnie zabrakło kworum. To nie pierwszy tego typu przypadek, gdy ze względu na brak chętnych do udziału w obradach posiedzenie się nie odbyło.
Wraz z końcem kadencji parlamentu upłyną prawie cztery lata prac sejmowej komisji śledczej tropiącej nielegalne naciski, jakie miały być podobno wywierane m.in. na służby specjalne podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. W znalezienie jakichkolwiek nacisków, mimo wielkiego komfortu czasowego i po wielu miesiącach prac, muszą już chyba wierzyć jedynie posłowie Platformy Obywatelskiej.
Przed komisją śledczą, na posiedzeniu zamkniętym, miał być wczoraj przesłuchany prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Marek Wełna. Do przesłuchania z przyczyn proceduralnych dojść jednak nie mogło. A to dlatego, iż frekwencja wśród śledczych - łagodnie mówiąc - nie dopisała. W rezultacie komisja nie miała kworum. Na wczorajsze posiedzenie przybyli bowiem jedynie śledczy z PO: przewodniczący komisji Andrzej Czuma i Krzysztof Brejza. Pozostali posłowie musieli mieć pilniejsze sprawy do załatwienia niż poszukiwanie nacisków. - Na posiedzenie nie przybyli posłowie Prawa i Sprawiedliwości - wytyka poseł Brejza, choć nie było też posłów i z innych ugrupowań. Jak zaznaczył, chęć wywiązania się przez niego z obowiązków i przyjazd "na darmo" na posiedzenie komisji tylko skomplikowały jego poselską pracę "w terenie". Wiarę w doszukanie się nacisków, wraz z utratą członkostwa w PO, najwyraźniej musiał stracić także, oprócz posłów pozostałych partii, wykluczony w tym tygodniu z Platformy poseł Robert Węgrzyn.
Komisja "naciskowa" wczoraj robiła drugie podejście do przesłuchania prokuratora Wełny. Poprzednio przed komisją stanął pod koniec kwietnia. Wtedy jednak przesłuchanie przełożono. Wełna wniósł bowiem - ze względu na posiadaną wiedzę i wykonywaną pracę - o zwolnienie go, w związku z przesłuchaniem, z zachowania tajemnicy służbowej i o wyłączenie jawności posiedzenia komisji śledczej. Wełna kierował zespołem prokuratorów, którzy za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości badali sprawę mafii paliwowej. W wątkach śledztwa w sprawie mafii paliwowej pojawiały się nazwiska polityków SLD - posłów i ministrów: Jacka Piechoty i Małgorzaty Ostrowskiej, jak również nazwisko przyrodniego brata premiera Leszka Millera, Sławomira Millera. Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro w odniesieniu do rzucanych podejrzeń zaprzeczał, by wywierał na Wełnę naciski, aby ludziom związanym z lewicą prokuratura postawiła zarzuty.
To nie pierwszy raz, kiedy komisja szukająca nielegalnych nacisków nie mogła odbyć zaplanowanego posiedzenia ze względu na brak kworum. We wrześniu ubiegłego roku również zabrakło wśród śledczych chętnych do udziału w obradach komisji. A jedynymi, którzy sumiennie postanowili szukać nacisków, byli tylko dwaj posłowie: przewodniczący Andrzej Czuma i były już poseł SLD, a obecnie prezydent Częstochowy Krzysztof Matyjaszczyk. Wtedy jednak nie pojawił się również świadek Andrzej Kryszyński. Kryszyński - jeden z bohaterów afery gruntowej, już wcześniej dawał sygnały, iż nie chce zeznawać na posiedzeniu jawnym, wnosząc o przełożenie przesłuchania. Mimo że wniosek świadka nie został przez przewodniczącego komisji uznany, ten się jednak na posiedzeniu komisji nie zjawił, przedstawiając zwolnienie lekarskie od pediatry.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2011-06-02

Autor: jc