Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skrzywdzony Rokita

Treść

- Skrzywdzony i niesprawiedliwie traktowany - tak, jako polityk PO, czuje się Jan Rokita. Gość Kontrwywiadu RMF FM nie chciał wczoraj otwarcie oceniać zachowania lidera Platformy Donalda Tuska. *** Konrad Piasecki: - Miesiąc temu przedstawiłbym Pana tak: Jan Rokita, jeden z liderów PO. Co by mi Pan radził powiedzieć dziś? Poseł Platformy? Jan Rokita: - Tak jest. (...) - Dziś ma Pan okazję powiedzieć, jakim liderem jest Donald Tusk. - Nie jest moim zadaniem wypowiadanie ocen w stosunku do kolegi partyjnego, od którego akurat doznałem w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wielu niesprawiedliwości i krzywd. Pan mnie skłania do tego, by na niesprawiedliwości i krzywdy odpowiadać goryczą. A ja od tej goryczy chcę być jak najdalszy. - Ale ma Pan ją w sobie. - Oczywiście, że tak. Jakby Pana regularnie krzywdzono, niesprawiedliwie traktowano, to tak samo by się pan czuł jak ja. - I na pytanie: Czym Pan zawinił? odpowiada Pan "Faktowi": Trawa nie ma prawa rosnąć za wysoko. Jak Pan myśli, dlaczego rozrost tej trawy zaczął przeszkadzać Tuskowi i Schetynie akurat teraz? - Proszę mi nie stawiać takich pytań. Nie będę na nie odpowiadał, bo nie potrafię. Człowiek, który jest niesprawiedliwie traktowany, powinien, w moim przekonaniu, jeśli ma charakter, stwierdzić to, że jest niesprawiedliwie traktowany i nie wyciągać z tego przesadnych wniosków. - Ale taki człowiek musi prowadzić jakąś analizę intelektualną i myśleć: Dlaczego było tak, że Rokita, kiedy był platformijnym triumwirem, był dobry, kiedy był duowirem - było dobry i nagle zaczął komuś przeszkadzać. - Na pewno każdy obserwował w życiu takie sytuacje, że w biurze siedzi pani Zosia z panią Krysią i pewnego dnia pani Zosia uznaje, że z panią Krysią więcej przy tym biurku siedzieć nie będzie, bo jej pani Krysia zaszła za skórę. Takie ludzkie, szczerze mówiąc, choć niezbyt wielkie. - A czym pani Krysia zalazła za skórę pani Zosi? - Istnieniem swoim. - I tylko tym? - Myślę, że tak. - Po trzech latach współpracy, harmonijnej jak się wydawało? - Nie mam szczególnej ochoty do analizowania tego problemu i uczciwie mówiąc, nie uważam, ażeby problemy związane ze statusem politycznym jednego polityka były tym, co dzisiaj najbardziej pasjonuje Polaków. Innymi słowy, paradoks sytuacji polega na tym, że ja jestem nieszczególnie zainteresowany analizą siebie samego i swojej własnej sytuacji, a pan redaktor bardzo chciałby mnie do tej analizy skłonić. (X) "Dziennik Polski" 2007-01-18

Autor: wa