Siemoniak bagatelizuje bezrobocie pilotów
Treść
Opinię na temat likwidacji 36. SPLT minister Siemoniak wyraził na Facebooku, gdzie w kilku słowach skomentował wystąpienie Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie rozformowania specpułku. Siemoniak zwrócił RPO uwagę, że "w ostatnich latach (także w ostatnim roku) zlikwidowano dziesiątki jednostek wojskowych. I to nie w Warszawie jak specpułk, ale w małych miejscowościach, z mizernymi perspektywami na inną pracę dla żołnierzy, pracowników cywilnych i ich rodzin".
Zdaniem prof. Romualda Szeremietiewa, byłego szefa MON, minister Tomasz Siemoniak swoim wpisem dał dowód niezrozumienia problemu rozformowania 36. SPLT, a przy okazji ujawnił dość przykrą sprawę, z którą MON najwyraźniej sobie nie radzi.
- Swoim wpisem pan minister zdaje się niechcący ujawnił, że trwający w Wojsku Polskim proces likwidacji jednostek wojskowych, garnizonów rodzi niebezpieczne społecznie skutki, z którymi MON sobie nie radzi. Minister mówi wyraźnie o tym, że rozwiązano jednostki w małych miejscowościach, pozbawiając ludzi możliwości pracy i perspektyw - zauważa Szeremietiew. Jego zdaniem, ludzie, którzy zostają żołnierzami zawodowymi, podpisują umowę z państwem i ono bierze na siebie pewne zobowiązania. - Żołnierz ma służyć, ale państwo bierze odpowiedzialność za tego człowieka. Teraz okazuje się, że kiedy państwo rezygnuje z tej służby, nie czuje żadnych zobowiązań wobec ludzi, którzy przestali być państwu potrzebni - dodaje.
Wprawdzie rozformowanie specpułku prowadzone jest według innego scenariusza, a jego załoga ma otrzymać propozycje dalszej pracy w jednostkach Sił Powietrznych, jednak sprzeciw budzi podejście szefa MON do pułku. Po katastrofie z 10 kwietnia 2010 r. Dowództwo Sił Powietrznych wdrożyło działania naprawcze w pułku, rozpoczęła się reforma jednostki, poprawiano m.in. kwestie szkoleń, a MON nie sygnalizowało, by pułk był zagrożony. Wkrótce jednak zapadła decyzja o rozformowaniu jednostki, a jego załoga nie została nawet o tym poinformowana. O decyzji szefa MON żołnierze dowiedzieli się z mediów, a sprawa zaskoczyła nawet ich przełożonych.
W ocenie prof. Szeremietiewa, tak nie można postępować nie tylko w przypadku likwidacji elitarnych jednostek, ale i tych mniej znaczących czy małych. - 36. SPLT to jednostka stanowiąca ważny element struktury bezpieczeństwa państwa. Z jej "usług" korzystają najwyżsi państwowi urzędnicy, od których decyzji, od informacji, jakie do nich docierają, zależy bezpieczeństwo kraju. To nie jest "jakaś tam" jednostka. Specpułk wykonuje bardzo specyficzną misję i musi dysponować wysoko wyszkolonym personelem i odpowiednim sprzętem lotniczym - podkreślił Szeremietiew.
Jak dodał, ów sprzęt nie tylko musi być nowoczesny i w pełni sprawny technicznie, ale ma też pozwalać na bezpieczną łączność czy ochronę przewożonych osób. To zatem wiąże się z ogromnymi nakładami, także na szkolenie lotników, personelu technicznego i na inwestycje w park maszynowy. - Samoloty Tu-154M były przebudowywane, modernizowane, remontowane, montowano na nich specjalne środki łączności, różnego rodzaju środki ochrony. To są kosztowne i skomplikowane rzeczy. Oczywiście wyszkolenie ludzi to także kwestia niebagatelna - konkluduje Szeremietiew.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik Środa, 26 października 2011, Nr 250 (4181)
Autor: au