Sędziowie zapytają Rostowskiego, czy ma węża w kieszeni
Treść
Równo rok temu minister Zbigniew Ćwiąkalski zapowiadał, że jeśli nie uda mu się przeprowadzić reformy wymiaru sprawiedliwości, poda się do dymisji. Po wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka jedno jest pewne: szef resortu nie jest w stanie zagwarantować szybkiego przyjęcia przez rząd noweli do ustawy o ustroju sądów powszechnych. Propozycje rozbijają się o sprzeciw ministra finansów Jacka Rostowskiego. Sędziowie są rozgoryczeni takim stanem rzeczy. Sejmowa Komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka z udziałem zaproszonych przedstawicieli Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia" i reprezentantów ministerstw: Finansów i Sprawiedliwości miała odpowiedzieć na dezyderat z 23 lipca br. skierowany do Rady Ministrów, dotyczącego sprzeczności wynagrodzeń sędziów z Konstytucją. Rozczarowali się jednak ci, którzy łudzili się, że posłowie, a co za tym idzie - również opinia publiczna dowiedzą się, kiedy i w jaki sposób zreformowany zostanie system wynagrodzeń sędziowskich i wdrożona zostanie reforma wymiaru sprawiedliwości. Tego reprezentujący Ministerstwo Sprawiedliwości podsekretarz stanu Jacek Czaja powiedzieć nie potrafił. A odpowiedź strony rządowej na dezyderat sejmowej komisji raził ogólnikami. - Przeprowadzenie reformy wymaga wprowadzenia zmian ustawowych - mówił wiceminister Czaja, ale nie potrafił powiedzieć, kiedy ostateczny projekt noweli ustawy o ustroju sądów powszechnych, której przygotowanie i przyjęcie od lutego środowiskom sędziowskim obiecuje resort, wejdzie w życie. Obietnic bez pokrycia i ogólników w wystąpieniu podsekretarza stanu było tak wiele, że posłowie nawet nie próbowali ukrywać rozczarowania. - To co mnie uderza, to bardzo duża ogólnikowość tej odpowiedzi. Oczekiwaliśmy więcej szczegółów, podania konkretnej daty uruchomienia tego systemu - mówił poseł Stanisław Kozdroń (Lewica). Ale jedynym konkretem w tym wywodzie było to, że pewna podwyżka, jakiej mogą się spodziewać sędziowie, to obiecany przez ministerstwo tysiąc złotych. Pewne jest też to, iż resort nie jest w stanie przeforsować swoich projektów, blokowanych przez Ministerstwo Finansów, i w związku z tym projekt ustawy z 30 października, choć wiceminister Czaja zapewniał, że jest niezagrożony, wymaga kolejnych poprawek, a więc tym samym stał się nieaktualny. - To, co się obecnie dzieje w tej sprawie, to bezprecedensowa arogancja rządzących wobec sędziów. Upadnie państwo polskie, jeśli upadnie wymiar sprawiedliwości - ostrzegała sędzia Irena Kamińska, prezes stowarzyszenia "Iustitia". Sędziowie przestrzegali też przed narastającą frustracją środowiska. Jak powiedział Jacek Sobczak z Sądu Okręgowego w Łodzi - każda kolejna propozycja przedstawiona przez stronę rządową jest o co najmniej sto złotych mniej korzystna dla sędziów od poprzedniej. - My nie odstąpimy. Proszę zdać sobie sprawę, że atmosfera jest tak napięta, iż może dojść do rezygnacji sędziów z prac w komisjach wyborczych przy eurowyborach. Niech rządzący wezmą to pod uwagę albo zmieniają ustawę i traktują nas poważnie, albo niech sobie biorą do komisji ludzi z klucza politycznego - ostrzegał Sobczak. To z kolei zbulwersowało posła Jerzego Kozdronia (PO), który podczas dotychczasowych posiedzeń komisji dał się raczej poznać z poszeptywań z siedzącymi najbliżej parlamentarzystami i ironicznych komentarzy niż merytorycznych wystąpień. - Czym pan nam grozi. Tak się zachowuje władza sądownicza? To karygodne - grzmiał Kozdroń. Tyle że - jak mówili w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" sędziowie - od wielu miesięcy są zwodzeni obietnicami, z których nic nie wynika. Kilka miesięcy wcześniej skierowali do ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego list z ponad 5 tys. podpisów. Bez reakcji. Ostatecznie posłowie zdecydowali się na zaproszenie na najbliższe posiedzenie Sejmu ministra Jacka Rostowskiego i wypytanie go na okoliczność finansowych możliwości zrealizowania ustawy zmieniającej wynagrodzenia sędziowskie. Jeżeli wyjaśnienia szefa resortu finansów nie zadowolą parlamentarzystów, ponowią dezyderat do Rady Ministrów. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-11-20
Autor: wa