Sędziowie bezkarni
Treść
Kilkadziesiąt spraw z okresu stanu wojennego przeciwko sędziom zostanie niebawem umorzonych - informuje Instytut Pamięci Narodowej. To efekt orzeczenia Sądu Najwyższego z 2007 r., który stwierdził, że sędziowie początkowo musieli stosować dekret o stanie wojennym. Z tym wyrokiem nie zgodził się rzecznik praw obywatelskich, zaskarżając przepisy, w oparciu o które orzekał SN do Trybunału Konstytucyjnego, ale sprawa od ponad dwóch lat czeka na rozpoznanie.
- Droga do oskarżenia tych sędziów została zamknięta przez orzeczenie Sądu Najwyższego z 2007 r. - wskazuje prokurator Tomasz Kamiński z pionu śledczego IPN. I dlatego śledztwa w tych sprawach będą musiały być umorzone. Kamiński wskazuje ponadto, że na przeszkodzie do stawiania zarzutów sędziom stoją także sądy dyscyplinarne odmawiające uchylenia im immunitetu, zaś orzeczenie SN jeszcze ich w tych podstawach umocniło.
Sąd Najwyższy uznał w grudniu 2007 r., że sędziowie orzekający w sprawie czynów, które zostały popełnione między 12 a 16 grudnia 1981 roku, musieli stosować dekret o stanie wojennym. Sędziowie uznali, że dopiero od 17 grudnia można mówić o obowiązywaniu dekretu. Orzeczenie to zostało wpisane do zasad prawnych, a co za tym idzie - obliguje sądy do wydawania analogicznych wyroków.
- Nie należy umarzać tych spraw i trzeba tym sędziom stawiać zarzuty - uważa senator Piotr Andrzejewski. - To orzeczenie SN nie powinno być stosowane, ponieważ narusza zasady państwa prawa - podkreśla. Andrzejewski dodaje, że nie można się zgodzić z takim stanowiskiem sędziów, które jako odosobnione powinno ulec zmianie.
Podobnego zdania jest rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski. Już w maju 2008 r. skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o uznanie za niekonstytucyjne zapisów ustawy o sądach powszechnych, z których wynika, iż w latach 80. sędziowie musieli stosować dekret o stanie wojennym.
- Zwracam się do TK o obronę podstawowych zasad prawa, które, moim zdaniem, uchwała SN podważa - mówił Kochanowski podczas przedstawiania wniosku.
Jak wyjaśniał, z uwagi na niemożność zaskarżenia do Trybunału Konstytucyjnego uchwały SN wniosek dotyczy odpowiednich przepisów ustawy. Kochanowski podkreśla, że chodzi o usunięcie podstawy prawnej, na mocy której wydano uchwałę. - W ten sposób wprowadzamy ten spór na forum TK, od którego zależy, czy zgodzi się z wysuniętą przez nas możliwością - mówił Kochanowski, podkreślając, że "jest w tym pewien manewr prawny, z którego jesteśmy dumni".
RPO nie zgadza się z argumentami SN, zgodnie z którymi w momencie wydawania przez sędziów wyroków w oparciu o dekret o stanie wojennym nie było w przepisach prawnych zasad, którymi sądy muszą się obecnie kierować. - Reprezentuję stanowisko, że istnieją pewne zasady, które nie muszą być nigdzie zapisane, żeby obowiązywały; wynikają one z istoty prawa - podkreślił.
W tym stanowisku wspiera go prof. Witold Kulesza, były szef pionu śledczego IPN. Podkreśla on, że "w żadnej sytuacji i w żadnym państwie sędzia nie jest związany przepisem, który ma charakter ustawowego bezprawia".
Wniosek rzecznika jednak ciągle czeka na rozpatrzenie. Jak powiedziano nam w biurze prasowym TK, sprawa jest w toku i na razie nie wiadomo, kiedy trafi na wokandę.
IPN od dawna ma problemy z rozliczeniem członków komunistycznego wymiaru sprawiedliwości, którzy w majestacie prawa wydawali niesprawiedliwe wyroki. I dotyczy to nie tylko okresu stanu wojennego, ale i okresu stalinowskiego. Pion śledczy prowadzi obecnie ponad 20 postępowań dotyczących tego okresu. Niestety, dotąd nie zakończyły się one żadnym prawomocnym wyrokiem skazującym. Jak powiedział "Naszemu Dziennikowi" prokurator Kamiński, wiele tych spraw już umorzono ze względu na śmierć sprawców lub z uwagi na brak dostatecznych dowodów.
Odpowiedzialności uniknęły w ten sposób nieżyjące już osoby odpowiedzialne za doprowadzenie do wykonania wyroku śmierci na rtm. Witoldzie Pileckim. Prokuratorom IPN nie udało się natomiast ustalić, co stało się z Piotrem Śmietańskim, dowódcą plutonu egzekucyjnego w więzieniu mokotowskim. Śmietański, który dowodził plutonem egzekucyjnym, zamordował m.in.: rotmistrza Witolda Pileckiego, majora Hieronima Dekutowskiego "Zaporę" wraz z sześcioma podkomendnymi, Adama Doboszyńskiego, przedwojennego działacza obozu narodowego.
Po przeszukaniu wszystkich baz danych i rejestrów okazało się, że jego nazwisko Śmietańskiego nigdzie nie figuruje. Przypuszcza się, że wyjechał za granicę, prawdopodobnie do Izraela. W efekcie śledztwo zostało umorzone jeszcze w 2004 roku.
Prokuratorzy IPN podkreślają, że mord sądowy jest niestety trudny do udowodnienia. Jak bardzo - pokazuje sądowa praktyka. W 2003 r. zapadł wyrok w sprawie sędziego wojskowego płk. Tadeusza Nizielskiego, który przez wiele lat był także sędzią Izby Wojskowej Sądu Najwyższego. Skazano go akurat w sprawie nie mordu sądowego, ale bezprawnego pozbawienia wolności. Jednak po złożonym odwołaniu sąd uznał, że Nizielskiego chroni immunitet sędziowski.
Odpowiedzialności uniknął stalinowski prokurator Wacław Lange. Sąd zwrócił sprawę do IPN, ponieważ wydane na podstawie jego oskarżeń wyroki są prawomocne i dopóki nie zostaną uchylone, nie ma podstaw do jego sądzenia. IPN oskarżał go o to, że w stosunku do 15 żołnierzy Armii Krajowej i osób im pomagających żądał kary śmierci. Wszyscy zostali straceni. Według ustaleń prokuratora, procesy trwały zaledwie kilkanaście minut i odbywały się bez akt i protokołów.
Wojskowy Okręgowy Sąd w Poznaniu uniewinnił płk. Wacława Krzyżanowskiego, którego IPN oskarżył o podżeganie w 1946 r. składu sędziowskiego do wymierzenia kary śmierci Danucie Siedzikównie "Ince". Według sądu, nie można jednoznacznie ustalić, jaką rolę odegrał w procesie Krzyżanowski, a wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego.
W przypadku innych, np. Wolińskiej-Brus czy Antona Skulbaszewskiego, byłego wiceszefa Informacji Wojskowej i sowieckiego "doradcy", nie udała się próba ekstradycji. Skulbaszewski prowadził sprawę gen. Stanisława Tatara. W latach 90. wojskowa prokuratura wystąpiła o jego wydanie, zarzucając mu przyczynienie się do mordu sądowego 20 oficerów Wojska Polskiego. Na to żądanie Ukraina, gdzie mieszka, odpowiedziała, że w świetle ich prawa przestępstwa te uległy już przedawnieniu.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-03-12
Autor: jc