Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ścieżka parlamentarna skuteczniejsza

Treść

Z posłem Przemysławem Gosiewskim, przewodniczącym klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Artur Kowalski Na jak daleki kompromis w sprawie ustawy ratyfikacyjnej jest w stanie pójść Prawo i Sprawiedliwość? - W traktacie lizbońskim szczególnie zabezpieczyć należy te ważne dla Polski zapisy, o które z dużą determinacją i sukcesem walczył prezydent Lech Kaczyński w Brukseli. Chodzi nam o kilka elementów. Po pierwsze - o trwałość dwóch bardzo ważnych deklaracji: nr 61 w sprawie poszanowania moralności i dziedzictwa kulturowego i nr 62 dotyczącej poszanowania praw społecznych. Po drugie - zależy nam na trwałości protokołu brytyjskiego uniemożliwiającego dochodzenie przed sądami i trybunałami np. roszczeń do nieruchomości w północnej i zachodniej części Polski lub domagania się zrównania praw par homoseksualnych z prawami rodziny. Po trzecie - na tym, aby w przyszłości rząd nie mógł odstąpić od mechanizmu z Joaniny oraz żeby jak najdłużej, do 2017 r., obowiązywał system głosowania z traktatu z Nicei, gdyż przez ostatnie trzy lata państwa mogą wybierać, które przepisy obowiązują - traktatu nicejskiego czy lizbońskiego. Dlatego PiS chce wprowadzić przepisy na wypadek, gdyby rząd Donalda Tuska lub inny chciał odstąpić od tych ważnych gwarancji. Wymagałoby to większości dwóch trzecich głosów Sejmu i Senatu oraz zgody pana prezydenta. Te zabezpieczenia są niezbędne po to, żeby Polacy nie zostali oszukani przez rządzących, którzy dzisiaj łagodnym językiem mówią o trwałości traktatu lizbońskiego, a w rzeczywistości chcą mieć wolną rękę do wycofania się w praktyce z jego części i powrotu do jego pierwotnej wersji tak bardzo popieranej przez niektóre państwa, w tym Niemcy. Szef klubu Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski zapowiedział, że PO jest gotowa na zawarcie poprawek PiS do ustawy ratyfikacyjnej w sejmowej uchwale i że to ostateczny kompromis ze strony Platformy. - To rozwiązanie jest dla nas niesatysfakcjonujące. Dlatego że ustawa pociąga za sobą skutki prawne, a uchwała nie. Oczywiście ostatecznie możemy rozważyć jako kompromis z naszej strony, żeby pewne ważne stwierdzenia: odwołania do suwerenności i moralności czy nadrzędności Konstytucji nad umowami międzynarodowymi, były stwierdzeniami zawartymi w uchwale Sejmu, bo to jest potwierdzenie stanu faktycznego. Sprawy, które dotyczą postępowania w przypadku odstąpienia od części zapisów, muszą być natomiast zawarte w ustawie. Ale sprawa ze strony Platformy jest już podobno zamknięta i więcej o tym rozmawiać nie będzie, tym bardziej że nikt z przedstawicieli PiS nie przyszedł na piątkowe spotkanie szefów klubów z marszałkiem Sejmu. A ponadto Platforma straszy, że kryzys wokół ratyfikacji traktatu grozi wcześniejszymi wyborami... - Nasza nieobecność na spotkaniu u pana marszałka Komorowskiego wiązała się z tym, że zostaliśmy zaproszeni na zupełnie inne spotkanie, niż się spodziewaliśmy. Gdyż było to spotkanie konsultacyjne poświęcone jedynie uzgodnieniu treści uchwały sejmowej, a nas takie rozwiązanie nie interesuje. Napisałem do pana marszałka, że czekamy na takie spotkanie, które może doprowadzić do kompromisu. Uważamy, że propozycja wyborów to przysłowiowy straszak, ale my nie boimy się wcześniejszych wyborów i dla Polski dobrym rozwiązaniem byłoby odsunięcie Tuska od władzy. Jeśli się nie dogadacie, to... - ...każdy zostanie przy swoim zdaniu i będziemy głosować. Dopuszcza Pan możliwość, że ustawa ratyfikacyjna może nie przejść przez parlament? - Jeżeli Platforma będzie prowadziła dalej swą politykę zmuszania tych, którzy są za członkostwem w Unii Europejskiej, a jednocześnie chcą zabezpieczenia polskich interesów do głosowania przeciwko traktatowi, to będzie ograniczała zaplecze polityczne i społeczne zwolenników traktatu. Czyli...? - Platforma wymusza na środowiskach prawicowych, aby po prostu nie popierały traktatu. Sądzę, że wśród wyborców prawicowych przeważają zwolennicy Unii Europejskiej. PO pokazuje Europie w sposób kłamliwy, że prawica w Polsce dąży do osłabienia naszego członkostwa w Unii Europejskiej. W takim przypadku PiS nie poprze ratyfikacji? - Taką decyzję musi w sposób demokratyczny podjąć klub w drodze głosowania. Jednak jeżeli PO dalej będzie prowadziła politykę konfrontacji i nieszanowania poglądów pięciu milionów Polaków, którzy mają wątpliwości co do sposobu wykonania traktatu przez rząd Tuska, to bardzo możliwe jest, że zagłosujemy przeciw ustawie sejmowej. Czy w obecnej sytuacji możliwy jest, Pańskim zdaniem, skuteczny powrót do koncepcji przeprowadzenia ogólnonarodowego referendum w sprawie ratyfikacji traktatu? - Jeżeli zostanie odrzucona ustawa, to referendum będzie już niemożliwe. Z chwilą odrzucenia ustawy przez Sejm kończy się proces legislacyjny. Wtedy pan prezydent zobowiązany jest poinformować Komisję Europejską, że traktat nie został ratyfikowany. W związku z tym sądzę, że postawa Platformy, która mówi, iż nie jest zainteresowana kompromisem, jest po prostu nacechowana głupotą i nieodpowiedzialnością. Pojawiają się jednak koncepcje, że rząd może wycofać swój projekt ustawy ratyfikacyjnej przed zakończeniem procesu legislacyjnego, a marszałek Sejmu zapowiada błyskawiczne zmiany w prawie umożliwiające powrót ratyfikacji na ścieżkę referendalną. - Taka możliwość istnieje. PiS nie odrzuca propozycji referendum, aczkolwiek drogę parlamentarną uważamy za bardziej skuteczną i lepiej chroniącą gwarancje traktatowe. W referendum lewica i PO może przekonać większość społeczeństwa do ratyfikacji traktatu lizbońskiego razem z całą Kartą Praw Podstawowych, a w konsekwencji stworzyć podstawę do podważania tradycyjnych wartości w Polsce, np. ochrony życia poczętego, zakazu aborcji czy ochrony praw rodziny. Wielu obywateli, którzy dziś opowiadają się przeciw traktatowi, ma bardzo poważne wątpliwości, czy ratyfikowana umowa jest zgodna z polską Konstytucją. Może należałoby to zbadać? - Sprawa ta należy do kompetencji pana prezydenta, który przed podpisaniem traktatu może zwrócić się do TK w kwestii oceny jego zgodności z Konstytucją RP. Uważam natomiast, że traktat lizboński nie odbiera więcej suwerenności Polski niż traktat z 2003 r., na mocy którego przystąpiliśmy do Unii Europejskiej. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-03-17

Autor: wa