Rząd prawie skompletowany
Treść
Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej i Rada Naczelna Polskiego Stronnictwa Ludowego jednomyślnie zdecydowały o przystąpieniu swoich ugrupowań do koalicji rządowej. Ostatnie uzgodnienia co do personalnej obsady resortów w nowym rządzie powinny zapaść na spotkaniu Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka jeszcze przed środowym posiedzeniem Sejmu. Działacze PO i PSL nie mieli większych trudności z podjęciem decyzji o tworzeniu przez oba ugrupowania wspólnego rządu i w sobotę jednogłośnie zgodzili się na wejście w koalicję. - Chcemy współpracować dla dobra Ojczyzny, z wiarą, że razem odbudujemy poczucie normalności i przyzwoitości w polskiej polityce - mówił Donald Tusk podczas posiedzenia Rady Krajowej PO. Jak zaznaczył, PO i PSL różnią się od siebie, ale Platforma Obywatelska "jest gwarantem tego, że różnica nie musi oznaczać konfliktu". Lider PO zapewniał, iż PSL będzie szanowanym partnerem koalicji, a Platforma będzie respektować aspiracje swojego współkoalicjanta. - Pod rządami PO Polacy nie będą musieli wybierać między korupcją a szaleństwem, podległością a samotnością. Zadaniem Platformy jest uwolnienie Polski od fałszywych alternatyw - dodał Tusk. Rada upoważniła też zarząd krajowy Platformy do podejmowania decyzji związanych z zawarciem umowy koalicyjnej. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski zapowiedział, że w parlamencie nie będzie żadnych "świętych krów, które podobno mają mieć prawo na łączenie mandatu parlamentarzysty z pracą w organach administracji rządowej i samorządowej". Bez wątpienia słów tych użył w kontekście posła PiS Jana Ołdakowskiego. Jeszcze przed środowym posiedzeniem Sejmu Komorowski ma podjąć decyzję, czy - tak jak zapowiadał - wygasi mandat posła PiS. Marszałek wezwał Ołdakowskiego, jeżeli ten chce pozostać posłem, aby na czas kadencji wziął urlop od kierowania Muzeum Powstania Warszawskiego. Ołdakowski zapowiadał, że nie zrezygnuje z piastowania funkcji dyrektora Muzeum. Zaznaczając przy tym, że ma ekspertyzy Sejmu, iż może łączyć tę funkcję z pełnieniem mandatu posła. Tak też było w minionej kadencji Sejmu. - Sądzimy, że działanie marszałka Komorowskiego ma podłoże polityczne - mówił szef kancelarii premiera Mariusz Błaszczak. Ołdakowski poinformował, że poprosił w swojej sprawie o pomoc rzecznika praw obywatelskich. Jeszcze trzy resorty Przed środowym posiedzeniem Sejmu spotkają się liderzy przyszłych koalicjantów. Waldemar Pawlak i Donald Tusk ostatecznie mają już uzgodnić skład rządu, który przedstawią do aprobaty prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu przed zaplanowanym na piątek zaprzysiężeniem gabinetu Tuska. Rekomendacje na nowych ministrów są już w zasadzie przygotowane. A ostatnie uzgodnienia dotyczyć będą jeszcze trzech resortów. Donald Tusk zastanawiał się jeszcze w sobotę, na kogo postawi jako szefa Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. W tym kontekście pada nazwisko Elżbiety Hibner, która w rządzie Jerzego Buzka była wiceministrem finansów. Do rozstrzygnięcia pozostaje także, który z resortów: środowiska czy pracy, przypadnie PSL. Ludowcy może i woleliby zająć się środowiskiem, lecz już od dłuższego czasu Platforma wysyła sygnały, że tego resortu nie jest skłonna oddać. W grę wchodzi bowiem nadzór nad niemałymi funduszami unijnymi związanymi z ochroną środowiska. PO chciałaby, żeby w zamian PSL objęło ministerstwo pracy. Resort ten, jak pokazał to podział ministerstw w koalicji poprzedniej kadencji, kiedy dostała go Samoobrona, nie uchodzi jednak za aż tak prestiżowy. - Jeżeli chodzi o gospodarkę i rolnictwo, to mamy tutaj już jasność, a jeśli chodzi o Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, to jest to trudny obszar i jeszcze dyskutujemy z Platformą Obywatelską - mówił Pawlak. Zapowiedziane przez Donalda Tuska rekomendacje Platformy na ministrów to: Grzegorz Schetyna, sekretarz generalny PO - na ministra spraw wewnętrznych i administracji (Schetyna ma zostać również wicepremierem), Bogdan Klich, eurodeputowany PO - na szefa ministerstwa obrony narodowej, Aleksander Grad, poseł PO i przewodniczący sejmowej Komisji Skarbu Państwa minionej kadencji - objąłby stery w resorcie skarbu, Jacek Rostowski, były doradca Leszka Balcerowicza - na ministra finansów, poseł PO Ewa Kopacz - na ministra zdrowia, Cezary Grabarczyk, poseł Platformy - na ministra infrastruktury, Bogdan Zdrojewski, były szef klubu PO - na ministra kultury, a kolejny parlamentarzysta Platformy Mirosław Drzewiecki miałby zostać szefem resortu sportu. Ministrem edukacji narodowej zostać ma wiceprezydent Gdańska Katarzyna Hall, a ministrem nauki i szkolnictwa wyższego eurodeputowana PO Barbara Kudrycka. Donald Tusk wciąż podtrzymuje również kandydatury, wobec których zastrzeżenia wniósł prezydent Lech Kaczyński: Radosława Sikorskiego - na ministra spraw zagranicznych, oraz Zbigniewa Ćwiąkalskiego - na ministra sprawiedliwości. Ze szczegółami co do zastrzeżeń wobec Sikorskiego Tusk miałby zapoznać się, gdy uzyska możliwość wglądu w tajne informacje, a w przypadku Ćwiąkalskiego wątpliwości głowy państwa miał budzić fakt, że występował jako obrońca Henryka Stokłosy i "pisał ekspertyzy" dla Ryszarda Krauzego. Michał Kamiński, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, konsekwentnie jednak powtarza, że jeśli Tusk uprze się przy swoich kandydatach, to prezydent ich na ministrów powoła. Z ramienia PSL w rządzie na stanowisku ministra gospodarki i w randze wicepremiera zasiądzie Waldemar Pawlak, a na czele resortu rolnictwa stanie poseł PSL Marek Sawicki. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2007-11-12
Autor: wa