Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd majstruje przy zawodówkach

Treść

Rząd planuje, że w 2012 roku ruszy reforma szkolnictwa zawodowego. O ile wątpliwości nie budzi sam postulat upowszechnienia współpracy szkół zawodowych z zakładami pracy, to niepokój nauczycieli wywołuje jego realizacja. Pedagodzy obawiają się, że dojdzie do tego, iż zbyt duży wpływ na szkoły uzyskają lokalni przedsiębiorcy i starostowie. Ponadto uważają, że MEN chce tylnymi drzwiami pozbawić ich Karty Nauczyciela.

W myśl propozycji resortu edukacji już za niespełna cztery lata nauka w każdej szkole zawodowej będzie trwała trzy lata, bez względu na profil wybranego przez ucznia zawodu. Obecnie trwa dwa lub trzy lata. Program nauczania w tych szkołach będzie podobny do tego, jaki przeprowadzają licea ogólnokształcące czy technika zawodowe. Specjalizacja zawodowa ma się rozpocząć w drugim roku nauki. MEN twierdzi, że reforma ma pomóc uczniom w radzeniu sobie na ryku pracy.
Opinii resortu nie podziela jednak opozycja i nauczycielskie związki zawodowe. Ich zdaniem, szczególnie kontrowersyjna jest propozycja MEN odnosząca się do podjęcia współpracy zawodówek z zakładami pracy. W opinii "Solidarności", grozi nam to, że o profilu kształcenia w danym regionie będą decydować lokalni przedsiębiorcy. - Oddawanie inicjatywy edukacji młodzieży regionalnym przedsiębiorcom jest bardzo niepokojące. O tym ma decydować państwo, a nie prywatni pracodawcy - podkreśla poseł Sławomir Kłosowski (PiS) z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.
- Wszystko zależy od tego, jak jest sformułowana umowa między pracodawcą a szkołą. Poza tym należy się zabezpieczać dywersyfikacją umów, czyli zawierać umowy z kilkoma przedsiębiorcami, promującymi różnorodne kwalifikacje zawodowe - uspokaja Wojciech Szczepański, kierownik warsztatów szkolnych w Państwowej Szkole Budownictwa w Gdańsku.
Oświatowa "S" obawia się też propozycji MEN dotyczących warunków zatrudnienia nauczycieli zawodów. Ich angażem mieliby się bowiem zająć dyrektorzy szkół w porozumieniu ze starostami. Do tej pory leżało to w gestii kuratorium oświaty. Specjalista z danego zawodu jest zatrudniany w szkole na stanowisku nauczyciela w ramach umowy o pracę, zgodnie z przepisami Karty Nauczyciela. Nowe przepisy mają to zmienić - będzie on zatrudniony w ramach przepisów kodeksu pracy lub umowy cywilnoprawnej. W opinii MEN, umożliwi to nauczycielom uzyskanie większych wynagrodzeń.
Nauczyciele obawiają się jednak, że deklaracje resortu są po prostu nie do spełnienia. - Przecież samorządy są tak biedne, że wątpię, by mogły sponsorować takie podwyżki. Ponadto nie ma też żadnej gwarancji, że nauczyciele nie będą musieli przejść na samozatrudnienie, a to się wiąże z tym, że nie będzie umów o pracę i ochrony, jaką daje Karta Nauczyciela - konkluduje Stefan Kubowicz, przewodniczący oświatowej "Solidarności".
Anna Ambroziak
"Nasz Dziennik" 2008-12-30

Autor: wa