Ruszają ekshumacje we Włodzimierzu
Treść
Z ponadtygodniowym opóźnieniem we Włodzimierzu Wołyńskim na Ukrainie, gdzie spoczywają ofiary mordów NKWD, a niewykluczone, że również polskie ofiary z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, rozpoczną się dzisiaj prace archeologiczno-ekshumacyjne. Na Ukrainę udali się już przedstawiciele Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz grupa archeologów.
Maciej Dancewicz, naczelnik Wydziału Zagranicznego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, wyjaśnia, że zwłoka wynika m.in. z faktu, że ekipy polskich archeologów prowadzą prace jednocześnie w różnych miejscach. - Mam na myśli m.in. prace przy masowych grobach mieszkańców wsi Ostrówki i Wola Ostrowiecka na Wołyniu zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich 30 sierpnia 1943 roku. Przeszkodą w terminowym rozpoczęciu prac były także zakończone właśnie obchody 20. rocznicy powstania niepodległej Ukrainy - twierdzi Maciej Dancewicz.
Żeby archeolodzy mogli ruszyć z pracami, potrzebna była zgoda państwowej instytucji ukraińskiej i jej deklaracja, że jest ona zainteresowana pozyskaniem wyników badań polskiej i ukraińskiej ekspedycji. Taką zgodę wyraziło Muzeum Historyczne we Włodzimierzu Wołyńskim, co w końcu umożliwiło zawarcie stosownej umowy.
Dzisiaj wraz z rozpoczęciem prac planowane jest spotkanie archeologów i delegacji ROPWiM z przedstawicielami muzeum i lokalnych władz. - Prace zostały zaplanowane na trzy tygodnie. Zależy nam także na pochówku wydobytych szczątków na miejscowym cmentarzu komunalnym, gdzie już spoczywa 97 Polaków odnalezionych w 1997 roku. Jeżeli to miejsce okaże się za małe, to nowo odkryte szczątki zostaną pochowane w innej części nekropolii. W takim przypadku być może udałoby się ekshumować również pogrzebane już szczątki wspomnianych 97 ofiar, pochować je i razem upamiętnić - tłumaczy naczelnik Wydziału Zagranicznego ROPWiM.
Polskim archeologom przewodzi prof. Andrzej Kola z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Kierował ekipą, która w czerwcu br. zakończyła prace archeologiczno-ekshumacyjne w Bykowni pod Kijowem. - Sądzę, że przez trzy tygodnie zdążymy uporać się z zaplanowanym harmonogramem prac - ocenia naukowiec.
Włodzimierz Wołyński jest znany polskim archeologom od kilkunastu lat. Więziono tam około 400 Polaków z listy katyńskiej, którzy najprawdopodobniej zostali wywiezieni do Kijowa, Charkowa bądź Chersonia. Niewykluczone, że może tam spoczywać jeszcze około tysiąca osób więzionych przez NKWD w latach 1939-1941 na Ukrainie Zachodniej. W maju br. ukraińscy archeolodzy podczas prac badawczych, których celem było odnalezienie tzw. grodziska Kazimierza Wielkiego, odkryli sześć masowych grobów ofiar mordów NKWD, w tym także obywateli polskich. Rekonesans polskich archeologów w czerwcu br. potwierdził, że są to szczątki polskie, głównie młodych mężczyzn, pochodzące z lat 1939-1941. - Ułożenie części ciał wskazuje, że ofiary mogły zostać zamordowane w więzieniu NKWD i przywiezione na miejsce pochówku. Są także ciała ułożone chaotycznie, co mogłoby przemawiać, że ofiary zostały rozstrzelane bezpośrednio nad mogiłą - mówi prof. Kola. Czy są to ofiary zbrodni katyńskiej, potwierdzą szczegółowe badania.
W skład polskiej grupy naukowej wchodzi pięciu pracowników merytorycznych: dwóch dokumentalistów, archeolog konserwator, antropolog sądowy i pracownik techniczny. Będą też archeolodzy ukraińscy i osoby pomocnicze. Całość prac, których koszt to kilkadziesiąt tysięcy złotych, finansuje ROPWiM. Strona polska pokryje też koszty prac ekipy ukraińskiej, bez udziału której - zgodnie z prawem ukraińskim - prowadzenie jakichkolwiek działań archeologicznych na terytorium tego państwa byłoby niemożliwe.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2011-08-26
Autor: jc