Ruchy wolanta w odczycie ATM
Treść
W ciągu najbliższych dni mają się zakończyć prace biegłych nad deszyfracją danych z tzw. polskiej czarnej skrzynki. Analizę danych przeprowadzają eksperci z firmy ATM PP.
Jak zapewnia kpt. Marcin Maksjan z biura prasowego Naczelnej Prokuratury Wojskowej, prace biegłych są już na końcowym etapie. - Oczekujemy z niecierpliwością na opinię - zapewnia Maksjan. Prokuratura nie określa konkretnego terminu. - Mamy zapewnienie, że to będzie na dniach. Spodziewamy się ekspertyzy lada dzień - dodaje. Prokuratura nie wyklucza, że termin zakończenia prac i wydania ekspertyzy na podstawie danych z tzw. polskiej skrzynki może ulec zmianie.
Śledczy zapewniają, że analiza będzie stanowić gruntowny dowód w śledztwie. Prokuratura nie informuje o wynikach odczytu. 10 lutego br. zastępca prokuratora generalnego i naczelny prokurator wojskowy generał Krzysztof Parulski tłumaczył na posiedzeniu senackiej Komisji Obrony Narodowej, że biegłym zlecono ekspertyzę obejmującą deszyfrację, analizę danych z zapisu z rejestratora szybkiego dostępu, opracowanie prezentacji i analizę danych z zapisu parametrów pracy silników, systemów i urządzeń w zakresie prawidłowości ich działania. Eksperci mają też porównać dane z zapisu parametrów lotu i pracy silników.
Spółka nie chce udzielać żadnych informacji co do konkretnej daty zakończenia prac. Jak zaznacza Paweł Jajkowski z firmy ATM PP, ATM-QAR rejestruje głównie parametry pracy układów samolotu, a szczególnie napędu i hydrauliki, częściowo dublując zapisy rejestratora katastroficznego. Niektóre dane zapisane w ATM-QAR mogą być dokładniejsze (zapisywane częściej) niż te w skrzynkach katastroficznych. Na rejestratorze szybkiego dostępu powinny znajdować się wszystkie te parametry, które odnotowały oba rejestratory Tu-154: rejestrator dźwięku (CVR - Cockpit Voice Recorder) oraz rejestrator parametrów lotu (Flight Data Recorder). Jest to szczególnie ważne w ustaleniu przebiegu ostatnich sekund lotu. Z parametrów rejestratora szybkiego dostępu można odczytać moment próby odejścia rządowego tupolewa oraz ruch wolanta, czyli kolumny sterowej. Jak podkreśla Jajkowski, ruch kolumną sterową to parametr podstawowy. - Odchylenie wolanta na siebie powoduje, że samolot będzie się wznosił; jeśli damy go od siebie, czyli w stronę tablicy przyrządów - samolot będzie się zniżał. Jeżeli wolant przekręcimy w lewo - samolot się odchyli - prawe skrzydło podniesie się do góry. Jeżeli w prawo - sytuacja będzie odwrotna. To działa jak kierownica w samochodzie - tyle że tam działa to w jednej płaszczyźnie: prawo - lewo. Tu dochodzi jeszcze płaszczyzna: góra - dół. Jeśli zatem ruch wolantem był wykonany, to na pewno został zarejestrowany - tłumaczy ekspert. W raporcie Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) czytamy, że ruch wolantem był niepełny i że został wykonany ze zbyt małą siłą, by dezaktywować automatycznego pilota. Jak wyjaśnia Jajkowski, system polskiego rejestratora szybkiego dostępu odnotowuje ruch wolanta, jednak bezpośrednio nie określa, czy spowoduje to odłączenie autopilota, czy też nie. To, czy manewr ten został faktycznie wykonany, czy też nie, można stwierdzić dopiero po porównaniu wykresu wychylenia wolanta z wykresem wysokości (barometrycznej lub radiowej).
Mecenasi czekają na kopie
Pełnomocnicy rodzin ofiar smoleńskich ostrożnie podchodzą do zapewnień prokuratury co do rychłego zakończenia prac nad ekspertyzą z ATM. Pod koniec stycznia z wnioskami o umożliwienie skopiowania zapisów danych rejestratora szybkiego dostępu do prokuratury wystąpili dwaj pełnomocnicy rodzin smoleńskich: mec. Bartosz Kownacki oraz mec. Rafał Rogalski. Jak przyznał w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" mec. Kownacki, odpowiedź prokuratury sugerowała, że decyzja w tej sprawie zapadnie po wydaniu ekspertyzy przez biegłych co do danych z polskiej czarnej skrzynki. - Chcemy mieć dostęp do samej skrzynki, by móc zrobić własny odczyt. Oczywiście ekspertyza wykonana na zlecenie prokuratury bardzo nas interesuje, bo to jest dowód w śledztwie. Niezależnie jednak od tego nas interesuje możliwość skopiowania zapisu ATM. Rozumiem, że nasze wnioski zostaną teraz rozpatrzone w najbliższym czasie - mówi Kownacki. Prawnicy tłumaczą, że samodzielne odczytanie zapisów może posłużyć do weryfikacji ekspertyzy sporządzonej na potrzeby śledztwa. Podstawą prawną złożenia obu wniosków był art. 156 kodeksu postępowania karnego, według którego "Stronom, obrońcom, pełnomocnikom i przedstawicielom ustawowym udostępnia się akta sprawy sądowej i daje możność sporządzenia z nich odpisów. Za zgodą prezesa sądu akta te mogą być udostępnione również innym osobom". Pełnomocnicy oczekują, że na podstawie ekspertyzy z polskiej czarnej skrzynki oraz zapisów z rejestratora dźwięku zostanie sporządzona kompleksowa wizualizacja całego zdarzenia, skonfrontowana z innymi materiałami takimi jak protokół z miejsca zdarzenia czy też samym wrakiem. - Pomogłoby to ustalić, jak samolot poruszał się podczas ostatnich sekund lotu. Konieczne byłoby też zbadanie uszkodzeń wraku - zapewnia Kownacki. Tyle że strona polska dotąd go nie ma.
Wizualizacja mogłaby być wzbogacana sukcesywnie o kolejne dowody w śledztwie. - Ale oczywiście bez dalszych dowodów będzie ona niewystarczająca do ostatecznych rozstrzygnięć - stwierdza Kownacki. Argumentację tę podtrzymuje Jarosław Zieliński, poseł PiS, wiceprzewodniczący parlamentarnego zespołu smoleńskiego. - Ekspertyza z ATM jest bardzo istotna dla polskiej prokuratury. Ale to tylko jeden z elementów, który musi być powiązany z analizą danych z pozostałych czarnych skrzynek - CVR i FDR. Problem polega na tym, że strona polska nie miała dotąd możliwości ich przebadania. Otrzymaliśmy jedynie fragmentaryczne kopie nagrań z kokpitu Tu-154. Teraz polscy eksperci będą mogli tylko uczestniczyć w ich badaniu, ale nie w Polsce - tylko w Moskwie. W takim wypadku nie możemy traktować tych danych jako w pełni wiarygodnych - skrzynki są przecież w Moskwie ponad rok - podnosi.
Pełnomocnicy nie zamierzają na razie występować do prokuratury z wnioskiem o możliwość skopiowania zapisów FDR oraz CVR. Obecnie prace nad odczytem danych z CVR prowadzi Instytut Ekspertyz Sądowych w Krakowie, a z FDR - komisja, której przewodniczy minister Jerzy Miller. Jak zaznacza mec. Piotr Pszczółkowski, w razie pewnych wątpliwości co do jakości lub treści odczytu pełnomocnicy rodzin ofiar mogą formalnie zwrócić się do prokuratury z wnioskiem, by ta wystąpiła do Instytutu o wydanie tzw. opinii uzupełniającej. W razie gdyby do tego nie doszło, tj. gdyby prokuratura wniosek ten odrzuciła, mecenasi mogą powierzyć wykonanie ekspertyzy powołanym przez siebie biegłym w ramach tzw. opinii prywatnej. Nie miałaby ona jednak takiej mocy dowodowej jak opinia wykonana na potrzeby prokuratury. Posiadałaby natomiast walor tzw. informacji o dowodzie. Jej wykonanie skutkowałoby np. tym, że prokurator mógłby zmienić decyzję co do odrzucenia wniosku o wydanie opinii uzupełniającej.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2011-06-02
Autor: jc