Rosjanie wyprzedzają fakty
Treść
Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie będzie odnosić się do informacji Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej, który poinformował, jakoby polscy i rosyjscy biegli badający tzw. czarne skrzynki z pokładu samolotu Tu-145M nie stwierdzili śladów ingerencji w zapis. Strona polska przyznała jedynie, że "biegli zebrali dane, które po dokonanej analizie umożliwią wydanie ostatecznej opinii fonoskopijnej, nad którą pracuje Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie". W ocenie pełnomocników, rosyjski komunikat był przedwczesny i niepoparty oficjalnymi wynikami eksperckich badań.
Jeszcze w piątek, tuż po powrocie polskich biegłych z Moskwy, Naczelna Prokuratura Wojskowa wydała komunikat, w którym lakonicznie poinformowała o zakresie prac, jakie zostały wykonane w ramach badań rejestratorów pokładowych z samolotu Tu-154M, w których uczestniczyli polscy specjaliści. Prokuratura nie ujawniła jednak żadnych danych na temat wyników tych prac. Wiadomo jedynie, że biegli zebrali dane, które po dokonanej analizie umożliwią wydanie ostatecznej opinii fonoskopijnej, nad którą pracuje Instytut Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie. Podkreślono również, że wydanie opinii będzie możliwe po przesłaniu przez stronę rosyjską protokołów z wykonanych badań.
Nieco więcej informacji ujawnił Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej, który nie tylko przyznał, że rezultaty oględzin i badania oryginalnych nośników z zapisami informacji parametrycznej i dźwiękowej rejestratorów pokładowych zostały szczegółowo opisane w odpowiednich dokumentach procesowych podpisanych przez obie strony, ale wyraźnie zaznaczył, iż "w wyniku tej pracy zarówno polscy, jak i rosyjscy eksperci oznajmili, że nie ma jakichkolwiek oznak naruszenia integralności i montażu badanych obiektów".
Proszony o potwierdzenie tych doniesień płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, uchylił się od odpowiedzi, zasłaniając się decyzją prokuratury w tym zakresie. - Nie wypowiadamy się w tej materii. Taka jest decyzja prokuratora prowadzącego śledztwo - powiedział "Naszemu Dziennikowi" płk Rzepa. Nie wiadomo też, jak prokuratura potraktuje informacje o weryfikacji przez Komitet Śledczy FR danych z protokołu okazania ciała zmarłego Lecha Kaczyńskiego, prezydenta RP. Dziennikarze "Naszego Dziennika" dokonali rezonansu w Moskwie i pod wskazanym adresem świadka nie odnaleźli go, a okoliczni mieszkańcy uznali, iż osoba o takim nazwisku nie jest im znana. Komitet jednak przyznał, że zarówno dane świadków uczestniczących w tych czynnościach, dotyczące m.in. ich miejsca zamieszkania, jak i ich wcześniejsze zeznania zostały potwierdzone. - Najpierw będzie decyzja prokuratorów, a ewentualnie potem zostaną przekazane informacje na ten temat opinii publicznej - dodał płk Rzepa.
W ocenie mec. Bartosza Kownackiego, pełnomocnika kilku rodzin poszkodowanych w katastrofie smoleńskiej, oświadczenie Komitetu Śledczego FR dotyczące wyników badań czarnych skrzynek wydaje się co najmniej przedwczesne. - Biegli dopiero co zakończyli badania w Moskwie i jeszcze sporządzają opinię końcową. Dopiero po zakończeniu tych prac będą mogli powiedzieć, czy była jakaś ingerencja w zapisy, czy też nie. Nie wiem, skąd taką wiedzę na obecnym etapie mają Rosjanie, skoro my, w sensie procesowym, jeszcze jej nie pozyskaliśmy - zaznaczył. Jak stwierdził mec. Kowancki, wystąpienie Komitetu to działanie uprzedzające fakty i poniekąd element nacisku na biegłych. - Rozumiem tu postępowanie polskiej prokuratury wojskowej, która nie wypowiada się na temat wyników badań i czeka na końcową analizę biegłych. Dopiero wówczas można zająć oficjalne stanowisko - dodał. Zdaniem Kownackiego, prokuratura, podobnie jak Komitet Śledczy FR, może mieć własne oceny danych wydarzeń, faktów, a biegli mogli w jakichś nieformalnych rozmowach z prokuratorami przekazywać swoje uwagi. Jednak, jak zaznaczył, póki nie ma sporządzonej opinii końcowej, to tego rodzaju oświadczenia są nie na miejscu i budzą niepokój.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-06-21
Autor: jc