Rosja kłamie dalej
Treść
Premier Rosji Władimir Putin nie przeprosił ani za Katyń, ani za agresję sowiecką 17 września. Zarzucił natomiast Polsce współpracę z Hitlerem i Węgrami w rozbiorze Czechosłowacji, bagatelizował znaczenie paktu Ribbentrop - Mołotow, a także sugerował, że strona polska nie wykazuje woli współpracy w udostępnianiu archiwów. Równolegle do spotkania Tusk - Putin odbyła się wczoraj konferencja prasowa gen. Lwa Sockowa ze Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji. Generał zarzucił Polsce współpracę z Niemcami, plany rozbicia Związku Sowieckiego, kolaborację w tym celu z francuskimi faszystami i chęć marginalizacji Rosji na arenie międzynarodowej. - To nie Polska powinna odrabiać lekcję pokory - skwitował na Westerplatte te i inne zabiegi propagandowe prezydent Lech Kaczyński.
- My w Rosji widzimy, że podejmowane są stałe, uporczywe próby stworzenia wrażenia, że II wojna światowa była możliwa tylko i wyłącznie dzięki paktowi Ribbentrop - Mołotow - oświadczył premier Rosji Władimir Putin, wcześniej perorując o "historycznym obiektywizmie" oraz o tym, aby "nie narzucać nikomu własnej wersji historii". - Chciałbym zwrócić uwagę naszych szanownych kolegów, że wcześniej było porozumienie polsko-niemieckie z 1934 r., przedtem było dwustronne porozumienie o nieagresji, takie samo jak pakt Ribbentrop - Mołotow z czołowymi mocarstwami Europy - mówił.
Przypomniał też podpisanie w 1938 r. tzw. porozumienia monachijskiego. Zarzucił, że Polska wraz z Niemcami i Węgrami wkroczyła na terytorium Czechosłowacji i okupowała dwa obwody. Powiedział ponadto, że nie przyjechał wydawać jakichkolwiek ocen, ale uczcić pamięć poległych podczas II wojny światowej. - Błędy popełniali wszyscy - tłumaczył wykrętnie Władimir Putin. - Jeżeli ktoś stawia sobie za cel wyszukiwanie w tej starej zapleśniałej bułeczce rodzynków, a całą pleśń pozostawiać dla jednego z uczestników tego procesu, to niczego dobrego nie będzie - ostrzegał, podnosząc, iż "to nie stworzy warunków do wzajemnego zrozumienia i zaufania". Doktor Bogdan Musiał, historyk IPN, odnosząc się do rosyjskich zarzutów, iż Polska uczestniczyła razem z Niemcami w podziale Czechosłowacji, zauważył, iż owszem, był to krok niefortunny, ale dotyczył ziem wcześniej należących do Polski, a podstępem jej odebranych. - Premier Putin wymienił nazwy powiatów frysztackiego i cieszyńskiego. Można by wymienić nazwy powiatów zajętych przez Armię Czerwoną, i dłużej by trwało to przypomnienie - ocenił prof. Włodzimierz Marciniak z polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych.
Najbardziej zaskakujący jest jednak fakt, iż Donald Tusk nie tylko, że nie odpowiedział rosyjskiemu premierowi stosowną ripostą, ale za to podkreślił rolę Armii Czerwonej w "wyzwoleniu spod niemieckiej okupacji", podczas kiedy historycy są zgodni, że owo "wyzwolenie" to nic innego jak przejście spod jednej okupacji pod drugą. Polski premier nie wspomniał przy tym ani słowem o Powstaniu Warszawskim oraz innych momentach, kiedy to "sowieccy przyjaciele" niemieckimi rękami starali się doprowadzić do wykrwawienia Narodu Polskiego. - Reprezentuję tu polski punkt widzenia, który wyrasta z historycznych faktów - mówił Tusk. - Rozstrzelani polscy żołnierze, Westerplatte, Katyń, umowa z 23 sierpnia to są fakty - wymieniał, zgodnie z duchem politycznej poprawności nie wskazując sprawców.
Jednoznaczne stanowisko zajął za to prezydent Polski Lech Kaczyński, przemawiając na Westerplatte podczas uroczystości z okazji rocznicy wybuchu II wojny światowej. Oświadczył, że paktu o nieagresji nie można porównywać z paktem Ribbentrop - Mołotow.
- Chcę podkreślić jedną rzecz: prawda jest bolesna, ale prawda nikogo nie może upokorzyć. Bardzo poważnie traktuję deklaracje pana premiera Putina o gotowości udostępnienia archiwów dotyczących zbrodni katyńskiej i akceptuję propozycję, aby wzajemność była poszanowana - stwierdził wczoraj Donald Tusk, wpisując się w narzucony przez Putina ton niezauważania faktu, iż polskie archiwa są dla Rosjan otwarte, w przeciwieństwie do niedostępnych dla Polaków akt katyńskich. Mówił jednocześnie z pełnym przekonaniem, iż Rosja "dochodzi do prawdy o tamtych wydarzeniach" (historycy bynajmniej nie są tego pewni) i że "możemy się tylko z tego cieszyć". - Polska chce nasze relacje zbudować na prawdzie, nawet jeżeli z tej prawdy będą wyrastać różne oceny i interpretacje - tłumaczył. Jednocześnie premier Tusk zdawał się nie zauważać podejmowanych przez Władimira Putina na polskim gruncie prób "sowietyzacji" dziejów. - Nikt w Polsce nie zapomina, nie zapomni i nie ma zamiaru zapomnieć, ile krwi zostawili tutaj, na naszej ziemi, żołnierze radzieccy, kiedy wyzwalali Polskę spod hitlerowskiej okupacji, i nie zmienia tego faktu nasze gorzkie doświadczenie po roku 1945 - komplementował Rosjan Tusk, który wcześniej wyraził przekonanie i satysfakcję, że "premier Putin przyjął naszą rekomendację grupy do spraw trudnych".
Należy zauważyć, że premier Federacji Rosyjskiej, zapytany przez dziennikarzy, kiedy Polakom zostaną udostępnione archiwa katyńskie, stwierdził, że "zawsze się to robi na zasadzie wzajemności". - Jeśli nasi specjaliści będą mieli dostęp do polskich archiwów, polscy specjaliści będą mieli dostęp do rosyjskich archiwów - tłumaczył, nie precyzując, jakie to dokumenty miał na myśli.
Zapytaliśmy o dokumenty, do których rzekomo Rosjanie nie mają dostępu, prof. Włodzimierza Marciniaka z polsko-rosyjskiej grupy ds. trudnych. - Konkretnie mówiąc, to nie wiem, gdyż różne dokumenty chętnie ujawniliśmy, np. dotyczące losów jeńców sowieckich, i niewiele z tego wynika, bo wielu autorów rosyjskich uparcie twierdzi, że dokumentów tych nie widzieli i nie czytali - stwierdził.
Putin przyjechał do Polski z hasłem ocieplenia wzajemnych stosunków. - W ciągu ostatnich dwóch lat tonacja i treść polsko-rosyjskich stosunków zmieniła się na lepsze - mówił wczoraj rosyjski premier, twierdząc, iż to nie Rosja była inicjatorem pogorszenia tych stosunków. Jak dodał, strona rosyjska znalazła w osobie Donalda Tuska i jego współpracowników "kolegów, z którymi można współpracować". Paradoksalnie - zdaniem Putina - obecnie wszystko się odbywa na bazie "wzajemnego szacunku". Na czym polega ów "szacunek", doprecyzowali koledzy rosyjskiego premiera ze służb wywiadu, którzy równolegle do spotkania Putin - Tusk zorganizowali konferencję prasową.
Sowieckie tło rosyjskiej "prawdy"
Podczas wczorajszej konferencji przedstawiciele służby rosyjskiego wywiadu zarzucili Polsce współpracę z nazistami. Jednocześnie na stronach internetowych RIA Novosti opublikowano dokumenty rzekomo potwierdzające ową współpracę. Wśród nich znajdują się "analityczne opracowania, pisma, doniesienia wojskowych ataszatów, a także zbiory informacyjnych telegramów dyplomatycznych misji oraz inne materiały". - Do 1 września kampania falsyfikacji historii osiągnęła poziom sztormu sztucznie wywołanego przez określone siły, które wychodzą ze swoich jakichś koniunkturalnych przesłanek - grzmiał gen. Lew Sockow ze Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji, nawiązując do polskich prób desowietyzacji historii. Zarzucił jednocześnie przedwojennym polskim władzom współpracę z hitlerowskimi Niemcami oraz prowadzenie antysowieckiej polityki. - Z tych dokumentów wynika, że ówczesne kierownictwo polskie (nie będziemy utożsamiać go z polskim narodem) dążyło do anulowania sowiecko-francuskiej umowy, która nijak nie pasowała do polskiego wyobrażenia o bezpieczeństwie - perorował, oskarżając naszego przedwojennego ministra spraw zagranicznych Polski Józefa Becka o działania zmierzające do rozbicia Związku Sowieckiego. Fran?ois de La Rocque miał - według niego - poprosić Becka o 1,5 mln franków za doprowadzenie do zerwania francusko-rosyjskiego porozumienia. W opinii historyka IPN dr. Bogdana Musiała, polską racją stanu było doprowadzenie do rozbicia sowieckiego bloku. - Leżało to w interesie nie tylko Polski, lecz całej ludzkości - wskazał dr Musiał. Przypomniał, iż Polacy mieli doskonałą orientację w sytuacji na terenie Związku Sowieckiego, ponieważ przez cały okres lat 30. dochodziło tam do czystek etnicznych na polskiej ludności. - Z oszustami nie ma żadnej merytorycznej dyskusji - ocenił historyk IPN.
Zdaniem brytyjskiego posła Izby Gmin Denisa MacShane, "rosyjski historyczny rewizjonizm jest najlepszym kluczem pozwalającym odczytać polityczne priorytety premiera Rosji Władimira Putina".
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-09-02
Autor: wa